Apel do konserwatora

Moderatorzy: Nowak, Autor, sueno, Daniel, Sirek1

Awatar użytkownika
MeehoweCK
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3317
Rejestracja: 25 września 2005, o 17:41
Lokalizacja: Warszawa / Kielce
Kontakt:

Apel do konserwatora

Post autor: MeehoweCK » 17 marca 2009, o 23:56

Nie wiedziałem gdzie to wkleić... Jakby coś to proszę moderatora o przeniesienie :)

Obrazek
Chrońmy kieleckie zabytki, tylko które?

Ratujmy stare kamienice kieleckiego śródmieścia, wpisujmy je na listę zabytków - apeluje redakcja portalu Kieleckie Inwestycje. - Tu już nie ma co wpisywać - odpowiada konserwator zabytków


"Grupa osób skupiona wokół inicjatywy Kieleckie Obiady Czwartkowe i portalu Kieleckie Inwestycje" - jak przedstawiają się na początku - wystosowała w ubiegłym tygodniu pismo do świętokrzyskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków Janusza Cedry oraz pełnomocnika prezydenta Kielc ds. rewitalizacji miasta Artura Hajdorowicza. Piszą w nim m.in.: "Z jednej strony bardzo cieszą nas postępy w procesie rewitalizacji ogromnie wcześniej zaniedbanego starego śródmieścia Kielc, z drugiej - coraz większym niepokojem napełniają kolejne pojawiające się informacje o planowanych wyburzeniach starych kamienic". Według nich, należy objąć ścisłą opieką konserwatorską przynajmniej kilka budynków w śródmieściu. Wymieniają trzy - kamienicę przy ul. Piotrkowskiej 6 (obok ratusza) oraz dwie pięciokondygnacyjne kamienice projektowane przez Romualda Kasickiego przy ul. Paderewskiego. "Kamienica przy ul. Piotrkowskiej 6 z jedynym dziś zachowanym charakterystycznym długim podwórkiem ma stylową klatkę schodową i stosunkowo niedawno wymienione piękne drewniane okna" - czytamy w piśmie.

Konserwator Janusz Cedro nie chciał komentować konkretnych propozycji, ale jest sceptyczny do rozszerzania listy kieleckich zabytków. - Nie ma takiego obiektu, który wymagałby tego, żeby wpisać go natychmiast do rejestru zabytków. Można to też zrobić na prośbę właściciela, ale właścicielom na tym nie zależy - mówi Cedro.

Sceptyczny jest również dyrektor Hajdorowicz. - Za sankcjami prawnymi muszą iść pieniądze. Jeżeli społeczeństwo czegoś wymaga od prywatnego właściciela, to powinno też mu coś dać. Inaczej skończy się tak jak w wielu przypadkach. Objęty ścisłą ochroną budynek będzie niszczał, w końcu stwarzał zagrożenie i zostanie wyburzony - mówi Hajdorowicz. Widzi on jednak potrzebę ochrony, ale raczej detali architektonicznych. - Giną stare okna, poręcze, studnie żeliwne, kamienne narożniki w bramach, odpływy w chodnikach pod rurami spustowymi, kamienne utwardzenia z rynsztokami w bramach, tego szkoda - mówi Hajdorowicz.

- Jeśli władze nie posłuchają naszego apelu, będziemy chcieli sami przekonać kielczan. Na początek zaproponujemy cykl wycieczek po takich miejscach - mówi Rafał Zamojski, jeden z autorów listu.
źródło: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... tore_.html
Ambicja to coś co prowadzi ludzkość do postępu, a ludzi do depresji

Awatar użytkownika
Sz.J.
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1113
Rejestracja: 22 września 2005, o 18:14
Lokalizacja: Kielce

Post autor: Sz.J. » 18 marca 2009, o 00:10

Czegoś tu nie rozumiem. Tym kamienicom grozi wyburzenie, a jak wpiszemy je na listę zabytków to będą niszczeć i też trzeba będzie wyburzyć? To nic nie da się zrobić żeby je ocalić :?:

