MZD Kielce - [DW 762] ul. Krakowska/Armii Krajowej
- panGargamel
- Posty: 238
- Rejestracja: 26 września 2012, o 11:47
- Lokalizacja: Z Miasta EKRANÓW i wyciętych DRZEW
Ja juz wole mryganie niz zabawe z antenami, radiami, mikrofonami itd. Poza tym w czasie jazdy najzwyczajniej wole sluchac ZET niz CB.
No ale wiadomo wszystko zalezy ile, gdzie i... jak ...kto jezdzi. Ostatnio naprawde im brakuje w budzecie, bo na trasie 76 km do Radomia staly 3 kontrole z radarem + 2 inspekcje transportu wyłapywały samochody(tiry?) z ruchu.
No ale wiadomo wszystko zalezy ile, gdzie i... jak ...kto jezdzi. Ostatnio naprawde im brakuje w budzecie, bo na trasie 76 km do Radomia staly 3 kontrole z radarem + 2 inspekcje transportu wyłapywały samochody(tiry?) z ruchu.
Łyso wszędzie, pusto wszędzie...
Co to będzie?
Pięknie będzie!
Tu wytniemy drzewo, a tam ekran będzie!
Co to będzie?
Pięknie będzie!
Tu wytniemy drzewo, a tam ekran będzie!
- panGargamel
- Posty: 238
- Rejestracja: 26 września 2012, o 11:47
- Lokalizacja: Z Miasta EKRANÓW i wyciętych DRZEW
- panGargamel
- Posty: 238
- Rejestracja: 26 września 2012, o 11:47
- Lokalizacja: Z Miasta EKRANÓW i wyciętych DRZEW
- panGargamel
- Posty: 238
- Rejestracja: 26 września 2012, o 11:47
- Lokalizacja: Z Miasta EKRANÓW i wyciętych DRZEW
- sueno
- Ranga: Dyrektor budowy ;)
- Posty: 4907
- Rejestracja: 31 maja 2006, o 21:56
- Lokalizacja: Świat czerwonego smoka
- Kontakt:
Teraz powierzchnia ekranów będzie powierzchnią reklamową wynajmowaną przez MZD, przez co wzrosną im wpływy i będzie ich stać na nagrody roczne za dobrze wydane pieniądze unijne i wzorcowo przeprowadzone inwestycje
Najlepsza gra w sieci: http://www.reddragon.pl
"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany
"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany
- Baranówczanin
- Posty: 91
- Rejestracja: 14 listopada 2012, o 18:12
Tydzień z głowy. Krakowska gotowa, czas hamować
Moim zdaniem ograniczenie prędkości na ul. Krakowskiej to kolejny absurd związany z tą inwestycją. Bo jak inaczej interpretować fakt, że przed remontem na dziurawej drodze można było jeździć szybciej?
Jestem zniesmaczony tym, co od kilkunastu dni obserwuję na ulicy Krakowskiej. Otóż po remoncie na sporym odcinku tej szerokiej dwujezdniowej drogi usunięto znaki, które zezwalały na jazdę z prędkością do 70 km na godz.
Innych nie postawiono, a to oznacza, że od ul. Podklasztornej do Fabrycznej można jechać maksymalnie 50 km na godz. Policja jakby czekała na tę zmianę, bo niemal codziennie widać tam nie tylko radiowozy drogówki, także te nieoznakowane. Są tam tak często, że zdają się przeczyć stwierdzeniu, które chętnie powtarzają przy okazji różnych interwencji: "Przecież nie możemy postawić patrolu tylko w tym jednym miejscu". Oczywiście sypią się mandaty za przekroczenie ograniczenia prędkości.
Drogowcy tłumaczą, że to teren zabudowany, a jest sporo wyjazdów z posesji, przejścia dla pieszych, a sąsiedzi tej ulicy nawet chwalili ograniczenie. Z drugiej strony policja mówi, że dyscyplinuje kierowców, którzy nie stosują się do oznakowania, które zresztą mundurowi też opiniowali.
Ograniczenie wprowadzono, żeby poprawić poziom bezpieczeństwa. Trudno krytykować kogokolwiek za ten szczytny cel.
Ale moim zdaniem takie ograniczenie to przykład kolejnego absurdu związanego z tą inwestycją. Bo jak inaczej interpretować fakt, że przed remontem na dziurawej drodze można było jeździć szybciej? A jeżeli remont robiono z myślą, by potem kierowcy jeździli wolniej, to przy okazji budowy, która kosztowała 36 mln zł, można było to inaczej zorganizować. Sposobów jest kilka - węższe jezdnie, rondo czy sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu z drogami podrzędnymi. Specjaliści wiedzą, jak to się załatwia.
