Czarnów
Moderatorzy: Autor, sueno, Daniel, Sirek1
Czarnów
Bardzo jestem ciekaw waszych historii dotyczących Czarnowa
Proponuję rozpocząć smatowitymi tekstami Wojtka Wytrycha i Oresta Łyhywni ze świetnego bloga "Historie kieleckie":
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz1.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz2.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz3.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2009/0 ... ARNOW.html
Proponuję rozpocząć smatowitymi tekstami Wojtka Wytrycha i Oresta Łyhywni ze świetnego bloga "Historie kieleckie":
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz1.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz2.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2008/0 ... n-cz3.html
http://historiekieleckie.blox.pl/2009/0 ... ARNOW.html
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)
Adminie, to forum się zabokuje od czarnowskich histori. Ale ja coś zapodam, byłem niedawno na skrzyżowaniu ul grunwaldzkiej i jagiellonskiej. Podsłuchałem jednego emeryta, który dzielił się z innym dziadkiem swoją radością, iż ,,kiedyś to tu Panie budy stały i furmaka na godzine jechała a tera ruch jak trzeba i to jest miasto! "
Ja osobiście coś słyszałem, że np na skrzyżowaniu piekoszowskiej i jagiellońskiej było więzienie? czy jakieś baraki po Niemcach?
Ja osobiście coś słyszałem, że np na skrzyżowaniu piekoszowskiej i jagiellońskiej było więzienie? czy jakieś baraki po Niemcach?
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Swietne historie rozpoczynają wątek!
Wrzucam w uzupełnieniu swój tekst sprzed trzech lat. Tematem jest blok socjalny na Czarnowie przy Młodej 4. http://img406.imageshack.us/img406/9489 ... powodo.pdf
Wrzucam w uzupełnieniu swój tekst sprzed trzech lat. Tematem jest blok socjalny na Czarnowie przy Młodej 4. http://img406.imageshack.us/img406/9489 ... powodo.pdf
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..
- Tomasso
- Ranga: Kierownik budowy ;)
- Posty: 589
- Rejestracja: 13 kwietnia 2006, o 17:47
- Lokalizacja: Kielce - Sieje
- Kontakt:
To ja trochę wspomne - mój żywot na Czarnowie to lata 1974-89. Pamiętam z dzieciństwa walki pomiędzy grupami "Królowie Czarnowa" z Malikowa a MOST-em. Albo derby z Malikowem pod kościołem św. Krzyża co niedzielę czy wewnętrzną wojnę z Hoża/Miła/Jagiellońska kontra Chrobrego wieżowce. Taka mała wojna terytorialna o "lasek" i "psiaki"i komu wolno zbierać characz od chamków z internatu Zaczęło się w piątek a skończyło w sobotę interwencją milicji i wywróceniem radiowozu. Ze słach z tamtych czasów pamiętam Presleja, Korone, braci Skorków czy Miąsików albo z mojego bliższego podwórka Czeny, Wieny, Wachu, Zero, Kadet - z wieloma z nich chodziłem do klasy i pozdrawiam przy okazji. Była też ciekawa zajawka na Jagiellońskiej koło kwiaciarni naprzeciwko bloku co ostatnio wyleciał w powietrze. Na drugim piętrze była libacja i dziewczyne wyrzucili przez okno. Jak zatęsknili za nią to wtargali ją spowrotem do mieszkania i dalej sie z nią zabawiali. Jeden z gości siedział na parapecie i rzucał czym popadnie do ludzi aż wstrzymano ruch na ulicy. Oj jest co wspominać, może się temat rozkręci.
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Opowiadano mi, jak zdolny student chciał zostać asystentem profesora renomowanej uczelni.
- U mnie asystent musi mieć trzy dyplomy - odmówił profesor.
Student się zawziął i zrobił w końcu trzy dyplomy. Po czterech latach wrócił do profesora z tą samą prośbą.
- Pan mnie źle zrozumiał, młody człowieku - odparł profesor - trzeba mieć trzy dyplomy: dziadka, ojca i swój.
Jest w tym trochę prawdy życiowej. Pierwsze i drugie pokolenie "miastowych", wyrwane z kniei, wychowane w blokach wybudowanych w szczerym polu, będzie prezentowało taką kulturę picia i taką kulturę spędzania wolnego czasu, jaką opisujecie. Może dopiero wnuki zaczną prezentować jakiś poziom? A może przeczytają i zaczną brać przykład z dorosłych?
