Historia biedy w Kielcach

Dzieje, wspomnienia, fotografie, czyli dawne Kielce

Moderatorzy: Autor, sueno, Daniel, Sirek1

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Historia biedy w Kielcach

Post autor: Zdzisław S. » 28 lutego 2012, o 22:28

Zajmuję się socjologią ubóstwa. W latach trzydziestych na terenie Herbów przy ul. Helenówek zlokalizowane były dwa baraki dla bezrobotnych, dla około 20 rodzin. Tyle wiem z przekazów rodzinnych o tej lokalizacji. Wiecie coś więcej? Może o innych historiach biedy w Kielcach?Próbuję trochę obudzić temat:
Boss napisał w innym wątku:
"przedwojenni mieszkańcy tych drewnianych slamsów często dzielili swe pomieszczenia ze zwierzętami gospodarczymi a para butów nie raz musiała wystarczyć całej rodzinie. oczywiście zapomnij o elektryczności, kanalizacji i innych wygodach, brak edukacji - analfabetyzm w Polsce był powszechny, brak opieki medycznej, smród brud i ubóstwo a do tego zacofanie na olbrzymia skalę".

A to fragment historyczny z mojej książki "Mieszkania (czy?) getta socjalne" z 2006r. oparty na (Studium uwarunkowania kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Kielce (2000).

1.b. Kształtowanie się przestrzeni miejskiej Kielc
Miasto powstało w średniowieczu, przy starej drodze, której śladem prowadzą dzisiejsze ulice: Bodzentyska i Piotrkowska, w widłach rzeki Sinicy. Powolny rozwój miasta, trwał prawie do koca XIX wieku, jeszcze w 1875 r. na 8082 mieszkaców większa część nadal trudniła si rolnictwem (Studium uwarunkowania kierunków zagospodarowania przestrzennego Miasta Kielce (2000).
W świadomoci kielczan funkcjonowała biedna wschodnia część miasta
z przewagą zubożałej ludności żydowskiej, a na poziomie regionu, po zaborze rosyjskim w II RP pozostała w zbiorowej niesławnej pamięci Polaków przysłowiowa „kielecka bieda” - wyrażająca się rozdrobnienięem rolnej ziemi, podzieleniem jej na drobne kawałeczki pól.
Po odzyskaniu niepodległości nadal tylko część kamienic miasta miała kanalizację i wodociągi, postępowała jednak rozbudowa i 1927 r. wcielony został do obszaru miasta folwark Szydłówek. Gdy mowa o kierunku północ - południe rozwoju Kielc, trzeba mieć na uwadze równie oś kolei warszawsko - krakowskiej. Zaciążyła ona dwojako na układzie przestrzennym. Przyczyniła się do aktywizacji procesów osadniczych zmierzających do wypełnienia kotliny midzy Wzgórzami Szydłówkowskimi i Pasmem Dymińsko - Posłowickim, a jednoczenie przecięła połączenia pomiędzy Sródmieciem a Niewachlowem, Czarnowem i Karczówką, tamując rozwój przestrzenny wzdłuż ul. Piotrkowskiej, Czarnowskiej i Karczówkowskiej. (Studium uwarunkowa i kierunków zagospodarowania
przestrzennego Miasta Kielce 2000).
W latach trzydziestych na terenie Herbów przy ul. Helenówek zlokalizowane były dwa baraki dla bezrobotnych, dla około 20 rodzin.
Po II wojnie wiatowej miasto rozwijało się, z wyjtkiem pierwszych lat, wyjątkowo dynamicznie. Region kielecki zmieniał funkcję z typowo rolniczej na przemysłowo - rolniczą. W latach 1950 - 1970 powstało na terenie Kielc kilka dużych zakładów przemysłowych, które przekształciły strukturę miasta. Rozwój przemysłu stworzył szans na zdobycie w mieście pracy - nastał okres masowego napływu ludności wiejskiej. W związku z drastycznym niedostatkiem lokali mieszkalnych rozpoczął się trwający do dziś proces budowy osiedli mieszkaniowych.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

Awatar użytkownika
Autor
Site Admin
Posty: 11713
Rejestracja: 21 września 2005, o 14:05
Lokalizacja: Bilbało!
Kontakt:

Post autor: Autor » 11 marca 2012, o 23:55

Jesli potrzeba pomocy z wklejeniem/zamieszczeniem czegos, to prosze o kontakt! :wink:

