Restauracje - Kielce

Ważne wydarzenia z całego regionu.

Moderatorzy: Autor, sueno, Daniel, Sirek1

Onio
Posty: 186
Rejestracja: 14 kwietnia 2008, o 16:18
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Onio » 4 października 2010, o 19:55

Postanowiłem odwiedzić 2 nowe lokale gastronomiczne w Kielcach:
Roy Ben - bardzo ciekawy i oryginalny (jak na Kielce) wystrój, ceny dosyć niskie, jedzenie smaczne, czysto. Jedyny minus to dosyć wolna obsługa (2 kelnerki to jednak chyba troche za mało).

Biesiadowo - czyli Pizza po polsku ? Podczas wizyty w pizzerii mieli najprawdopobniej klopoty z wentylacja (o ile ją w ogole mają). Ból oczu gwarantowany. Przy 2 zajętych stolikach czekaliśmy na pizze okrągłą godzine :shock:. Czy było warto ? Zdecydowanie nie. Pizzy nie dało się kroić (mimo noży ze stali) - po wyjściu bolały nas nie tylko brzuchy, ale także oczy i ręce. Zdecydowanie nie polecam. Chyba, że dla masochistów.

hey
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1475
Rejestracja: 24 kwietnia 2006, o 13:47

Post autor: hey » 16 października 2010, o 19:17

Przytulna i kusząca pysznymi ciastami nowa kawiarnia w Kielcach "Słodki Bez" już otwarta.

Klimatyczne białe kredensy, liliowe poduszki i zasłonki i przede wszystkim ponad 100 rodzajów pysznych i rozpływających się w ustach ciast – nowa kawiarnia "Słodki Bez” w Kielcach zaprasza do swoich przytulnych wnętrz na słodki poczęstunek.
Kawiarnia znajduje się na kieleckim Rynku. Zajęła miejsce, po dawnych Sołtykach(które zostały przeniesione na ulicę Paderewskiego i zmieniły nazwę na Świat Słodyczy) Właściwie jest filią cukierni i lodziarni Cremova. – Tu będzie można zjeść to samo co w Cremovej i jeszcze więcej. Nastawiamy się głównie na smakowite ciasta. Planujemy mieć ich około 100 rodzajów. Dodatkowo wprowadzimy nową linię lodów – Cremova Premium, czyli wyszukane smaki na przykład lody ferrero rocher, lub waniliowe z figami – mówi Michał Drożdż, właściciel Cremovej i Słodkiego Bzu.

Kawiarnia charakteryzuje się domowym, ciepłym klimatem. Jest gustownie i przytulnie urządzona. Dysponuje około 40 miejscami siedzącymi i kącikiem zabaw dla dzieci. Można tu wypić aromatyczną kawę, zjeść deser, czy pyszne lody. Jednak znakiem firmowym tego miejsca mają być ciasta: te domowe, na przykład ciasto babci Helenki z konfiturą porzeczkową, i te o ciekawych połączeniach smakowych, na przykład tort migdałowo-bezowy, tarta cytrynowa, tarta z kremem panna cotta i malinami.


http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /358614741

hey
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1475
Rejestracja: 24 kwietnia 2006, o 13:47

Post autor: hey » 16 października 2010, o 19:19

Naleśnikowy raj w nowej naleśnikarni w Kielcach "Nasz naleśnik"

Wielki wybór naleśników na słodko, słono, ostro, czy tradycyjne amerykańskie pancake przełożone pysznym nadzieniem i sosami – na kieleckim Rynku otwarto naleśnikarnię "Nasz Naleśnik”.

Naleśnikarnia należy do znanej polskiej sieciówki, która na terenie kraju ma kilkadziesiąt lokali. Dodatkowo punkty tej marki pod logo Creperie powstały również za granicą – w Anglii.
Kielecka naleśnikarnia, mieszcząca się na ulicy Koziej (wejście od Rynku) dysponuje około 30 miejscami siedzącymi. Jest klimatycznie urządzona w barwach brązu i pomarańczy. Dodatkowo właścicielka stara się drobnymi elementami w wystroju nawiązać do kieleckiej starówki. Wielkim atutem lokalu jest to, że znajduje się w nim kącik zabaw dla dzieci. – Kącik zrobiliśmy z myślą o rodzicach, żeby mogli ze sobą spokojnie porozmawiać, a ich maluchy w bezpiecznym miejscu bawić się – tłumaczy Anna Żarnecka, właścicielka.

