Historia biedy w Kielcach

Dzieje, wspomnienia, fotografie, czyli dawne Kielce

Moderatorzy: Autor, sueno, Daniel, Sirek1

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 10 kwietnia 2012, o 00:39

Widzę RZ, że nieźle się orientujesz. Cieszę się, że temat ruszył :)
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 10 kwietnia 2012, o 13:22

Nieszczelność systemu nie jest żadnym problemem. Nawet, jak ktoś wyłudzi te 80 zł, czy 240 to nic się nie stanie. Poza tym, z biegiem czasu system jest coraz sprawniejszy (komputery, bazy danych) i coraz trudniej go oszukać. Te sprawy akurat są na dobrej drodze.

Problemem jest urzędnicze oderwanie od rzeczywistości. A rzeczywistość wygląda tak, że idziesz do bezrobotnego pijaka, a on mówi "poszedłbym pracować, ale nie ma pracy".
W tym momencie System bezradnie rozkłada ręce i daje za wygraną, a nie powinno tak być. Tu powinna paść odpowiedź pracownika MOPRu: "no to proszę przyjść do naszej spółdzielni odśnieżającej miasto, firmy sprzątającej liście w parku, opiekującej się dziećmi w szpitalu, warsztatu mechanicznego produkującego kraty albo koniec z zasiłkiem". Urządzenie warsztatów na 30 miejsc pracy nie jest specjalnym problemem dla buraka ze wsi. Przy czym burak nie dysponuje działem pisania wniosków unijnych, pieniędzmi rządowymi i samorządowymi, nieograniczoną miejską bazą lokalową i armią urzędników. Nie ma dostępu do zleceń z Urzędu Miasta na odśnieżanie, sprzątanie, itp. Burak ma tylko chęci do pracy.

Utworzenie podmiotu ekonomii społecznej nie jest trudniejsze niż założenie zwykłej firmy, a buraki zakładają codziennie setki firm. Nie trzeba do tego profesorskiej wiedzy :D

Wybacz mój ton, ale bijecie tam przyjacielu pianę. Czekacie na zmianę przepisów i rozwiązanie wydumanych problemów, a osoby wykluczone mają to w nosie. Im jest potrzebne zajęcie. Weź lokal od miasta, uruchom jakieś składanie długopisów i zaaplikuj każdemu rotacyjnie 3 miesiące pracy. Część z nich z pewnością wyrwie się z marazmu.

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 10 kwietnia 2012, o 13:28

Teraz nie mogę, bo jestem w robocie, ale wieczorkiem chętnie odpiszę. I o biciu piany też :lol:
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 10 kwietnia 2012, o 14:29

sailor_ck, w tym przypadku to Ty jesteś oderwany od rzeczywistości. Dajesz dobre rady nie mając o niej wiedzy. Przede wszystkim zabawne jest założenie, że ludzie wykluczeni społecznie rwą się do pracy, tylko nikt im jej nie daje. To dotyczy części bezrobotnych, ale tylko części. Jeśli zaś chodzi o gros klientów ośrodków pomocy społecznej to totalna bzdura - duża część z nich unika pracy jak może, część chciałaby ale już nie potrafi zmusić się do samodyscypliny koniecznej np. do codziennego rannego przychodzenia do pracy (są na to stosowne badania i dane). Jest coś takiego, jak piszesz - to prace społecznie użyteczne (instrument na styku ops-ów i urzędów pracy) - akurat Kielce całe szczęście coraz bardziej idą w kierunku ich wykorzystywania. Oczywiście trzeba je organizować tak samo jak roboty publiczne i prace interwencyjne, ale w tym przypadku nie zalezy to tylko od woli miasta ale od rządu, który zablokował pieniądze z Funduszu Pracy.
A na jakiej podstawie piszesz, ze łatwo jest założyć spółdzielnię socjalną? Znasz przepisy? Ci któzry próbowali, opisują to jako drogę przez mękę.
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 10 kwietnia 2012, o 14:58

