Post
autor: spatar » 6 czerwca 2012, o 22:53
W nawiązaniu do wątku guguły, sięgając w przeszłość, uświadomiłem sobie ileż to się człowiek w dzieciństwie najadł tych guguł, a także dojrzałych owoców na dolnym KSMie, we wschodniej części osiedla XXV-lecia PRL (obecnie osiedle ,,Sandomierskie'').
W latach osiemdziesiątych XX wieku te okolice obfitowały w liczne drzewa i krzewy owocowe, które ostały się jako szczątkowa pamiątka po niewielkich przydomowych ogródkach i drewnianych domach, których niegdyś było wiele w tej okolicy, zanim powoli zostały wyparte przez rozrastające się blokowisko. Jeszcze w czasach obecnych gdzieniegdzie można spotkać nieliczne pozostałości ,,wydziczałych'' śliw, gruszy, czy jabłoni. Niegdyś w okolicach - nieistniejącego od dawna - starego drewnianego domu na rogu ulicy Legnickiej i Wielkopolskiej można było w sezonie do woli objadać się pysznymi jabłkami papierówkami, gruszkami, śliwkami mirabelkami, orzechami włoskimi, porzeczkami, wiśniami, czereśniami oraz słodziutkim, olbrzymim agrestem.
Jednym z moich ulubionych miejsc w latach osiemdziesiątych XX wieku był ,,Malpi Gaj'', czyli dziki obszar z drzewami i chaszczami, znajdujący się pomiędzy przedszkolem przy ulicy Wielkopolskiej, a domkiem jednorodzinnym państwa Bysiaków przy ulicy Legnickiej i blokiem kolejowym - Śląska 18 oraz blokami Śląska 26 i Śląska 28. W ,,Małpim Gaju'' rosło mnóstwo słodziutkich malin, były też wiśnie i orzechy włoskie, a po ziemi pełzały liczne ślimaki winniczki. Często w ,,Małpim Gaju'' przesiadywaliśmy całymi dniami, objadając się malinami, czy też piekąc na ognisku bułki i kiełbasę. To były czasy - ogniska w mieście tuż pod oknami bloków i nic się nigdy nie spaliło i nikomu to nie przeszkadzało. Raz tylko przyjechała straż pożarna z pobliskiej remizy, gdy jakiś dureń podpalił oponę od traktora. Teraz w tym miejscu znajdują się domki wielorodzinne, a po dawnym ,,Małpim Gaju'' pozostały jedynie wspomnienia...
Ostatnio zmieniony 6 czerwca 2012, o 22:58 przez
spatar, łącznie zmieniany 1 raz.