W lokalu można zjeść 79 rodzajów naleśników. Na słodko: z twarogiem i owocami, twarogiem i nutellą, czy wiórkami kokosowymi. Kuszące są również naleśniki obiadowe z szerokim przekrojem jarzyn, warzyw, mięs, ryb i sosów, na przykład na bazie bekonu, szpinaku, tuńczyka, łososia, serów, kurczaka, indyka, czy karkówki.

Smakową ciekawostką i nowością na kulinarnym rynku są tu amerykańskie pancake, które trochę przypominają nasze racuchy. Kilka takich placuszków przekłada się słodkimi sosami oraz owocami. – Zapraszamy na pyszne śniadania w specjalnej promocyjnej cenie. Do godziny 13 kawa gratis. Dodatkowe specjalne promocje będziemy szykować na przypadające w poszczególne dni święta – mówi pani Anna.


http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /965698377

Oskar
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1330
Rejestracja: 19 marca 2006, o 14:34
Lokalizacja: Śródmieście
Kontakt:

Post autor: Oskar » 12 listopada 2010, o 10:07

Troszkę przydługa relacja z wczorajszego popołudnia, po którym stwierdziłem, iż rynek lokali gastronomicznych w Kielcach jest tragiczny. Uważam, że osoby, którym nie jest obojętne gdzie idą i jak są obsługiwani powinni to przeczytać.

Zacznę od tego, że chciałem zaprosić rodzinę na obiad, testując jakiś lokal, w który jeszcze nie byliśmy. Zacząłem przeglądać internet i... dupa, mało która restauracja posiada stronę internetową. Jest! Coś znalazłem, padło na Cztery Konie. Strona bardzo fajna, przejrzysta, ma niedociągnięcia, ale jest dobrze, menu nam odpowiadało, więc wszystko gra. Dzwonię by zarezerwować stolik pod nowy numer, o którym informują, a tam: "Przepraszamy, abonent wybranego numeru nie przyjmuje połączeń przychodzących" :lol: Ich strata, tracą klientów.

Szukam dalej i dopiero przez Echo Dnia trafiłem na to, że Wojak Szwejk też ma swoją stronę. Nie podali tego wprost, a jedynie przy kontakcie był e-mail, z którego należy rozszyfrować www, a Google nic nie wypluwa. Dzwonię, rezerwuję, pani miła, na koniec pyta czy życzę sobie jeszcze jakieś udogodnienia, chyba się zagalopowała :) Przychodzimy na 17, sami musimy podejść do baru z pytaniem gdzie mamy stolik bo nikt się nami nie interesuje. Siadamy, na wskazanym miejscu, są położone 4 menu na 5 osób i sami dobieramy brakujące. Po 10min podchodzi kelnerka, jeszcze nie byliśmy gotowi, więc nas zostawiła na kolejne 10min, mimo tego, że po 2min każdy z nas kartę odłożył i czekał. Był czas by się rozejrzeć i ocenić lokal, a więc: siedzenia oddalone od stołu w taki sposób, że albo się nachylasz, jesz i pijesz albo się opierasz i wygodnie siedzisz. W wystroju miszmasz wszystkiego daje brak efektu, a więc próba stworzenia czegokolwiek nie powiodła się. Zapach wydostaje się z kuchni, gdyby było czuć np. przyprawy, to jeszcze można przeżyć, niestety czuć było jedynie tłuszcz. Muzyka gra za cicho, a mimo to akustyka jest taka, że nie możemy w ogóle porozmawiać ponieważ się nie słyszymy. Mieliśmy szczęście, tego dnia na górze posilał się jakiś chór i umilał czas piosenką wojenną, powstańczą i patriotyczną, ale to nie zasługa lokalu. Ogólnie zero klimatu. Po kolejnych 10-15min dostajemy alkohol, wino oraz czeskie piwa (dobre i tanie 7-8zł czyli praktycznie tyle co polskie). Po 40min od zamówienia dostajemy dania (o godzinie 18, godzinę od wejścia). Jednym z nich była ryba, więc czas oczekiwania automatycznie się wydłuża, ale bez przesady. Plusem było podanie jedzenia dla wszystkich razem (plusem jak plusem, to powinna być norma, ale w innych kieleckich lokalach różnie z tym bywa). Dodam tylko, że przez ten czas trzy panie wyniosły 6 dań na jeden stół i ani jednego więcej, organizacyjnie tragedia. Mama zjadła łososia (cena 34zł) ze smakiem (czy taki był nie wiem, mama zjada wszystko ze smakiem jeśli nie musi gotować :) ). Dziewczyna brata dostaje drób (17zł), nie narzeka, choć minusem jest fakt, że nie ma możliwości zamiany ziemniaków na frytki, brat dostaje zapiekane placki ziemniaczana (13zł) i prosił bez pomidorów, za trudne do zapamiętania przez kucharza i dostaje z nimi, ale ogólnie danie chwali. Ja z tatą dostajemy po steku z polędwicy wołowej, kelnerka sama pytała jak ma być wysmażony i z zamówionych mocno oraz średnio dostajemy dwa spalone. Na dodatek nie trzymały one wagi i biły malizną (40zł). Prosimy o wymianę. W między czasie reszta zjadła, a talerze stały brudne aż do naszego wyjścia. W oczekiwaniu podchodzimy sami do baru zamówić kolejne piwa, ponieważ cały czas nikt się nami nie interesuje. Po kolejnych 40min oczekiwania na steki mamy dość, rezygnujemy z zamówienia i prosimy o rachunek. Zostaje on podany po 5min, a później mimo zapłacenia leży 10min na stole. W tym czasie inna kelnerka przynosi jakąś nalewkę (tylko z nazwy ponieważ smakowało jak sok z kroplą alkoholu). Dla mnie oczywiste było, że jest ona w ramach przeprosin, ale mamę podkusiło by spytać z jakiej okazji i w odpowiedzi słyszymy: "podajemy ją każdemu na POWITANIE w naszym lokalu". Dorzucają kartę zniżki na 10%, ale to też nie jako ratowanie sytuacji a normę do rachunku powyżej 100zł. Przed wyjściem trzeba skorzystać z toalety, do której się wchodzi tuż przy jakimś stole, nie ma możliwości zamknięcia się od środka, dostępny jest tylko pisuar (kabina zamknięta na klucz). Na koniec nikt nie powie ani do widzenia, ani pocałujcie nas w dupę.