RZ pisze:ludzie wykluczeni społecznie rwą się do pracy,
Założenie jest takie, że zajmujemy się TYLKO takimi ludźmi, którzy chcą pracować. Ten, kto nie chce pracować, ten nas nie interesuje. Takim się nie da pomóc. To jest jak z narkomanią - możesz wyciągnąć tylko tego, kto chce rzucić. Z innymi nikt nawet nie próbuje ...co najwyżej można im dać igły i gumki.
część chciałaby ale już nie potrafi zmusić się do samodyscypliny koniecznej np. do codziennego rannego przychodzenia do pracy

To już jest problem dawno rozwiązany. Są różne rodzaje prac akordowych pod tytułem "przyjdź zarabiać, jak już wytrzeźwiejesz", itp. Pracują tak byli więźniowie, alkoholicy - wszyscy, którzy potrzebują drugiej (i trzeciej) szansy.
Jest coś takiego, jak piszesz - to prace społecznie użyteczne

Napisałem o nich bo to najłatwiej uruchomić - Urząd Miejski zleciłby je pewnie MOPRowi z pocałowaniem ręki. Generalnie mam jednak na myśli zwykłą pracę - kopanie dołów, rozwożenie pizzy, itp.
A na jakiej podstawie piszesz, ze łatwo jest założyć spółdzielnię socjalną? Znasz przepisy?

Jak chcesz, to Ci założę spółkę, spółdzielnię, stowarzyszenie, fundację ...co tylko chcesz. Gratis. Bo masz u mnie plusa za zdjęcia starych Kielc. :D Może być też zakład pracy chronionej, klub piłkarski, you name it :D

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 10 kwietnia 2012, o 19:10

sailor_ck pisze:Nieszczelność systemu nie jest żadnym problemem. Nawet, jak ktoś wyłudzi te 80 zł, czy 240 to nic się nie stanie. Poza tym, z biegiem czasu system jest coraz sprawniejszy (komputery, bazy danych) i coraz trudniej go oszukać.
Nieszczelność systemu wynika z absurdalnych, nielogicznych zapisów prawa pomocowego. Natomiast co do "dobrej drogi" informatyzacji, daj spokój sailor_ck ;)
sailor_ck pisze:"no to proszę przyjść do naszej spółdzielni odśnieżającej miasto, firmy sprzątającej liście w parku, opiekującej się dziećmi w szpitalu, warsztatu mechanicznego produkującego kraty albo koniec z zasiłkiem".

Kilka lat temu był taki projekt w MOPR - "Posiłek za pracę". Chodziło o to, aby aby choć symbolicznie klient zapracował na swój obiad. Takie edukacyjne warunkowanie, o którym piszesz. Projekt nie wypalił, ponieważ z Ustawy pomoc należała się bezwarunkowo. "Zawodowi" klienci błyskawicznie się zorientowali ;) Te zapisy w Ustawie o pomocy pozostały niezmienione.
sailor_ck pisze:Urządzenie warsztatów na 30 miejsc pracy nie jest specjalnym problemem /.../ Nie ma dostępu do zleceń z Urzędu Miasta na odśnieżanie, sprzątanie, itp. Burak ma tylko chęci do pracy.

A kto ma mu za to sprzątanie i odśnieżanie zapłacić?

Wyżej już Ci RZ wyjaśniał, jak to jest z tą zdolnością do pracy po np. 3 latach bezrobocia, więc nie chcę powtarzać.
sailor_ck pisze:Wybacz mój ton, ale bijecie tam przyjacielu pianę. Czekacie na zmianę przepisów i rozwiązanie wydumanych problemów. /.../ zaaplikuj każdemu rotacyjnie 3 miesiące pracy.
Przecież widzisz, że nie czekamy i nie są to wydumane problemy. Powoli wykruszymy ten beton. Rotacyjne miejsca pracy nie rozwiążą problemów biedy, tak jak "umowy śmieciowe".