Awatar użytkownika
Jezpir
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1130
Rejestracja: 7 sierpnia 2007, o 14:24
Lokalizacja: Kielce, KSM Nord

Post autor: Jezpir » 18 marca 2009, o 08:28

Da się. Z pieniędzmi. Pan A.Hajdorowicz sugeruje, że właścicielowi nie będzie się opłacać remontować zabytkowej substancji pod nadzorem konserwatorskim (gdzie wielu rzeczy nie można wymienić, wiele za wszelką cenę zachować), więc zostawią budynek, aż jego stan będzie tak zły, że nie da się przeprowadzić remontu, tylko rozbiórkę. A wtedy, to "postawi się" coś zupełnie innego. I w ten sposób i tak kamienica, którą chcieliśmy chronić, zniknie. W swoim rozumowaniu ma sporo racji. Jednak nie zgodzę się ani z nim ani z konserwatorem, że w Kielcach już nie ma co wpisywać do rejestru.
Jak widać na przykładzie: firma Echo Investments pozbyła się budynku na ul. Sienkiewicza (stara szkoła staszicowska), gdyż szacowane koszty remontu przerosły ewentualne kilkuletnie dochody z wynajmu. A to firma, która miała możliwość dysponowania dużymi pieniędzmi w swoim czasie (teraz jest trochę inaczej).
Jeżpir

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 18 marca 2009, o 08:45

Agrumenty p. A. Hajdorowicza są zasadne, jeśli pójdzie za nimi jakaś konkretna propozycja rozwiązania problemu. Inaczej właściciele po prostu powyburzają historyczną zabudowę i tyle. I nie będą sie oglądać. W takim przypadku wpis do rejestru dawałby jeszcze jakąś szansę, zaś brak wpisu i brak jakichkolwiek innych działań spisuje zajczęściej dany obiekt na straty.
Myślę, że ze strony Pełnomocnika otrzymamy jakąś dłuższą merytoryczną odpowiedź. Bardziej pesymistycznie nastraja reakcja p. Cedry... Zdaje się, że poruszyliśmy drażliwe dla niego tematy...

Poza tym oczywiscie, że są kolejne obiekty zasługujące na wpis do rejestru. Dotyczy to przede wszystkim (tak jak zresztą w całym kraju) budynków młodszych - własnie międzywojejnnego modernizmu a także niektórych realizacji powojennych. Tyle, że w wiekszych miastach przynajmniej trwa na ten temat dyskusja, u nas do tej pory była cisza.
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

Awatar użytkownika
Jezpir
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1130
Rejestracja: 7 sierpnia 2007, o 14:24
Lokalizacja: Kielce, KSM Nord

Post autor: Jezpir » 18 marca 2009, o 12:03

Wiesz, Rafał, pan Cedro może poczuł się urażony, że ktoś go wyręcza i poucza co powinno być zabytkiem, a co nie. Taka "duma zawodowa". :wink:
Jeżpir

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 18 marca 2009, o 12:26

No może i tak :)
Myślę, ze w całym kraju organizacje pozarządowe i grupy obywateli występują o ochronę rozmaitych obiektów. Formalnie rzecz biorąc p. Cedro powienien się przecież cieszyć, że jest aktywne społeczne zainteresowanie dziedziną, którą się zajmuje. Powinien nas traktować jako sprzymierzeńców. W dodatku w piśmie nie "wyznaczamy" granic ochrony, ale zwracamy sie z apelem o ich wyznaczenie. Impulsem do napisania listu była informacja o Piotrkowskiej 6 - wielu innych przykłądów pewnie nawet nie znamy...
W moim odczuciu powodem ewentualnej irytacji może być to, że niektóre tematy są nie ruszane, "omijane" a tu nagle trzebaby się do nich odnieść...
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 18 marca 2009, o 14:44

  • Obrazek

    Można burzyć, bo nie podlegają ochronie

    Michał Proszowski 03-11-2008,
    Nie wszystkie zabytkowe obiekty są prawnie chronione. W związku z tym właściciele mogą je bezkarnie wyburzać albo zmieniać ich bryłę, a konserwator zabytków nie ma wpływu na ich decyzje

    Obowiązujące obecnie prawne formy ochrony zabytków to: wpis do rejestru zabytków, uznanie za pomnik historii, utworzenie parku kulturowego lub ustalenie ochrony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP) – wyjaśnia Barbara Pujdak, zastępca dyrektora Biura Rozwoju Gdańska.