Podsumowanie mamy: "Jak można spieprzyć taki lokal".
Podsumowanie brata: "Jedyny plus to dobre, tanie czeskie piwa, jedynie na nie można tu wpaść choć klimat na browara to tu jest żaden".
Podsumowanie moje: Jest to świetny materiał szkoleniowy do pokazania jakie błędy można popełnić i ile ich jest. Przyznam, że ich kumulacja przeraża. Wcześniej niż za 3 lata tam nie wejdę jeśli nie będę musiał. Innym nie tyle nie polecam co nawet odradzam.

To wszystko, nie wiem czemu (;)), jakoś nie popsuło nam nastroju na tyle by rezygnować z dalszego świętowania. Przenieśliśmy się do Roy Bena i tu zupełna odmiana. Menu podane z uśmiechem na twarzy, alkohol przyniesiony po 5min, a dania po 15min. Sposób podania też mi się podobał: naczynie żeliwne położone na desce, karkówka jeszcze skwierczała po zdjęciu z rusztu. Ceny nie pamiętam, a strony internetowej niestety brak by sprawdzić. W smaku samo mięso też nie powala, nie było wcale przyprawione, ziemniaczki opiekane i grillowane warzywa ujdą. Co jadł tata nie pamiętam, ale pasowało. Obsługa szybko zabierała puste butelki i talerze pytając czy czegoś nie potrzeba i czy dania smakowały. Mimo, że u większości jest to wyuczone, to tu fajnie to kelnerce wychodziło i faktycznie czuliśmy, że ktoś się nami interesuje. Później jeszcze domawialiśmy jakieś burgery i mimo, że miały być takie same to jednak skład i bułka się trochę różniły. Wielkość i smak uratowały sytuację. Na drugiego z nich czekałem jakieś 25min za co pani bardzo przepraszała. Z minusów ogólnych dodam jeszcze, że łazienka była w opłakanym stanie, a drzwi w ogóle się nie zamykały. Za to z plusów ogólnych dodam, że ludzi sporo i w porównaniu z poprzednim razem kiedy tu byłem to widać, że wyrabia się powoli klimat. Kilka niedociągnięć, które można szybko wyeliminować, nie rzutuje za bardzo na naszą pozytywną ocenę.