- U mnie asystent musi mieć trzy dyplomy - odmówił profesor.
Student się zawziął i zrobił w końcu trzy dyplomy. Po czterech latach wrócił do profesora z tą samą prośbą.
- Pan mnie źle zrozumiał, młody człowieku - odparł profesor - trzeba mieć trzy dyplomy: dziadka, ojca i swój.
Jest w tym trochę prawdy życiowej. Pierwsze i drugie pokolenie "miastowych", wyrwane z kniei, wychowane w blokach wybudowanych w szczerym polu, będzie prezentowało taką kulturę picia i taką kulturę spędzania wolnego czasu, jaką opisujecie. Może dopiero wnuki zaczną prezentować jakiś poziom? A może przeczytają i zaczną brać przykład z dorosłych?
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Jest sporo prawdy w tym, o czym piszesz. Kielce dotyczyły aż trzy fale rustyfikacji. Jak podaje Ścisłowicz, 2/3 kielczan ma wiejskie korzenie i mieszka w mieście, co najwyżej od II-go pokolenia. Tą starą inteligencję kielecką można na palcach policzyć. Jeszcze do lat 80-tych dyplomem uczelni legitymowało się zaledwie 3% kielczan. Mało tego, w większości z nich, była to "nowa" inteligencja. Starą zniszczył niemal doszczętnie okupant. Po wojnie zostało zaledwie 50 tys. osób z cenzusem wyższej uczelni, w całej Polsce!
Ryzykownie oceniać zjawisko. Znam profesora UJ, który pochodzi z podlaskiej wiejskiej, wielodzietnej rodziny półanalfabetów. Nie spodobałby mu się dowcip
Ryzykownie oceniać zjawisko. Znam profesora UJ, który pochodzi z podlaskiej wiejskiej, wielodzietnej rodziny półanalfabetów. Nie spodobałby mu się dowcip
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..
Jak dla mnie to straszne wspomnienie a nie piękne...Tomasso pisze:Na drugim piętrze była libacja i dziewczyne wyrzucili przez okno. Jak zatęsknili za nią to wtargali ją spowrotem do mieszkania i dalej sie z nią zabawiali.
A wpis sailora_ck - bardzo trafny. Kielce w 1964 roku miały 100 tys mieszkańców. Po równo dwudziestu latach - w 1984 - równe 200 tys. Stuprocentowy przyrost w ciągu 20 lat. To wtedy zachwiało "miejskością" Kielc - duża część nowych mieszkańców nie znała tradycji Kielc, nie utożsamiała się z nimi. Jeśli mówimy o lokalnej histori, tradycji, to jeszcze 20 lat temu przeciętnemu kielczaninowi, urobionemu propagandą i cenzurą komuny, początek miasta kojarzył się z "wyzwoleniem" przez Armię Czerwoną. To czym żyło nasze miasto w 20-leciu międzywojennym było niemal kompletnie wyrugowane z pamięci i świadomości (a tuż przed wojną Kielce się bardzo prężnie rozwijały). Ostatnie 20 lat to z kolei wg mnie stopniowe przemienianie ilości w jakość - szczególnie w nowych pokoleniach. Widzę naprawde ogromną różnicę.
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
RZ, w pewnej mierze masz rację, np mój dziadek, inżynier po studiach, wcześniej po technikum górniczym, a w latach 40-50 matura czyniła ,,lepszym gościem". Dziadek mieszka w Kielcach prawie poł wieku, był kierownikiem po zakładach, ale fanatycznie twierdzi, że pochodzi ze wsi, mimo, że na wsi regularnie mieszkał ledwie 10 lat życia. Jednak za takie twierdzenia, regularnie obrywa od babci, która z Kielcami się w pełni identyfikuje. Natomiast, następne pokolenia w rodzinie, w pełni się identyfikują z naszym miastem i u mnie w domu , każdy ma studia, nikt nie pije specjalnie dużo i nie awanturuje się. Więc takie rzeczy opisywane na Czarnowie, to chyba nie wynik wiejskiego pochodzenia większości Kielczan, a jedynie cechy osobiste, jak ktoś się zatrzymał rozwoju na poziomie wsi w środku lasu i nic nie robił dalej, to mu miasto nie pomoże.
m07m10 pisze:nikt nie pije specjalnie dużo i nie awanturuje się.
