Właściciele ziemi chcą stawiać domy na Psich Górkach, władze miasta blokują inwestycję
-Dlaczego Rada Miasta ma decydować, co powstanie na naszych działkach - mówi Bożena Stąpór, współwłaścicielka gruntu na Psich Górkach w Kielcach. - Chcemy wybudować domy, uporządkować teren, a władze powiedziały nie. Władze Kielc.
Psie Górki zna prawie każdy kielczanin. To zielony teren z ciekawymi skałkami po dawnym kamieniołomie, położny blisko centrum miasta. Choć jest bardzo zaniedbany, to w lecie służy do spacerów, a zimą dzieci szaleją tu na sankach.
Bożena Stąpór wraz z krewnymi jest właścicielką blisko 70 procent terenu na Psich Górach. Przez lata nie miała pożytku z gruntu, ale płaciła podatek od nieruchomości. W końcu postanowiła założyć firmę rodzinną i stawiać domy na sprzedaż. Pierwsze szeregowce już powstają przy ulicy Skalistej, od strony Wapiennikowej. Ma pozwolenie na postawienie 14 budynków. Wniosek o warunki zabudowy na kolejne szeregowce złożyła w grudniu 2008 roku. I to pismo wywołało wielki niepokój w ratuszu.
- Dostaliśmy także kilka listów od ekologów i Instytutu Geologicznego z prośbą, aby zahamować pęd do zabudowy Psich Górek - mówi Artur Hajdorowicz, dyrektor Biura Planowania Przestrzennego Urzędu Miasta w Kielcach. - Proponowana zabudowa wzdłuż ulicy Skalistej odetnie miejską działkę od reszty terenu, co uczyni ją bezwartościową i utrudni dostęp do chronionych skałek. Nie możemy dopuścić do dalszej tego typu zabudowy Psich Górek. Dlatego podjęliśmy decyzje o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu. To pozwala nam wstrzymać wydanie warunków zabudowy na 12 miesięcy, a potem odmówić ich, ale w tym czasie plan trzeba uchwalić.
CZASY SIĘ ZMIENIŁY, ALE...
Właściciele działek kwestionują stanowisko miasta. - Czasy, kiedy władza nakazywała właścicielom, co mają zrobić ze swoją własnością już minęły. Żyjemy w demokratycznym kraju, w Unii Europejskiej - przypomina pani Bożena. - Grunt jest w rekach mojej rodziny do ponad 100 lat. Moja ciocia w latach 50-tych nie mogła studiować jako córka kułaka. Dziadek był przymuszany do parokrotnego oddania ziemi na rzecz miasta, między innymi pod budowę osiedla robotniczego przy ulicy Żeromskiego i Bema. To kawał pola. Ciekawy, który z obecnych radny oddałby swoją własność na cele użyteczności publicznej? Pozostała część ziemi leżała niewykorzystana, bo państwo nie pozwalało nic tu robić. Myślałam, że takie podejście władzy się zmieniło, ale myliłam się.
Dodaje, że rok temu po raz pierwszy rozmawiała z urzędnikami o kontynuacji zabudowy przy ulicy Skalistej, a w przyszłości także przy Zakopiańskiej. - Pokazałam projekty, miały być następne spotkania, uzgodnienia, propozycje miasta, ale nie doczekałam się ich więc w grudniu 2008 roku złożyłam wniosek o wydanie warunków zabudowy na postawnie kolejnych domków, zgodnie z zasadami dobrego sąsiedztwa. To ten wniosek wywołał wielkie zamieszanie w ratuszu i działania mające na celu zablokowanie inwestycji.
URODA TO NIE WSZYSTKO
-Nie rozumiem dlaczego taka zabudowa nie może powstać, skoro przy tej samej ulicy, na tą samą działkę zostało wydane pozwolenie na budowę. Zaprojektowane domy są ładne i estetyczne, nie przesłonią widoku, pasują do istniejącej zabudowy. My nie chcemy wejść na terenu Kieleckiego Krajobrazu Chronionego i skałek. Oprócz szeregowców mamy w planie stworzenie terenu rekreacyjnego dla wszystkich mieszkańców. Chcemy wybudować korty, ścianki wspinaczkowe, miejsca do grilowania i ustawić ławeczki. Czy to jest coś nie odpowiedniego ? Miasto nie ma swojej koncepcji wykorzystania terenu, a zabrania właścicielom realizować plany. Dlaczego tak jest? Czy to efekt działania konkurencji?
Jest oburzona tym, jak obecnie wyglądają Psie Górki i ich serce, czyli wychodnie dawnego wyrobiska. - Jak miasto dba o teren chroniony ? Tu jest jedno wielkie wysypisko śmieci, pod każdym krzakiem leżą butelki, torby i papiery. Jaki jest powód dalszego utrzymywania takiego stanu ? - mówi pani Bożena.