Pisałeś, co prawda do RZ, ale wtrącę swoje zdanie.
sailor_ck pisze:Założenie jest takie, że zajmujemy się TYLKO takimi ludźmi, którzy chcą pracować. Ten, kto nie chce pracować, ten nas nie interesuje.
A co z tymi, którzy nie chcą? Mają zdychać pod płotem?
sailor_ck pisze:To już jest problem dawno rozwiązany. Są różne rodzaje prac akordowych pod tytułem "przyjdź zarabiać, jak już wytrzeźwiejesz", itp. Pracują tak byli więźniowie, alkoholicy - wszyscy, którzy potrzebują drugiej (i trzeciej) szansy.
To ja poproszę adres takiej firmy w Kielcach, gdzie nie obowiązuje żadna dyscyplina.
sailor_ck pisze: Napisałem o nich bo to najłatwiej uruchomić (prace społecznie - użyteczne) Urząd Miejski zleciłby je pewnie MOPRowi z pocałowaniem ręki.
MOPR nie jest od organizowania pracy. Od tego są urzędy pracy. Gdyby nastąpiła fuzja tych instytucji, to wtedy można by tak pisać. Natomiast RZ pisał: "prace społecznie użyteczne (instrument na styku ops-ów i urzędów pracy)". Tak, bo współpraca jest konieczna.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 10 kwietnia 2012, o 21:00

Faktycznie, trudna sytuacja.
Jakieś tajemnicze przepisy wiążą ręce pracownikom pomocy społecznej. Dopóki pracownicy nie skruszą betonu, dopóty nie będą mogli nawet spółdzielni założyć. A nawet, jakby im ktoś założył, to i tak nie mają komu pomóc, bo nikt, dosłownie nikt nie ma zamiaru skorzystać z tej pomocy.

Jeśli tak stawiają sprawę najlepsi pracownicy MOPRu, to ciekawe, co prezentują słabsi.

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 10 kwietnia 2012, o 21:07

To może załóż taką spółdzielnię? Dasz przykład. A my ciemniaki zobaczymy jak to się robi.
Podobnie było z Ustawą Żłobkową. Wystarczyło uprościć przepisy a żłobki pojawiły się, jak grzyby po deszczu. To samo trzeba zrobić z ES, przykre, że tego sailor_ck nie rozumiesz.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 10 kwietnia 2012, o 21:33

Wybacz, bracie, tą dyskusję. Jesteś porządnym, miłym człowiekiem. Robisz tyle, ile się da. Pewnie zauważyłeś, że każdą moją propozycję odrzucasz argumentem, że "nie da się" ....no i niepotrzebnie mnie poniosło :D

Ze swoją radą trochę się spóźniłeś :D Projekt działa od dłuższego czasu. Nie jest oparty o spółdzielnię, lecz o fundację.
Rozglądając się widzę ciekawe przykłady w Zakładach Pracy Chronionej, gdzie pracownikowi mówi się "połóż się, przyjdź jak poczujesz się lepiej". Myślę, że mogliby tam zacząć pracę długotrwale bezrobotni.
Nie dostrzegam większych problemów w obecnych przepisach. Dla przedsiębiorców to chleb powszedni.

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 10 kwietnia 2012, o 22:01

Zakłady pracy chronionej to inna bajka, bo inne źródło finansowania. Mówimy o Ekonomii Społecznej, a tych podmiotów jest w Kielcach tylko dwa. Większość inicjatyw tego typu wywaliła się po kilku miesiącach. Sama idea nie wystarczy, trzeba na to prawnie pozwolić. Jestem jak najbardziej ZA, potrzebne jest uproszczenie przepisów i akcja edukacyjna wśród kieleckich przedsiębiorców. Myślę, że miałyby największą szansę powstawać i rozwijać się pod patronatem dużych stabilnych firm. Nie byłyby dla nich konkurencyjne, a mogłyby uzupełniać działalność. Nie mówiąc już o aktywnym włączeniu się biznesu w tworzenie lokalnej społeczności obywatelskiej.
Chleb powszedni... hm, to dobrze, że jesteś optymistą, ale czym innym jest działalność gospodarcza dla maksymalizacji zysku ze związanym z tym ryzykiem, a czym innym aktywność gospodarcza, gdzie tego zysku nie ma (indywidualnego), natomiast ryzyko pozostaje takie samo.

