Temat został już doszczętnie przedyskutowany w części prywatnej forum, więc oddźwięk tutaj będzie słaby. Przeklejam merytoryczne fragmenty moich komentarzy stamtąd, bo nie chcę, żeby się rozpowszechniały jakieś mity.
Dyrektywa o hałasie reguluje normy w całej UE w ten sam sposób. Jeśli ktoś twierdzi, że u nas normy są zbyt wyśrubowane, to niech pokaże, jakie poziomy przyjęto w innych krajach UE.
Regulacja zawarta jest w tej dyrektywie (PDF, s. 12) i ma formę wzoru, do którego trzeba podstawić szczegółowe dane. Ja się na tym nie znam, nie wiem skąd Polska wzięła dane do podstawienia do tego wzoru, ale rozumiem, że mają one jakieś oparcie w badaniach naukowych, a nie zostały ustalone "na oko".
Może w innych krajach podstawili co innego do wzoru i dlatego im wyszło inaczej. W każdym bądź razie nie jest to kwestia (a raczej - nie powinna być, jeśli nie chcemy płacić kar) uznania ustawodawcy.
Tu macie najpoważniejsze wezwanie do podniesienia norm hałasu z ostatnich lat (PDF).Autor pisze:Ja znalazlem ostatnio takie zestawienie:
Normy hałasu mierzone w obszarach mieszkalnych [dzień/noc]:
Niemcy 60/(55 - 40)
Austria 60/50
Dania 60/50
Estonia 60/55 i chcą zmniejszyć do 55/45
Finlandia 58/51 a dla nowych inwestycji 58/46
Grecja 50
Węgry 63/55
Polska 65/55
Jak trafnie w nim zauważono, nie można już podnieść normy dziennej dla strefy śródmiejskiej miast powyżej 100 tys. mieszkańców. Więc na takie kwiatki jak ekrany przy Warszawskiej i Czarnowskiej ewentualna zmiana nie wpłynie.
Zobaczcie natomiast jak wyglądają dobre praktyki (PDF) ograniczania hałasu.
Poza tym nadmierny hałas powoduje konkretne straty liczone w zawałach, nerwicach i zgonach (PDF). Dodatkowe zestawienie (PDF, s. 103). Nie rozumiem, czemu mielibyśmy to sobie fundować.