    Problem z zabytkowymi budynkami, które są przebudowywane, narodził się, kiedy zlikwidowano strefy konserwatorskie na rzecz nowo powstających MPZP. Plany te nie są jednak tworzone w takim tempie, jak spodziewał się tego prawodawca. Obiektom zabytkowym pozostał więc tylko wpis w ewidencji.

    – Gminna ewidencja nie stanowi jednak samoistnej podstawy prawnej do ochrony zabytków, stanowi np. podstawę do obejmowania zabytków ochroną na mocy MPZP. Na terenie Gdańska ewidencja zabytków jest w trakcie opracowywania i weryfikacji. Do czasu jej uchwalenia zakres ochrony w planach ustalany jest na podstawie formułowanych przez wojewódzkiego konserwatora zabytków wytycznych i wniosków konserwatorskich oraz uzgodnień dokumentów planistycznych – tłumaczy Pujdak.

    Ustawodawca nie przewidział formy ochrony obiektów zabytkowych będących w ewidencji, a nieznajdujących się na obszarach objętych MPZP czy rejestrem zabytków.

    W Warszawie jest ponad 1,6 tys. obszarów i obiektów wpisanych do rejestru zabytków oraz ok. 5,7 tys. obszarów i obiektów w ewidencji.

    Według Artura Zbiegieni, zastępcy dyrektora Biura Stołecznego Konserwatora Zabytków, biuro przedstawia wytyczne konserwatorskie dla konkretnych planów miejscowych, w których istnieją istotne obszary, grupy zabytków, i przekazuje je do Biura Architektury i Planowania Przestrzennego. Zatem obszary i obiekty w ewidencji zabytków są uwzględniane w przygotowywanych planach miejscowych, w których są zapisane zasady ich ochrony konserwatorskiej. Tym samym podlegają one prawnej ochronie. Ale co z obiektami na terenach nieobjętych MPZP?

    – Do czasu uchwalenia planu obiekty te są rzeczywiście pozbawione takiej ochrony – przyznaje Zbiegieni. – Jednak wydziały architektury w poszczególnych dzielnicach Warszawy oraz biura architektury i planowania przestrzennego w przypadkach dotyczących inwestycji budowlanych przy zabytku niewpisanym do rejestru często pytają Biuro Stołecznego Konserwatora Zabytków o opinię przed wydaniem decyzji administracyjnej – dodaje.

    W Bielsku-Białej ochroną nie jest objęte ok 3,5 tys. zabytków. A ile jest wszystkich nieruchomości w ewidencji? – Ok. 4 tys. obiektów – szacuje Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Bielsku-Białej. – Około 10 proc. obiektów ujętych w ewidencji ma indywidualny wpis do rejestru zabytków. Ponadto miasto posiada dwa układy urbanistyczne, które jako obszary również wpisane są do rejestru zabytków. Równolegle cały czas prowadzone są prace nad tworzeniem kolejnych MPZP – dodaje.

    W Gdańsku istnieje ok. 4,5 tys. obiektów zabytkowych, które powinny być objęte ochroną. MPZP zapewniają ochronę ok. 3 tys. z nich. Pozostałe, czyli ok. 1,5 tys., do czasu sporządzenia planów miejscowych nie są objęte prawną ochroną.

    – Gdańsk jest w dobrej sytuacji, ponieważ ponad 60 proc. powierzchni miasta i 75 proc. terenów inwestycyjnych jest pokryte MPZP. W zapisach tych planów uwzględniona została ochrona dziedzictwa kulturowego m.in. za pomocą ustanowienia stref ochrony konserwatorskiej oraz ochrony poszczególnych obiektów – twierdzi Pujdak.

    W Poznaniu prawną ochroną konserwatorską objęte są tereny w granicach historycznego miasta z przełomu XIX i XX wieku.