WŁADZA DECYDUJE
Miejscy urzędnicy ripostują argumenty właścicieli terenu. - Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym daje prawo samorządowi do decydowania o przeznaczeniu terenów w mieście, także tych prywatnych. To odpowiedź na zarzut, dlaczego narzucamy zakaz zabudowy lub jej rodzaj. Urzędnicy nie oceniają projektu zabudowy segmentowej w kategoriach estetycznych, czy jest ona ładna czy nie. Rzecz nie jest w tym. Chodzi o to, czy jest ona zgodna z wizją zagospodarowania miasta określoną w studium - mówi Hajdorowicz..
Przyznaje, że w przygotowywanym planie znajdzie się zakaz zabudowy Psich Górek. - Nie możemy wprowadzić innego zapisu i pozwolić na budownictwo na przykład w niektórych miejscach. Psie Górki muszą na razie pozostać jako teren zielony, bez możliwości inwestycji, ponieważ taki zapis znajduje się w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Kielc. Jest to dla nas dokument wiążący, który wskazuje przeznaczenie terenów w mieście jako spójną całość pod względem funkcjonalnym i przestrzenny. Psie Górki są w nim jako teren zielony. Plan miejscowy musi być absolutnie zgodny ze studium - tłumaczy dyrektor.
Psie Górki są chronione ponieważ znajdują się na nich wyrobiska dawnego kamieniołomu, które stanowią element geologicznego pasma utworzonego przez Kadzielnie, Brusznię, Grabinów, Karczówkę i Wietrznię. - Kiedyś zdecydowano, że te specyficzne wychodnie skalne trzeba chronić. I dalej trwamy w tym postanowieniu, choćby dlatego, że Kielce są promowane jako miasta walorów widokowych i środowiskowych - przypomina dyrektor.
AQUA PARK ALBO HOTEL ?
Plan, który powstanie w oparciu o obecne studium zamknie właścicielom drogę do zabudowy Psich Górek, ale nie na długo. - Przygotowujemy kolejną aktualizację studium, które powstało w 2000 roku. Będzie ona gotowa prawdopodobnie w grudniu. Chcemy w nim częściowo uwzględnić oczekiwania właścicieli gruntu, ograniczyć zielony teren na Psich Górach i dopuścić zabudowę. Na tej podstawie powstanie nowy plan z zapisem o możliwości gospodarczego wykorzystania części działek. Jednak na pewno nie będą to szeregowce. Chcemy zachować Psie Górki jako teren rekreacyjno - sportowy otwarty dla wszystkich. A pas zabudowy szeregowej z ogrodzeniami przy ulicy Szwedzkiej, co proponują właściciele gruntu uniemożliwi dostęp do części chronionej - mówi Artur Hajdorowicz. - Miasto wie, co chce, to ma być zabudowa pasująca do rekreacyjnej funkcji terenu na przykład aqua park, czy hotel bez stałego ogrodzenia. Jeden budynek wkomponowany w otoczenie nie zablokuje dojścia kielczan do atrakcji Psich Górek, tak jak pas zabudowy szeregowej. Taka jest różnica między tymi inwestycjami. Gdy będziemy mogli przygotować plan dopuszczający likwidacje części zieleni, to chcemy spotkać się z właścicielami ziemi i znaleźć kompromis, przedsięwzięcie, które zadowoli ich i miasto.
- Czy miasto i radni zdają sobie sprawę, że będziemy skutecznie dochodzić swoich praw. Proponowaliśmy wiele polubownych rozwiązań. Mamy nadzieję ,że w końcu ktoś z ratusza podejmie z nami rozmowy - przypomina pani Bożena.
PLAN BEZ ODSZKODOWAŃ
- Nie mamy takich obaw, nie ma podstaw prawnych do roszczeń. Plany przestrzennego zagospodarowania nie niosą za sobą skutków finansowych, jeśli nie zmieniają obecnego wykorzystania terenu - twierdzi dyrektor Hajdorowicz.
Właściciele ziemi na Psich Górkach nie są w wyjątkowej sytuacji. Posiadają ziemię, której nie mogą zagospodarować i czerpać zysku. W podobnej sytuacji jest też wielu innych właścicieli. Większość planów przygotowywanych przez miasto, wywołuje protesty, bo nie wszystkim odpowiada przeznaczenie działek, przebieg drogi czy innej infrastruktury. Najsilniejsze konflikty rodzą plany, w których na prywatnych działkach przewidziano zielone tereny, z zakazem ich zabudowy tak jak na Psich Górkach.
Podobny spór wywołał plan dla obszaru wokół zalewu przy ulicy Klonowej w Kielcach. Został oprotestowany, ponieważ dopuszczono w nim - zgodnie ze studium - zabudowę tylko części działek, pozostawiając zielony teren wokół akwenu. Właściciele domagali się ograniczenia tego pasa. Ich protesty nic nie dały, bo studium nie zezwala na inny zapis w planie.