Tutaj jeszcze krótki opis Si Senor na Placu Wolności. Wcześniej umknęły mi krytyczne uwagi na jego temat. Tak z grubsza bo byłem tam z rodziną pół roku temu i szczegółów nie pamiętam. Zacznę od tego, że posiadają swoja stronę, przejrzystą i przyjemną w przeglądaniu (w tej chwili w przebudowie). Wystrój i klimat nam bardzo pasował. Dania były tam faktycznie drogie (4xdania, 4xalkohol, 2xkawa i jedno ciastko = 180zł) , wielkość też pozostawiała trochę do życzenia, ale za to smak rewelacyjny. Obsługa jest zaprzeczeniem niektórych negatywnych opinii ponieważ świetnie wyczuwała granicę między nachalnością, a dbałością o to by niczego nie brakowało i by czuć się dobrze i jej nie przekraczała.

Awatar użytkownika
Autor
Site Admin
Posty: 11713
Rejestracja: 21 września 2005, o 14:05
Lokalizacja: Bilbało!
Kontakt:

Post autor: Autor » 13 listopada 2010, o 13:25

Odniose sie do wypowiedzi Oskara, bo akurat mielismy okazje jesc w tym samym czasie. Od poczatku (o, zgrozo!) przypadkowi goscie restauracji byli traktowani jak element drugiej kategorii w stosunku do biesiadnej imprezy na wydzielonym pietrze. Pani kelnerka nie chciala np. przyjac drobnej zmiany (zamiast ryzu frytki), bo jest duzy ruch na kuchni i moga sie pomylic. Na napoje czekalismy z 10 min, nastepnie dostalismy zupy (jednoczesnie), a potem drugie danie, ale niestety pojedynczo, czego ja nie dopuszczam, bo jesli pierwsza osoba mialaby czekac na pozostale, to zjadlaby zimny obiad. Najlepsze na koniec. Przystawke - z karty przystawek, zeby nie bylo, dostalismy do drugiego dania 8) 8) 8) Oczywiscie nie zjedlismy, nie chcielismy zaplacic, wiec pani zaoferowala nam bon 4 zł na piwo :lol: ale nie odpuscilismy i przyszla pani kierownik? Ktora powiedziala, ze musielismy zaznaczyc, ze chcemy przystawke jako przystawke, bo niektory klienci zamawiaja sobie do dania glownego... i znowu wyszla Polska, chyba jeden z ostatnich krajow w Europie, w ktorym wmawia sie klientowi, ze nie ma racji i ze wszystko to jego wina. Ehm ;)

Wczoraj tak sobie pomyslalem, ze jeszcze kilka lat temu narzekalismy na brak miejsc, a dzis mozemy ponarzekac na slaby serwis, bo dotyczy znacznej wiekszosci lokali.

Kot
Ranga: Kierownik budowy ;)
Posty: 527
Rejestracja: 7 maja 2007, o 16:26
Lokalizacja: Zagórska-Północ

Post autor: Kot » 22 listopada 2010, o 21:42

Również odniosę się do wypowiedzi Oskara i Autora. W temacie Szwejka w sumie pełna zgoda. Dodam, że gdyby nie menu i nazwa knajpy, to ja bym tego w życiu nie skojarzył z Czechami. Brak klimatu doskwierający.

Jeśli chodzi o Roy Ben'a na Sienkiewicza to mam mieszane uczucia i zależą one od osób obsługujących. Raz się trafi fajnie i jest miło, w dobrym czasie oczekiwania i w ogóle Europa, innym razem coś jakby w drugą stronę. Na przykład byłem dziś z kolegami coś zjeść i napić się piwa. Czas oczekiwania na pojawienie się obsługi dłużej niż standardowy, jedzenie w sumie ok. Natomiast na koniec wisienka na torcie - wychodzimy i płacimy przy barze, widzę że sala dla palących nie jest zamknięta, nie ma nawet czym jej zamknąć, kotary nic nie dadzą, są zresztą elegancko spięte po bokach, smród rozchodzi się spokojnie dalej - pytam kelnera czy sala dla palących nie powinna być szczelnie zamykana aby dym nie przenikał do części dla niepalących? Oczywiście nic nie wie, "on tu tylko sprząta". Zaiste, czasami mam wrażenie, że "żyję w kraju, w którym wszyscy chcą mnie zrobić w ch...".

hey
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1475
Rejestracja: 24 kwietnia 2006, o 13:47

Post autor: hey » 23 listopada 2010, o 21:59

W listopadzie otwarcie restauracji z kuchnią żydowską "Mazel Tov", przy ulicy Równej 4B.

http://www.mazeltov.pl/

Awatar użytkownika
Adasiek CK
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1141
Rejestracja: 4 stycznia 2008, o 03:03
Lokalizacja: Kielce <-> Warszawa

Post autor: Adasiek CK » 23 listopada 2010, o 22:11

Super :!: z chęcią się tam wybiorę.

baux
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1203
Rejestracja: 1 kwietnia 2008, o 19:21
Lokalizacja: gdzieś pomiędzy Centrum a Kadzielnią...