Zamieszczam interesującą wypowiedź internauty na portalu WP. Im większe rozwarstwienie społeczne, tym częstsze takie opinie
Należy natychmiast zlikwidować wszelkie zasiłki, dotacje na kopulacje i głodem zmusić bydło rozpłodowe do podjęcia pracy. Ja nie mam zamiaru ich utrzymywać! Mają zdrowie do picia ,ale nie do pracy .Szlag mnie trafia jak widzę wielodzietnych nygusów prezentujących roszczeniową postawę. Ich jedynym osiągnięciem w życiu jest spłodzenie bachora. Bezzębne matki-alkoholiczki kryte przez swoich zmieniających się konkubentów żyją z moich podatków! Od rana wiszą na klamce opieki społecznej. Mieszkają w mieszkaniach socjalnych opłacanych przez państwo, czyli nas. Ich dzieci jeżdżą na darmowe kolonie z MOPS-u, jedzą bezpłatne obiady w szkole, dostają za darmo paczki świąteczne, stypendia ,podręczniki, bilety do kina, korzystają z wszelkich ulg, dofinansowania, zapomogi, pielęgnacyjnego ,rodzinnego, zasiłków, becikowego, dodatków itp. Ich podstawową rozrywką w życiu jest picie i prokreacja. To wszystko finansowane jest z naszych podatków. Sami niech zarabiają na swoją "wesołą gromadkę". Wara od moich składek! Nie życzę sobie utrzymywania z moich pieniędzy patologii. Gdzie dużo dzieci tam bieda i bandytyzm. Z tych dzieci nie będzie podatników i nie będą pracować na moją emeryturę. Chwasty społeczne zaczną się rozmnażać w wieku kilkunastu lat nie kończąc szkół i nie zdobywając zawodu. Wyrośnie kolejne pokolenie bezrobotnych leni na zasiłkach . Prawo pomocy społecznej mają w małym palcu. Wiedzą jakie dokumenty złożyć ,gdzie i do kiedy. Te dzieci od kołyski nauczone są żebractwa. Prowadzą pasożytniczy tryb życia i mają wrodzone skłonności do nieróbstwa. Będą żyć z funduszu alimentacyjnego i MOPS-u. Będą kulą u nogi dla społeczeństwa. Mamy już trzynaście procent bezrobotnych. Nie potrzebujemy więcej dzieci. Jest nas za dużo. Jest obecnie więcej ludzi niż miejsc pracy. Nie ma nawet wolnych miejsc w przedszkolach. Nie róbmy z Polski drugiego Bangladeszu. Nie mam zamiaru utrzymywać ze swoich podatków cudzych bachorów i płacić za czyjeś fantazje rozrodcze! Pomoc patologii to pieniądze wyrzucone w błoto, bo tylko ich rozleniwia i zabija chęć podejmowania pracy. Wszystko co dostaną i tak wydadzą na papieroski i alkohol. Niech rozmnażają się ludzie inteligentni, na poziomie i z kasą, a nie margines społeczny i wielodzietna hołota. Nie potrzebujemy bubli genetycznych po prymitywach. Całe życie musimy do czegoś dokładać. Jak nie do górników, hutników, stoczniowców, PKP, to do rodzin z gromadą bachorów! Mam tego dość! Sami niech utrzymują swoje fermy rozrodcze! Zasiłki tylko demoralizują i są szkodliwe społecznie. Nic tak nie wspiera kreatywnego myślenia jak pusty żołądek.
http://praca.wp.pl/strona,2,title,Co-zr ... omosc.html
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

m07m10
Posty: 162
Rejestracja: 21 sierpnia 2011, o 21:18

Post autor: m07m10 » 23 sierpnia 2012, o 19:45

Zdzisław, a czy wiesz coś o osiedlu Kawecczyzna , Krymy? Tak się słyszy, że stamtąd jest patologia w szkołach. Wie ktoś coś więcej na ten temat?