Podobnie było z planem dla rejonu ulicy Bęczkowskiej. Część właścicieli zdążyła uzyskać pozwolenia na postawienie domów, a innym zabudowę uniemożliwił plan, który zgodnie ze studium utrzymał park. Chodzi o teren za dawnym budynkiem Exbudu oraz pawilonami Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Wszyscy nie zadowoleni właściciele ziemi, którym plany uniemożliwiają zabudowę mogą mieć nadzieję, że nowe studium przynajmniej częściowo spełni ich oczekiwania i na jego podstawie powstaną plany pozwalające na lesze wykorzystanie działek.
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /325459498
==============================================
Za 255 złotych sprzedała dom na Allegro.pl!
255 zł i 3 grosze - za tyle ktoś wylicytował na aukcji w Internecie dom w szeregowcu w Kielcach, wyceniany na 650 tysięcy złotych! - Gdy ten człowiek zadzwonił z taką informacją, zrobiło mi się słabo - mówi właścicielka.
- Byłam w szoku, gdy odebrałam telefon od mężczyzny, który twierdził że kupił jeden z segmentów w naszym szeregowcu za 255 złotych - mówi właścicielka kieleckiej firmy.
Domy w zabudowie szeregowej na osiedlu Psie Górki w Kielcach buduje rodzinna firma. Kilka tygodni temu jedna z pracownic firmy umieściła w Internecie, na portalu allegro.pl, ofertę sprzedaży jednego z domków. - I pewnego dnia odebrałam telefon od jakiegoś pana. Twierdził, że właśnie wylicytował ten segment za… 255 złotych i 3 grosze - mówi współwłaścicielka firmy. - Na początku twierdziłam, że to pomyłka. Ale okazało się, że to prawda.
NIE BYŁO MINIMUM
Allegro.pl to portal aukcyjny. Można tam zamieszczać oferty sprzedaży różnych rzeczy, wystawiając je na licytację. Wygrywa ten, kto poda najwyższą cenę. Z reguły określa się tzw. cenę minimalną. Oznacza to, że towar nie może zostać sprzedany za niższą kwotę. - Okazało się, że przy zamieszczaniu naszej oferty cena minimalna nie została określona - opowiada właścicielka firmy. - Czyli można było kupować nawet za złotówkę. Mężczyzna, który twierdził, że wylicytował dom, dzwonił jeszcze kilka razy. Mówił, że zaprosi nas do notariusza, aby podpisać akt własności, chyba, że dostanie rekompensatę.
Dom, o którym mowa ma 183 metry kwadratowe powierzchni. Na dole jest garaż, wyżej dwa poziomy mieszkalne i do tego jeszcze poddasze. Budowa szeregowców właśnie dobiega końca, są w stanie surowym. - Wyceniamy jeden segment na 650 tysięcy złotych - mówią właściciele. Nic więc dziwnego, że gdy stanęła przed nimi groźba sprzedania budynku za 255 złotych, natychmiast popędzili do prawnika.
NIERUCHOMOŚCI TO WYJĄTEK
- Początkowo wydawało się, że transakcja będzie ważna. Takie wyroki wydawały przecież sądy w sporach o licytacje internetowe - mówi mecenas Przemysław Gierada, pełnomocnik właścicieli firmy. - Ale przestudiowałem dokładnie regulamin Allegro. Wynika z niego wprost, że przedmiotem sprzedaży na aukcjach nie mogą być nieruchomości, czyli domy, mieszkania, działki. Takie oferty mogą mieć tylko charakter ogłoszenia. Dlatego po pierwsze, nie może być mowy o zmianie właściciela, bo do tego musiałaby być zawarta umowa notarialna. A po drugie ten pan nie może się domagać żadnego odszkodowania, właśnie z powodu zapisu w regulaminie, który powinien znać.
Potwierdza to Patryk Tryzubiak, rzecznik prasowy Allegro.pl - Z zasady licytowane może być wszystko, co jest w obrocie handlowym - tłumaczy. - Wygrana w licytacji oznacza zawarcie umowy cywilno - prawnej. Ale wyjątkiem od tego są nieruchomości, co jest wyraźnie zapisane w regulaminie. Takie oferty traktujemy jako ogłoszenia.
ZNAĆ REGULAMIN
Tyle, że na Allegro można znaleźć wystawione na licytację działki, domy i mieszkania. I ludzie licytują, klikając i przebijając cenę. Czemu tego typu oferty nie są zdejmowane przez administratora strony?
- Każdy użytkownik rejestrując się, akceptuje nasz regulamin. A to oznacza, że powinien się z nim zapoznać i wiedzieć, co jest dozwolone, a co nie - uważa Patryk Tryzubiak. Tylko czy fakt, że licytacja trwa w najlepsze nie wprowadza ludzi w błąd? - Z naszych doświadczeń to nie wynika - twierdzi rzecznik Allegro.pl.
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/ar ... /313393816