Post autor: baux » 24 listopada 2010, o 00:10

Będą serwować dania koszerne? 8)

Awatar użytkownika
cm
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1665
Rejestracja: 19 stycznia 2007, o 14:22
Lokalizacja: Sienkiewicza - centrum świata ;-)

Post autor: cm » 25 listopada 2010, o 19:59

No myślę, że powinni :)

Kot
Ranga: Kierownik budowy ;)
Posty: 527
Rejestracja: 7 maja 2007, o 16:26
Lokalizacja: Zagórska-Północ

Post autor: Kot » 25 listopada 2010, o 20:08

Koszerne wymieniają tylko wino więc raczej będzie to normalna restauracja. Zresztą, "koszerne" znaczy w hebrajskim "dobre, właściwe", więc niech będzie dobre w podstawowym rozumieniu przede wszystkim. Prawdziwie koszernych restauracji jest w Polsce bardzo mało, dość powiedzieć, że w takim Krakowie czy Warszawie po jednej. Trzeba spełniać bowiem bardzo dużo skomplikowanych, wynikających z religii starozakonnej, zasad przygotowania posiłków i nie jest to proste.

Liczę natomiast na te przepisy z lat 30-tych, no i oczywiście na wystrój z międzywojnia. Fajnie, że taka restauracja powstanie. Pójdziemy, zagościmy.

A "mazel tov" jest bardzo popularnym, pozytywnym i szeroko stosowanym obecnie w Izraelu zwrotem i oznacza np. "na zdrowie, na szczęście, gratulacje, powodzenia".

hey
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1475
Rejestracja: 24 kwietnia 2006, o 13:47

Post autor: hey » 30 listopada 2010, o 11:47

Smacznie i po polsku w niedawno otwartej w Kielcach restauracji

Kaan Restauracja Polska – pierwsza tego typu restauracja w regionie, która ma na celu udostępnianie wykwintnej sztuki kulinarnej wywodzącej się tradycji kuchni polskiej.
Lokal mieści się przy ulicy Żytniej 8 w Kielcach i zastąpił wcześniejszą restaurację Nefertiti. Aby dotrzeć do szerokiego grona wymagających odbiorców, łączy smaki z różnych stron Polski. Wszystkie potrawy serwowane w Restauracji Polskiej przygotowywane są w oparciu o naturalne składniki według tradycyjnych polskich receptur. Zespół doświadczonych pracowników i własne nowoczesne zaplecze techniczno-gastronomiczne, stanowią główny atut i zapewniają wysoką jakość świadczonych usług. Życzenia kulinarne i oczekiwania Klientów są naszym natchnieniem do tworzenia miłej atmosfery. Niepowtarzalną unikatową atmosferę tworzy również grana na żywo polska muzyka klasyczna. Restauracja Polska jest znakomitym miejscem zarówno na spotkania biznesowe jak również na uroczyste kolacje w gronie rodziny, przyjaciół czy znajomych.

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /664896087

halny
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1807
Rejestracja: 27 września 2005, o 20:15
Lokalizacja: Kielce

Post autor: halny » 12 grudnia 2010, o 12:40

Nowy lokal Moltobene na rogu Rynku i Leonarda. Na słodko : kawka ,lody robione na miejscu i ciasta. Kawa dobra .Lody także co do ciast to nie wiem.Miła obsługa.

hey
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1475
Rejestracja: 24 kwietnia 2006, o 13:47

Post autor: hey » 13 grudnia 2010, o 10:22

Ruszyła „wirtualna” restauracja

Najpierw trzeba wejść na stronę w Internecie, potem wybrać jedną z.. jedenastu kieleckich restauracji, potem należy przejrzeć kartę dań konkretnego lokalu, żeby na końcu zamówić danie. Proste? Proste. Młodzi Kielczanie uruchomili właśnie zamawianie potraw przez Internet. Sekret ich przewagi tkwi w ogromnej ofercie dań.