    – Do rejestru zabytków wpisane zostały układy Starego Miasta, Ostrowa Tumskiego, Śródki oraz innych najstarszych dzielnic Poznania – tłumaczy Maria Strzałko, miejski konserwator zabytków w Poznaniu. – Problemy konserwatorskie występują jednak przy ochronie m.in. dawnego budownictwa bamberskiego, podmiejskich willi i zabudowań dawnych wsi włączonych w granice miasta.


    Opinia: Tomasz Ficoń, Urząd Miasta w Bielsku-Białej

    – W opiniach konserwatorskich dotyczących rozbiórek, jeśli od inwestorów wpływają o nie prośby, odwołujemy się do art. 5 i 6 ustawy z 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (DzU nr 162, poz. 1568). Mówią one o opiece nad zabytkami, która winna być sprawowana przez właściciela budynku. W opiniach tych sugerujemy adaptację obiektu oraz, pisząc krótki rys historyczny, uświadamiamy inwestorowi wartości architektoniczne, historyczne i kulturowe obiektu. Również w celu dokumentowania i archiwizowania obiektów, które możemy utracić jako dobro kultury materialnej, proponujemy dostarczenie uproszczonej inwentaryzacji, aktualnych zdjęć oraz ekspertyz konstrukcyjnych z zaleceniami. Na tej podstawie można podejmować odpowiednie działania, m.in. zabezpieczyć obiekt będący zagrożeniem dla życia i mienia lub podjąć kroki w celu ratowania obiektów.

http://www.rp.pl/artykul/213784.html
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

Awatar użytkownika
sueno
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 4907
Rejestracja: 31 maja 2006, o 21:56
Lokalizacja: Świat czerwonego smoka
Kontakt:

Post autor: sueno » 30 listopada 2009, o 12:53

Obrazek
Na ratunek przemysłowym zabytkom. W ostatniej chwili
Agata Saraczyńska
2009-11-30, ostatnia aktualizacja 2009-11-30 09:39

Miejski konserwator zabytków inwentaryzuje przedwojenne kompleksy architektury przemysłowej. Nie są one zabytkami, więc nie podlegają ochronie. Spis robiony jest po to, by przynajmniej niektórym dać szansę trafienia na listę zabytków

Lista obejmuje ponad 50 miejsc we Wrocławiu: młyny, fabryki, gazownie, dworce, parowozownie, wiadukty i stare warsztaty kolejowe. W większości są to nie pojedyncze budowle, ale całe zespoły składające się na dzisiejsze zakłady ASPA, Cussons, Hydral, FAT czy Archimedes. Udokumentowane będą tak charakterystyczne dla wizerunku miasta miejsca, jak Młyn Sułkowice, elektrociepłownia z ul. Łowieckiej i Port Miejski.

To, co robi Katarzyna Hawrylak-Brzezowska, miejski konserwator zabytków, nie leży w jej kompetencjach, lecz konserwatora wojewódzkiego: - Tworzymy hurtową dokumentację obiektów industrialnych, bo życie nas nauczyło, że z ratowaniem tych zabytków trzeba się spieszyć. Po wygaśnięciu ich pierwotnych funkcji właściciele widzą jedynie wartość terenu, którym zarządzają. Nie doceniają walorów specyficznej architektury, często zresztą popadającej w ruinę.

Dlatego miejski konserwator finansuje powstanie kart inwentaryzacyjnych. Te karty mogą być podstawą do wszczęcia procedury wpisu obiektu do rejestru i tym samym jego ochrony.

Dlaczego tej inwentaryzacji nie robi Andrzej Kubik, konserwator wojewódzki? - Bo mam tylko 450 tys. zł na wszystkie zabytki. A nasz region jest nimi nasycony jak żaden inny w Polsce - tłumaczy Kubik. - Stworzenie wrocławskiej listy obiektów industrialnych i wykonanie im profesjonalnych kart ewidencyjnych pozwoli ocenić jakość i znaczenie poszczególnych budowli, by móc walczyć o ich ochronę. Wszystkiego uratować się nie da, będziemy jednak wiedzieć, o co na pewno trzeba kruszyć kopie.