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 7 kwietnia 2012, o 21:14

Zdzisław S. pisze:Dziękuję, z pewnością skorzystam :)
Tymczasem zamieszczam (własnymi siłami :)) swoją książeczkę o biedzie w Kielcach z 2006r. Trochę stara, ale może obudzi dyskusję?
Jest w 4 częściach, tak jak poszła do wydawnictwa.
1. http://img405.imageshack.us/img405/7469 ... ytuowa.pdf
2. http://img256.imageshack.us/img256/5396/spistreci.pdf
3. http://img339.imageshack.us/img339/836/ ... dniczy.pdf
4. http://img829.imageshack.us/img829/9366 ... ndacja.pdf

Przygotowuję następną pozycję, więc będę wdzięczny za każdy głos w dyskusji :)

Tam w tekście piszę o wpływie Pogromu na rozwój Kielc. Później już (po wydaniu książki) rozmawiałem z historykami, nie potwierdzali tego efektu. Tym niemniej w świadomości kielczan, ten efekt występuje. Często się z takimi opiniami spotykałem.
Niestety temat nie chwycił, choć wydawało mi się, że w sytuacji, kiedy co 5 kielczanin miał trudny okres w swoim życiu i w ostatnich dwóch dekadach korzystał z pomocy społecznej, a ponad 9% społeczności miasta jest bieżącymi klientami, to będzie o czym dyskutować. Kto wie, może temat rozwinie się w przyszłości?
Tymczasem zauważyłem, że fragmenty tekstu z mojej książki pojawiły się necie bez przypisów... Awanturował się nie będę, bo szkoda mi zwyczajnie na to zachodu, ale zaraz po świętach zdejmę książkę z netu (z forum). Jeśli kogoś zainteresowała, to proszę sobie do wtorku ściągnąć.
Książki już nie ma w necie - tylko okładki zostały ;)

Pozdrawiam serdecznie i Wesołych Świąt życzę Autorowi i uczestnikom Forum Kieleckie Inwestycje :)
Ostatnio zmieniony 7 maja 2012, o 14:17 przez Zdzisław S., łącznie zmieniany 1 raz.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 9 kwietnia 2012, o 12:54

Przeczytałem Twoją książkę ...nic specjalnego :)
Zajmujesz się problemem, którego nie można rozwiązać, bo "bieda" jest w głowach. Dałem biedę w cudzysłów, bo mówimy o takiej biedzie, która nie ma ścisłego i bezpośredniego związku z sytuacją ekonomiczną. W kryzysowych czasach wiele rodzin cierpi niedostatek, ale trzyma się porządnie, czysto, schludnie, nie kradnie, nie dewastuje. Inni, bez względu na sytuację, zawsze będą podpici i brudni, pobyt w domu przeplatając więzieniem.
Czy da się uratować ich dzieci? Mieszkałem w bloku w nieciekawej okolicy, ale otaczały mnie dzieci wybitnie zdolne, a nawet utalentowane. Nie miało to jednak decydującego wpływu na ich przyszłość. Ciekawie byłoby prześledzić wszystkie losy, ale sporo historii znam. Ci z rodzin patologicznych (alkohol), teraz czekają na sponsora pod pawilonami na Wiśniowej. Inni, z rodzin kierujących się podstawowymi wartościami, nie są zdecydowanie bogatsi ale przynajmniej założyli rodziny i pracują.

Potwierdzam Twoje spostrzeżenia dotyczące pewnej niechęci dzieci z rodzin patologicznych do świetlic. Świetlice są represyjne. Nie pozwalają pluć na dywan, kląć, ani wymuszać kasy od słabszych. Szkoda czasu na taką Świetlicę, skoro w galerii zawsze zawsze można coś "trafić", a w ostateczności jest darmowa coca-cola. "Nie opyla się" chodzić do świetlicy.
Może gdyby Świetlice pozwalały zarabiać, uczyły biznesu i zaradności już od podstawówki (roznoszenie ulotek, gazet, handel koszykowy, itp.) zamiast lepienia Smurfów z plasteliny....

cdn...