Bo sami tak naprawdę… nic nie gotują. Oferują za to karty dań jedenastu kieleckich restauracji, pizzerii, barów szybkiej obsługi itp. W tej chwili można przebierać w uwaga… kilkuset potrawach jakie dla klientów serwisu przygotowują Studio Pizza, Kebab Be Da, pizzeria Cosa Nostra, pizzeria Galeon, naleśnikarnia Nasz Naleśnik, Pierogarnia, restauracja La Stella, pizzeria Maraton, pizzeria Angelo, restauracja Chicken CK oraz pizzeria Marinero.

- W skali województwa to nowatorski pomysł, bo wszyscy do tej pory najczęściej oferowali w Internecie tylko swoje dania. My proponujemy kartę dań jedenastu lokali i ich liczba stale będzie rosła. Można się spokojnie zastanowić, porównać ceny, składniki i dopiero potem złożyć zamówienie. Na stronie jest informacja, który lokal pobiera opłaty za dowóz, jakie są to kwoty, widnieje także informacja o minimalnej kwocie zamówienia o ile taka w danym lokalu istnieje. To bardzo wygodne dla klienta, bo tak naprawdę wchodzi on do wielkiej wirtualnej restauracji. Nigdzie nie znajdzie tylu potraw na raz – mówi Łukasz Pomiankowski, który wraz z żoną oraz wspólnikiem Marcinem Duszą założyli stronę: www.aleobiad.pl

- Wszystkie lokale, które zdecydowały się uczestniczyć w tym przedsięwzięciu, to miejsca przez nas sprawdzone. Mamy pewność, że nie zawiodą klienta i dostarczą mu na czas zamówiony posiłek – dodaje nasz rozmówca.

Koszt dostawy potraw zamówionych przez portal jest takich sam, jak bezpośrednio zamówiony w danej restauracji, a często dowóz otrzymujemy gratis. Jeśli ktoś zarejestruje się na stronie jako stały użytkownik, otrzymuje dodatkowo prawo do oceniania potraw, wglądu do historii zamówień itp.

Jarosław PANEK, panek@echodnia.eu

Kot
Ranga: Kierownik budowy ;)
Posty: 527
Rejestracja: 7 maja 2007, o 16:26
Lokalizacja: Zagórska-Północ

Post autor: Kot » 19 grudnia 2010, o 12:00

Wybrałem się ostatnio ze znajomymi "na śledzika" do Wileńskiej na Rynku. Zazwyczaj staramy się rozpoznawać bojem nowości lub miejsca jeszcze nam nie znane. Tymczasem żydowski Mazel Tov na Równej jeszcze nie otwarty (może się wyrobią przed samymi Świętami), a że nikomu nie chciało się kombinować - no to idziemy w miejsce już sprawdzone i pewne.

No i niespodziewana porażka. Po pierwsze primo - zmarzliśmy okrutnie, chyba ktoś tam sporo oszczędza na ogrzewaniu. Z drugiej strony po co grzać skoro nikogo tam nie ma - przez cały czas naszej bytności nie było innych gości i nawet nikt tam nie zajrzał. Po drugie primo - kolega zamówił lina, dostał danie słuszne ale zamiast rybki ... no nawet nie wiem jak to nazwać ... wydmuszkę lina. Sama opieczona skóra, a w środku pustka. Pełna konsternacja. Kolega oddał grzecznie kelnerowi całe danie. Pan zabrał bez słowa i się oddalił. Zjawił się ponownie dopiero za kwadrans, powiedział że poinformował o tej sytuacji na kuchni, przeprasza i nie doliczy tego dania do rachunku. Nie zaproponował jednak żadnej alternatywy. Ogólnie to czuliśmy się jakbyśmy tam przeszkadzali i dobrze byłoby jakbyśmy już sobie poszli. No szkoda, bo lubiłem tą restaurację.

Obrazu całości dopełnili żule z Rynku, którzy z powodu aury zimują w bramie wejściowej i witają gości tradycyjnym "dzień dobry panie kierowniku" lub bardziej finezyjnym "o, pan prezydent idzie".

Tak myślę, że gdybym miał komuś przyjezdnemu polecić w ciemno jakąś bardzo dobrą restaurację w Kielcach (poza hotelowymi), to na dzień dzisiejszy miałbym problem.

ODPOWIEDZ