Przygotowanie listy i wszczęcie inwentaryzacji zabytków przemysłowych ucieszyło wrocławskich historyków sztuki, architektów i konserwatorów. - Choć i tak jest o 20 lat za późno - mówi prof. Agnieszka Zabłocka-Kos specjalizująca się w architekturze nowoczesnej. - I tak zbyt wiele wyburzono, stawiając Wrocław na szarym końcu w tej niechlubnej polskiej konkurencji. W Łodzi, Gdańsku czy Poznaniu dużo wcześniej dostrzeżono korzyści z możliwości nowego wykorzystywania obiektów przemysłowych. My straciliśmy już zabytki, które mogły się stać naszą wizytówką.

Spektakularne wrocławskie niszczenie architektury przemysłowej zaczęło się 10 lat temu od wysadzenia w powietrze komina Cukrowni Klecina. Potem była Rzeźnia Miejska, ZNTK, gazownia, Wel-tex.

- Lista jest długa i bolesna - przypomina dr Piotr Gerber z Zakładu Historii Nauki i Techniki Politechniki Wrocławskiej. - Więcej zabytków znikło, niż zostało. Świetnie, że podjęta została próba naprawy błędów. Może uda się cokolwiek zachować dla przyszłych pokoleń ze śladów kwitnącej na Śląsku przedwojennej cywilizacji. Przynajmniej we Wrocławiu, bo w regionie jest jeszcze gorzej.

Grzegorz Grajewski z Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków oddaje honor konserwatorowi miejskiemu, bo jako pierwszy w kraju tworzy ewidencję obiektów przemysłowych. - Nie należy jednak demonizować znaczenia listy, bo już na przełomie lat 70. i 80. opracowano studium, w którym spisano te kompleksy. Ważne, że jest podejście metodyczne, które pozwoli określić wartość zabytków. Jednak gdyby konserwator chciał wpisać któryś z nich do rejestru, zrobiłby to już dawno. Problemem jest brak pomysłów na ich nowe funkcje i pieniędzy na ewentualną realizację. Dlatego częściej wartość zabytku szacowana jest niżej niż wartość terenu. Tak stało się choćby z dawnym Pafawagiem, którego po rozparcelowaniu między różnych właścicieli ochronić teraz będzie dużo trudniej.

Najpóźniej do 16 grudnia wszystkie kompleksy mają być udokumentowane.

Komentuje Agata Saraczyńska: Bez serc, bez ducha

Byłam wściekła z bezsilności, kiedy niszczono cukrownię, a potem gdy znikały hale rzeźni, ZNTK i kolejnych fabryk. Marnotrawstwo, krótkowzroczność, wandalizm - to najdelikatniejsze określenia cisnące mi się wtedy na usta. Berlin, Paryż czy Nowy Jork potrafiły zbić kapitał na dawnej industrii. W Polsce potrafił Poznań, ożywiając Stary Browar, i Łódź tworząc Manufakturę. A we Wrocławiu słyszę o pomyśle wyburzeń w Porcie Miejskim. Nie ma sposobu się temu sprzeciwić. Wrocław dba o wizerunek, ma piękny Rynek, Ostrów Tumski, Halę Stulecia etc., etc. Ale najwyraźniej nie ma serca dla pięknej, starej przemysłówki.

Źródło: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,3575 ... hwili.html
Najlepsza gra w sieci: http://www.reddragon.pl

"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany :D

halny
Ranga: Inspektor nadzoru ;)
Posty: 1807
Rejestracja: 27 września 2005, o 20:15
Lokalizacja: Kielce

Post autor: halny » 30 listopada 2009, o 19:55

Przykładem karygodnego niszczenia starych obiektów przemysłowych o bezdyskusyjnej urodzie była Cukrownia Włostów własnie wyburzona w ostatnim miesiącu.Cukrownia zlokalizowana była przy DK nr 74 pomiędzy Opatowem a Sandomierzem (Lipnikiem). Wielka szkoda.http://www.sandomierskie.com/kraj/opatowski/wlostow.htm

ODPOWIEDZ