Coś o Szkieletczyźnie...
Niewielkie Świętokrzyskie jest na trzecim miejscu
w kraju pod względem liczby samobójstw.
W zeszłym roku najwięcej prób samobójczych było na Śląsku – 1,1 tys. i w Małopolsce – 752. Ale tuż za nimi jest Świętokrzyskie – z 727 osobami, które próbowały się zabić. O ile jednak województwo śląskie ma 4,6 mln mieszkańców, to świętokrzyskie zaledwie 1,2 mln.
– Przyczyny samobójstw są zdecydowanie ekonomiczne: upadają zakłady, brak pracy. Paradoksalnie, mimo unijnych dotacji na różne cele, etatów nie przybywa – mówi „Rz" Dariusz Łuczak, pedagog z Ośrodka Interwencji Kryzysowej Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji.
W Świętokrzyskiem było w 2013 r. najwięcej w kraju samobójców o statusie bezrobotnego i bez stałego źródła utrzymania (także tu najwięcej desperatów chciało skończyć ze sobą, będąc pod wpływem alkoholu).
Głośnej w ubiegłym roku próby samobójczej, przez samopodpalenie przed Kancelarią Premiera w Warszawie, dokonał latem 2013 r. właśnie bezrobotny mężczyzna ze Świętokrzyskiego, Andrzej F. z Kielc.
Bez pracy jest w tym regionie co piąty młody człowiek, 86 proc. bezrobotnych nie ma prawa do zasiłku.
O ile w całym kraju najczęściej na rozstanie z życiem decydują się osoby po 50., to
w województwie świętokrzyskim robią to głównie młodzi.
Spośród tych, którzy targnęli się na życie, najwięcej – 86 – było osób w wieku 25–29 lat. Łącznie ponad połowa samobójców nie miała jeszcze pięćdziesiątki.
Niespełna co piąty samobójca jest w wieku od 50 do 59 lat.
Stosunkowo dużo samobójców – na tle średniej krajowej – jest po alkoholu.
Region wyróżnia coś jeszcze. Gdy w kraju ok. 70 proc. prób samobójczych jest skutecznych, tutaj – niewiele ponad jedna trzecia.
Eksperci tłumaczą, że desperaci nie tyle próbują zakończyć życie, co raczej wołają w ten sposób o pomoc.
– Niestety, wśród młodych ludzi na naszym terenie panuje przekonanie, że jeśli podejmą próbę samobójczą, to rozwiążą swoje problemy. Nie potrafią załatwiać tego w inny sposób. Panuje swego rodzaju „moda" na samookaleczenie – mówi Dariusz Łuczak.
Mechanizm często jest taki: desperat dzwoni np. na policję i uprzedza, że chce się zabić. Takich telefonów funkcjonariusze odbierają mnóstwo.
– Rzeczywiście, praktycznie codziennie na naszym terenie dochodzi do prób samobójczych – mówi „Rz" Rafał Kochańczyk, wicekomendant świętokrzyskiej policji. – Trudno zliczyć, ile osób dzięki szybkiej interwencji uratowaliśmy.
Jak wyjaśnia, od zeszłego roku dzięki wojewodzie świętokrzyskiemu działa czynny całą dobę telefon dla osób w kryzysie. Jego numer i listę ośrodków, które udzielają pomocy, policja podaje na swojej stronie internetowej.
Samobójczych prób w województwie świętokrzyskim przybywa – w 2012 r. było ich ok. 500. Jak zahamować ten trend?
– Potrzeba nowych miejsc pracy, większej stabilizacji i wyposażenia ludzi w umiejętności społeczne, tak by potrafili radzić sobie z trudnymi sytuacjami – uważa Dariusz Łuczak.
http://www.rp.pl/artykul/10,1089578-Reg ... ojcow.html
jest tak dobrze że aż się zabijamy ze szczęścia i dobrobytu. powinniśmy to uczcić kolejnym pomnikiem papieża.