Mnie nie chodziło o pochodzenie ze wsi jako takie, tylko o specyfikę PRL-u. To była wielka inżynieria społeczna - jednocześnie niewątpliwy awans społeczny dużych grup ludzi (mieszkanie w bloku) ale też przerwanie naturalnej ciągłości, burzenie tradycji, odrywanie od korzeni... W tym procesie sporo "nowych mieszczan" nabywało kompleksy - wstydziło się wsi i jednocześnie lekceważąco mówiło o Kielcach. Tego nie było przed wojną - wtedy też Kielce rozrastały się poprzez migrację ze wsi, ale to był naturalny proces - wtapiali się w miasto. Po wojnie to zostało zachwiane. Niemcy i sowieci zniszczyli znaczną część dawnych elit, zniknęła nagle cała ogromna część społeczności kielczan narodowosci żydowskiej. Potem jeszcze pogrom...
Mnie bardzo interesuje kultura ludowa, jestem starym folkowcem i zwracam uwagę, że w Kielcach nie ma środowiska folkowego. Dlaczego? Moim zdaniem dlatego, że wciąż kielczanie wstydzą się wsi.
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
RZ,
Środowisko folkowe jest w Kielcach, choćby w Towarzystwie Przyjaciół Wsi. Nie jest to liczne Towarzystwo, ale nie zapomina o pochodzeniu większości kielczan. Cykliczne i interesujące spotkania odbywają się, sam w nich biorę udział, swego czasu wygłaszałem tam referat
Środowisko folkowe jest w Kielcach, choćby w Towarzystwie Przyjaciół Wsi. Nie jest to liczne Towarzystwo, ale nie zapomina o pochodzeniu większości kielczan. Cykliczne i interesujące spotkania odbywają się, sam w nich biorę udział, swego czasu wygłaszałem tam referat
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..
-
- Posty: 231
- Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Od rodzinki dowiedziałem się, że były drewniane baraki - lekkie więzienie, w miejscu o którym piszesz, bliżej dzisiejszego szpitala.m07m10 pisze: Ja osobiście coś słyszałem, że np na skrzyżowaniu piekoszowskiej i jagiellońskiej było więzienie? czy jakieś baraki po Niemcach?
W miejscu dzisiejszego Parku Dygasińskiego, a nawet tu, gdzie dzisiaj stoją wieżowce, były przed wojną kamieniołomy, po których zostało wyrobisko służące potem za wysypisko śmieci.
Ciekawa historia. Blisko mojego domu, za okupacji, zakopano w ulicy Miłej jednego zabitego Niemca. Możliwe, że leży do tej pory...
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..
A ja słyszałem, że tam gdzie są pawilony przy piekoszowskiej, jak już się ,,chwalimy" zakopkami z czasów okupacji, to ja mieszkam na Baranówku/Stadionie - tam to dopiero ,,się działo" za okupacji, choć zabrzmi to ponuro.
A wogóle Zdzisław- kopalnio wiedzy, jest temat o moim osiedlu, może byś coś tam skrobnął, Ty w końcu wiesz wszystko, no prawie i nie piszę tego złośliwie, tylko z podziwem. Bo czuję sie jednym mieszkańcem Baranówka na forum.
A wogóle Zdzisław- kopalnio wiedzy, jest temat o moim osiedlu, może byś coś tam skrobnął, Ty w końcu wiesz wszystko, no prawie i nie piszę tego złośliwie, tylko z podziwem. Bo czuję sie jednym mieszkańcem Baranówka na forum.
Tomasso, to byliśmy po przeciwnej stronie barykady - na tej wojnie nawet byłem ranny (kamieniem dostałem w palca). Pamiętam że ta wojna rozpoczęła się od tzw. "Kamionki" z naszej strony na dzieciaków w kartonach i z kijami bawiących się w rycerzy . Na początku stronami konfliktu były Hoża i Chrobrego ale potem się każda ze stron "wzmacniała" m.in. cyganami.Tomasso pisze:(...) czy wewnętrzną wojnę z Hoża/Miła/Jagiellońska kontra Chrobrego wieżowce. Taka mała wojna terytorialna o "lasek" i "psiaki"i komu wolno zbierać characz od chamków z internatu Zaczęło się w piątek a skończyło w sobotę interwencją milicji i wywróceniem radiowozu. (...)
Po tej bitwie na początku trochę bałem się chodzić przez lasek do szkoły żeby nie zostać "rozpoznanym" i obitym.
ps. A teraz mieszkamy na tym samym osiedlu Może rozpoczniemy wojnę blok na blok