Tymczasem teraz mamy kilka kilometrów prostej, szerokiej, pięknej drogi odgrodzonej ekranami, z oddzielną ścieżką rowerową, gdzie aż się prosi o nieco szybszą jazdę.
Zresztą sam sposób jego wprowadzenia może budzić wątpliwości, chociaż oczywiście jest zgodne z prawem. Otóż wjeżdżając w granice administracyjne Kielc, jest znak informujący, że zaczyna się teren zabudowany. Potem dopuszczalna prędkość to 70 km na godz., ale za skrzyżowaniem z ul. Fabryczną, czyli 3 km dalej, tego znaku już nie ma. Trzeba jechać więc jak w terenie zabudowanym. Pytanie tylko, ilu kierowców pamięta, jaki był znak 3 km wcześniej. Tym bardziej że okolice Agromy przypominają wyglądem raczej wieś niż fragment miasta.
Szkoda, że na innych odcinkach ul. Krakowskiej drogowcy i policjanci nie wykazują równie dużej troski o bezpieczeństwo. Najlepszym przykładem jest przystanek autobusowy na zakręcie na Słowiku, który jest oddalony od najbliższego przejścia dla pieszych o 400 m. Mieszkańcy więc radzą sobie sami, systematycznie demontując płotek na wysokości przystanku i przebiegając przez dwie jezdnie na zakręcie drogi.
Ciekawe, kiedy dojdzie tam do tragedii? No, ale wtedy urzędnicy i policjanci będą mieć wytłumaczenie: "No przecież przejście było nielegalne".
Nieco dalej, już przy skrzyżowaniu z ul. Chorzowską, jest kolejny kwiatek. Jadąc od strony Chęcin, nie można zawrócić.
Niby nic, gdyby nie to, że do następnego skrzyżowania, które to umożliwia, są ponad 3 km. Efekt jest taki, że kierowcy, łamiąc przepisy, i tak notorycznie tam zawracają, żeby dojechać np. do Jaworzni. Ciekawe, kiedy i tam pojawią się policyjne patrole, żeby egzekwować przestrzeganie przepisów?
Kierowcy znaków sami nie dostawią. Jak zatrzyma ich policja, zgrzytając zębami, zapłacą mandat, a potem znów pojadą szybciej. Apeluję więc, by jeszcze raz przemyśleć, czy to ograniczenie jest konieczne, a przynajmniej poprawić to, co jest. Bo aż trudno uwierzyć, że taką drogą można jeździć tylko 50 km na godz
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... mowac.html
Moim zdaniem ograniczenie prędkości na ul. Krakowskiej to kolejny absurd związany z tą inwestycją. Bo jak inaczej interpretować fakt, że przed remontem na dziurawej drodze można było jeździć szybciej?
Jestem zniesmaczony tym, co od kilkunastu dni obserwuję na ulicy Krakowskiej. Otóż po remoncie na sporym odcinku tej szerokiej dwujezdniowej drogi usunięto znaki, które zezwalały na jazdę z prędkością do 70 km na godz.
Innych nie postawiono, a to oznacza, że od ul. Podklasztornej do Fabrycznej można jechać maksymalnie 50 km na godz. Policja jakby czekała na tę zmianę, bo niemal codziennie widać tam nie tylko radiowozy drogówki, także te nieoznakowane. Są tam tak często, że zdają się przeczyć stwierdzeniu, które chętnie powtarzają przy okazji różnych interwencji: "Przecież nie możemy postawić patrolu tylko w tym jednym miejscu". Oczywiście sypią się mandaty za przekroczenie ograniczenia prędkości.
Drogowcy tłumaczą, że to teren zabudowany, a jest sporo wyjazdów z posesji, przejścia dla pieszych, a sąsiedzi tej ulicy nawet chwalili ograniczenie. Z drugiej strony policja mówi, że dyscyplinuje kierowców, którzy nie stosują się do oznakowania, które zresztą mundurowi też opiniowali.
Ograniczenie wprowadzono, żeby poprawić poziom bezpieczeństwa. Trudno krytykować kogokolwiek za ten szczytny cel.
