Kolejne opóźnienie na S7. Przez kopalnię
To już pewne - drogowcom nie uda się dotrzymać kolejnego terminu budowy obwodnicy Kielc na drodze ekspresowej S7. Oficjalnie nikt nie mówi, jak duże będzie opóźnienie, ale niewykluczone, że samochody pojadą po niej dopiero wiosną.
23-kilometrowa obwodnica na S7 to najpotężniejsza realizowana obecnie inwestycja drogowa w regionie. Warte ponad 640 milionów złotych prace obejmujące między innymi budowę drugiej jezdni oraz 18 wiaduktów i dziewięciu mostów miały potrwać 18 miesięcy i zakończyć się 1 września. Ale już wiosną ten termin na wniosek wykonawcy przesunięto na koniec września, bo - jak tłumaczono - na przeszkodzie stanęły obfite deszcze w lipcu ubiegłego roku.
Od poniedziałku po raz pierwszy kierowcy praktycznie będą mogli przejechać całą obwodnicę po nowej zachodniej jezdni, ale już wiadomo, że kolejnego opóźnienia nie da się uniknąć. Tak zwane roszczenie terminowe, czyli wniosek o przesuniecie terminu, wpłynęło do kieleckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad przed wakacjami. - Wniosek jest szczegółowo analizowany i na tym etapie nie wiadomo, w jakiej części będzie uwzględniony. Nie ukrywamy jednak, że inwestycji nie da się zakończyć we wrześniu - przyznaje Małgorzata Pawelec, rzeczniczka kieleckiego oddziału GDDKiA.
Tym razem wykonawca - Mostostal Warszawa i hiszpańska Acciona Infraestructuras - powołuje się na utrudnienia wywołane odkryciem w ubiegłym roku XV-wiecznej kopalni ołowiu w Górkach Szczukowskich. - Faktycznie, prace badawcze, a potem zabezpieczające trwały rok. Zakończyły się dopiero przed wakacjami - przyznaje Pawelec.
Drogowcy argumentują, że kopalnię odkryto pod planowaną zachodnią jezdnią. Do czasu zakończenia prac przy kopalni nie można było wybudować tej jezdni, a co za tym idzie - wyłączyć z ruchu jezdni wschodniej i wyburzyć dwóch stojących najbliżej wiaduktów: nad torami kolejowymi i drogą wojewódzką w stronę Łopuszna. Oba te wiadukty muszą być odbudowane w nowym standardzie i to właśnie one są teraz najbardziej opóźnione.
Jak duży będzie poślizg, nie wiadomo. GDDKiA nie chce na ten temat spekulować. - Kluczowe są najbliższe dwa miesiące. To jeszcze sezon budowlany, gdy pogoda powinna sprzyjać - mówi tylko Pawelec.
Podobno wątpliwości nie budzi zaangażowanie wykonawców. Tempo prac jest dobre, chociaż już wiosną zeszłego roku mówiono o opóźnieniu w stosunku do harmonogramu. - W lipcu wykonano prace za ponad 40 milionów złotych, a średnia miesięczna to ponad 30 milionów złotych - dodaje Pawelec.
Nieoficjalnie mówi się, że obwodnica może być gotowa dopiero wiosną przyszłego roku, a wiele zależy od pogody. - Robót nawierzchniowych nie można prowadzić podczas mrozów, a 15 grudnia zaczyna się tak zwana zima kontraktowa trwająca do 15 marca. Jeżeli roboty nie skończą się w grudniu, poczekamy do wiosny. Tak już było podczas budowy S7 od Skarżyska do Występy - ocenia anonimowo jeden z drogowców.
Przedstawiciele Mostostalu Warszawa nie podają nowego terminu zakończenia inwestycji. - Budowa to żywy mechanizm, który - jak pokazuje przykład kopalni - może zaskoczyć. Chcielibyśmy skończyć jak najszybciej. Dołożymy wszelkich starań, aby zakończyć roboty w określonym przez zamawiającego terminie. Prace na budowie prowadzi aktualnie około tysiąca osób od godziny 6 do 22. Robimy więc wszystko, co w naszej mocy, by przebiegały one dynamicznie i bez zastrzeżeń - zapewnia Karolina Myszkiewicz, specjalista do spraw public relations w Mostostalu Warszawa.
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262, ... alnie.html