Awatar użytkownika
Arturo
Posty: 172
Rejestracja: 18 stycznia 2007, o 20:42
Lokalizacja: Kielce, Ślichowice
Kontakt:

Post autor: Arturo » 23 sierpnia 2012, o 19:56

Dwa linki z Googla ;)

1. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kawetczyzna_%28Kielce%29

2. http://www.wici.info/News,Nieoficjalna_ ... 10193.html
i stąd fragment:
Ciekawa jest historia powstania nazwy dzielnicy, którą w nieoficjalnym żargonie nazywa się Krymami. Obejmuje Kawetczyznę i część Baranówka:
- Tam za szosą koło Telegrafu na Barwinku było dużo hodowców gołębi, a na gołębie mówiło się krymek, krymki, np. "zginął (komuś) krymek" - opowiada pani Maria, jedna z rdzennych mieszkanek Kielc. - Tak nazwali ludzie gołębiarzy - krymy i tak zostały te Krymy. I zawsze ta nazwa była, jeszcze przed wojną, jak byłam dzieckiem - uzasadnia tę wersję.

Podobno Krymów było więcej: - Tak mówili dawniej kierowcy: "jadę na Krymy", na przykład na małe miejscowości. Takie były za Daleszycami i między Łagowem a Rakowem - czasem tak słyszałem - przypomina sobie mieszkaniec ulicy Toporowskiego.

m07m10
Posty: 162
Rejestracja: 21 sierpnia 2011, o 21:18

Post autor: m07m10 » 23 sierpnia 2012, o 20:06

Znaczy, gdzie Krymy są to ja wiem , interesuje mnie słynna patologia z Kawetczyzny 8)

m07m10
Posty: 162
Rejestracja: 21 sierpnia 2011, o 21:18

Post autor: m07m10 » 12 września 2012, o 17:50

Zdzichu, jak ,,lubisz" biedę, to co o tym powiesz? I jak się to ma do naszej ,,malutkiej" biedy :-p. W końcu tam wszytko musi byc wielki wiec i bieda też, hehe.

http://www.skyscrapercity.com/showthread.php?t=300803

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 13 września 2012, o 17:28

Fajne wpisy, dzięki :) Ja pamiętam Baranówek z lat 60-tych. Tam były takie małe drewniane chatki do których dojeżdżało się polnymi dróżkami. Bardziej Baranówek przypominał wieś niż miejskie osiedle. Między chatkami były małe poletka ze zbożem, ziemniakami, trochę ogrodów warzywnych. Baranówek był atrakcyjny dla mieszkańców wsi. Kupowali tu działki dla swoich dzieci np. na posag. Było całkiem sporo wiejskich zagród z hodowlą inwentarza - kury, gęsi, kaczki, ale i świnie. Były konie w stajniach i stodoły, pryzmy z obornikiem itp. W latach 70-tych "za Gierka" Baranówek zaczął się budować. Powstawały tu pierwsze wille, ale głównie typowe jednorodzinne klocki. Lata 80-te z umiarkowanym rozwojem i prawdziwy bum na jednorodzinne budownictwo w latach 90-tych razem z budową asfaltowych dróg. Nie wszędzie jeszcze są, pozostało jeszcze kilka "zabytków" z lat 60-tych, ale dzisiaj to osiedle nowoczesne i atrakcyjne dla inwestorów.
Trochę starego Baranówka pamiętam, bo ojciec miał tam działkę z małym drewnianym domkiem, w którym mieszkali starzy lokatorzy. Pamiętam, że próbował ją wiele razy sprzedać, ale z "lokatorami" działka nie była atrakcyjna. W końcu, po podzieleniu na trzy działki budowlane, na tę z lokatorami znalazł się nabywca. Nowy właściciel dosyć brutalnie obchodził się ze swoimi lokatorami, bo chciał się ich pozbyć. Uprzykrzał im życie ile mógł. Ograniczał dostęp do wody itp. Kiedyś psa ubrał w sweter ... W końcu jakoś sobie "poradził" i po usunięciu chatki wybudował sobie ładny dom. Podobnych historii rugowania "biedy" było kiedyś całkiem sporo na Baranówku.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

ODPOWIEDZ