Ale moim zdaniem takie ograniczenie to przykład kolejnego absurdu związanego z tą inwestycją. Bo jak inaczej interpretować fakt, że przed remontem na dziurawej drodze można było jeździć szybciej? A jeżeli remont robiono z myślą, by potem kierowcy jeździli wolniej, to przy okazji budowy, która kosztowała 36 mln zł, można było to inaczej zorganizować. Sposobów jest kilka - węższe jezdnie, rondo czy sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu z drogami podrzędnymi. Specjaliści wiedzą, jak to się załatwia.
Tymczasem teraz mamy kilka kilometrów prostej, szerokiej, pięknej drogi odgrodzonej ekranami, z oddzielną ścieżką rowerową, gdzie aż się prosi o nieco szybszą jazdę.
Zresztą sam sposób jego wprowadzenia może budzić wątpliwości, chociaż oczywiście jest zgodne z prawem. Otóż wjeżdżając w granice administracyjne Kielc, jest znak informujący, że zaczyna się teren zabudowany. Potem dopuszczalna prędkość to 70 km na godz., ale za skrzyżowaniem z ul. Fabryczną, czyli 3 km dalej, tego znaku już nie ma. Trzeba jechać więc jak w terenie zabudowanym. Pytanie tylko, ilu kierowców pamięta, jaki był znak 3 km wcześniej. Tym bardziej że okolice Agromy przypominają wyglądem raczej wieś niż fragment miasta.
Szkoda, że na innych odcinkach ul. Krakowskiej drogowcy i policjanci nie wykazują równie dużej troski o bezpieczeństwo. Najlepszym przykładem jest przystanek autobusowy na zakręcie na Słowiku, który jest oddalony od najbliższego przejścia dla pieszych o 400 m. Mieszkańcy więc radzą sobie sami, systematycznie demontując płotek na wysokości przystanku i przebiegając przez dwie jezdnie na zakręcie drogi.
Ciekawe, kiedy dojdzie tam do tragedii? No, ale wtedy urzędnicy i policjanci będą mieć wytłumaczenie: "No przecież przejście było nielegalne".
Nieco dalej, już przy skrzyżowaniu z ul. Chorzowską, jest kolejny kwiatek. Jadąc od strony Chęcin, nie można zawrócić.
Niby nic, gdyby nie to, że do następnego skrzyżowania, które to umożliwia, są ponad 3 km. Efekt jest taki, że kierowcy, łamiąc przepisy, i tak notorycznie tam zawracają, żeby dojechać np. do Jaworzni. Ciekawe, kiedy i tam pojawią się policyjne patrole, żeby egzekwować przestrzeganie przepisów?
Kierowcy znaków sami nie dostawią. Jak zatrzyma ich policja, zgrzytając zębami, zapłacą mandat, a potem znów pojadą szybciej. Apeluję więc, by jeszcze raz przemyśleć, czy to ograniczenie jest konieczne, a przynajmniej poprawić to, co jest. Bo aż trudno uwierzyć, że taką drogą można jeździć tylko 50 km na godz
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... mowac.html
- panGargamel
- Posty: 238
- Rejestracja: 26 września 2012, o 11:47
- Lokalizacja: Z Miasta EKRANÓW i wyciętych DRZEW
No zabawa na calego, a (NASZA) KASA leci to do jednej, to do drugiej kieszeni. A za jakis czas ktos zarobi na demontazu. Gdzie ja zyje....
Poza tym wyjazd z posesji co pare metrow, a te geniusze ekrany stawiaja... nie no ja nie moge....
Poza tym wyjazd z posesji co pare metrow, a te geniusze ekrany stawiaja... nie no ja nie moge....
Łyso wszędzie, pusto wszędzie...
Co to będzie?
Pięknie będzie!
Tu wytniemy drzewo, a tam ekran będzie!
Co to będzie?
Pięknie będzie!
Tu wytniemy drzewo, a tam ekran będzie!
à propos kasy:
Gratulujemy. Zasłużyliście. Bez wątpienia. Dobra decyzja. Ja pierdole...
źródło: http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... ci_na.htmlNagrody otrzymali też pracownicy podległych miastu jednostek. O ich wysokości decydowali poszczególni dyrektorzy. - W zależności od oszczędności na funduszu płac - zaznacza Ciulęba. Zastrzega jednak, że zgodnie z ustaleniem prezydenta wysokość nagród nie mogła być wyższa niż 836 zł netto. Z maksymalnej stawki skorzystał m.in. zatrudniający 117 pracowników Miejski Zarząd Dróg w Kielcach.
Gratulujemy. Zasłużyliście. Bez wątpienia. Dobra decyzja. Ja pierdole...
Dość bylejakości!