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 9 kwietnia 2012, o 19:53

"... nic specjalnego", no pewnie, Ameryki nie odkryłem ;).
Problemu nie można rozwiązać, bo ubocznym skutkiem kapitalizmu są nierówności społeczne, a one się niestety pogłębiają. I nie zależą tylko od "biedy w głowie". W socjalizmie były dużo mniejsze, ale inne skutki były katastrofalne. Zresztą i wtedy byli "równi i równiejsi".
"W kryzysowych czasach wiele rodzin cierpi niedostatek, ale trzyma się porządnie, czysto, schludnie, nie kradnie, nie dewastuje. Inni, bez względu na sytuację, zawsze będą podpici i brudni, pobyt w domu przeplatając więzieniem". Ja podchodzę ostrożnie do takiej diagnozy, bo od niej tylko krok do dzielenia biedy na lepszą i gorszą, z wszystkimi konsekwencjami takiego podziału.
Książka jest z 2006r., od tego czasu powstało więcej świetlic dla dzieci i nieco zmieniły swoje funkcje, jest lepiej, ale jeszcze nie tak jak być powinno. Myślę, że to fajny pomysł na wprowadzenie lekcji przedsiębiorczości w świetlicach. Wyobrażam sobie np. Sołowowa, byłby prawdziwą gwiazdą takiej lekcji! Same korzyści, uczestnictwo biznesu w życiu publicznym miasta, punkty do wizerunku firmy. A dla dzieci jaki wzorzec! Hm... rozmarzyłem się ... :)
Dobrze, że zwróciłeś uwagę sailor_ck na kulturowe dziedziczenie biedy, ja uważam ten problem za jeden z najpoważniejszych. Co tu dużo gadać, dorosłym pomóc o wiele trudniej, jeśli to w ogóle jest możliwe. Prawie 2/3 naszych klientów jest trwale uzależnionych od pomocy społecznej, a ich dzieci, po osiągnięciu dorosłości, w naturalny sposób zgłaszają się do instytucji po zasiłek. Dlatego pomoc powinna być kierowana przede wszystkim dla dzieci, żeby zatrzymać tę "kwadraturę koła".
W ostatnich latach rośnie też liczba ludzi po studiach. Kiedyś to były wyjątkowe wypadki.
Dochodzi problem wytrzymałości finansowej samorządu na wydatki związane z pomocą społeczną. Ten ciężar z każdym rokiem Państwo przerzuca na gminy. Inaczej mówiąc - "sami martwcie się o swoich biednych". Wzrost tych wydatków ogranicza rozwój w innych dziedzinach. Znowu pojawia się "kwadratura koła..."
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 9 kwietnia 2012, o 21:58

Zdzisław S. pisze:skutkiem kapitalizmu
czyli sprawa prosta - likwidujemy kapitalizm i znika bieda?
Myślę, że to fajny pomysł na wprowadzenie lekcji przedsiębiorczości w świetlicach.

Absolutnie żadnych lekcji. Ja miałem na myśli mikroprzedsiębiorstwa społeczne, gdzie można normalnie zarabiać w czasie wolnym od lekcji. Coś, jak dawne studenckie spółdzielnie pracy. Oczywiście trzeba je wesprzeć dotacjami.
Wyobrażam sobie np. Sołowowa, byłby prawdziwą gwiazdą takiej lekcji!

Oj, bracie, nigdy nie spotkałeś tego pana :) :) :) ...i chyba dlatego wyobraźnia Cię poniosła.

Dobrym pomysłem na ograniczenie biedy byli streetworkerzy. Mogliby pociągnąć dzieci do jakiegoś działania, bo dzieci z rodzin patologicznych nie mają żadnych zainteresowań, nic im się nie chce, nie wierzą w siebie. Świetlice mają czasami ciekawą ofertę - streetworkerzy mogliby pomóc odpowiednim dzieciom trafić do świetlic. Cóż z tego, kiedy streetworkerów nie ma.

Awatar użytkownika
sueno
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 4907
Rejestracja: 31 maja 2006, o 21:56
Lokalizacja: Świat czerwonego smoka
Kontakt:

Post autor: sueno » 9 kwietnia 2012, o 22:18

A ja się zgadzam z sailorem, że "bieda" jest w głowach. Dopóki nie wywali się jej z głów, dopóty każda złotówka wydana na pomoc społeczną będzie złotówką zmarnowaną...
Najlepsza gra w sieci: http://www.reddragon.pl

"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany :D

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 9 kwietnia 2012, o 22:25

E tam "czyli sprawa prosta - likwidujemy kapitalizm i znika bieda?" wyjąłeś z kontekstu ;)
"mikroprzedsiębiorstwa społeczne" inaczej ekonomia społeczna (ES) Ok! Jasne! Są w Kielcach tylko dwa takie. Dlaczego? Bo są obwarowane takimi zapisami, że trzeba niemal profesorskiej wiedzy aby je założyć. Poza tym brak elementarnej wiedzy na ten temat, stereotypy i uprzedzenia przedsiębiorców. Brak wsparcia samorządu, który też tego nie rozumie.
Streetworkerzy - były takie próby, sam za tym lobbowałem. Niestety nieudane. Rozmawiałem kiedyś z dziewczyną, która się z tego wycofała. Na moje pytanie - dlaczego? Odpowiedziała - to niech pan sam idzie do blokersów ...
Bardzo za tym jestem, ale brak mi siły przebicia. Może gdyby więcej było o tym w mediach, jakaś ich społeczna akcja, kto wie?

"Oj, bracie, nigdy nie spotkałeś tego pana Smile Smile Smile ...i chyba dlatego wyobraźnia Cię poniosła". Spotkałem tego pana jakieś 20 lat temu, dopiero się rozkręcał. Zaczynał od bardzo prostych biznesów i fajnie się z nim gadało :) Teraz nie wiem, może się zmienił...

sueno napisał:
A ja się zgadzam z sailorem, że "bieda" jest w głowach. Dopóki nie wywali się jej z głów, dopóty każda złotówka wydana na pomoc społeczną będzie złotówką zmarnowaną...

To nadmierne uproszczenie. Poza tym, jedną z funkcji pomocy społecznej jest utrzymanie porządku społecznego. Bez niej sueno, bałbyś się wyjść na ulicę...
Ostatnio zmieniony 9 kwietnia 2012, o 22:40 przez Zdzisław S., łącznie zmieniany 1 raz.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 9 kwietnia 2012, o 22:38

Bieda w głowach będzie zawsze. Dopóki będą ludzie. Po prostu niektórzy zawsze będą potrzebowali wsparcia. Od czasu do czasu podpalają miasto, jak np. Londyn w zeszłym roku, co podtrzymuje w nas pragnienie płacenia im haraczu (tzw. zasiłków). Poza tym chorzy, pijani i brudni w mieście wyglądają nieestetycznie.

Awatar użytkownika
sueno
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 4907
Rejestracja: 31 maja 2006, o 21:56
Lokalizacja: Świat czerwonego smoka
Kontakt:

Post autor: sueno » 9 kwietnia 2012, o 22:39

To nie jest nadmierne uproszczenie. To jest podstawa wszystkiego. Wszystko zaczyna się od głowy. Jak się myśli ciągle, że nie da się, to wtedy nic się nie udaje i nikt takiemu delikwentowi nie pomoże. Nawet milion dolarów w złocie, bo straci je w tydzień i znów będzie biedny...
Najlepsza gra w sieci: http://www.reddragon.pl

"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany :D

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 9 kwietnia 2012, o 22:45

"płacenia im haraczu (tzw. zasiłków)". Tak, najkrócej można to tak ująć. Chcesz czuć się bezpiecznie, to płać.
sueno,
Bieda w głowie sama nie powstaje.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 9 kwietnia 2012, o 23:15

Niedawno na forum kieleckiej GW przeczytałem post, który mi się "zapamiętał", bo myślę że dość trafnie oddaje istotny problem z pomocą społeczną. Odszukałem go teraz:
Samorząd wykonuje przecież tylko to, co narzuca mu ustawa o pomocy społecznej. Rzecz w tym, jak wykonuje. Posługiwałem się już takim porównaniem, że jak idziesz na zasiłek chorobowy, to daj ZUS-owi powód, by go odmówić, na pewno odmówią. Stracisz robotę, pójdziesz po zasiłek dla bezrobotnych, nie odnotujesz się w urzędzie pracy w terminie bez usprawiedliwienia, stracisz zasiłek. Możesz sobie chodzić na skargi do przełożonych, niczego nie wskórasz i słusznie, bo urzędnik powinien stać na straży prawidłowości i zasadności wydatkowania publicznych pieniędzy. A jak jest w naszym cudownym MOPR-ze? Pracownik idzie na tzw. wywiad. Jakieś darmozjady wstawiają mu bezczelny kit, że nie żyją ze sobą, w jednym mieszkaniu prowadzą oddzielne gospodarstwa domowe, żeby się na kryterium dochodowe załapać, a tam wspólna lodówka, wspólne żarcie, wszystko wspólne. Mało tego, pracownik spotyka takich "nie żyjących ze sobą", jak pod rękę po ulicy chodzą. Pracownik wzywa "niepracującego" podopiecznego do stawienia się w rejonie opiekuńczym, w godzinach pracy oczywiście, czyli 7-15, albo chce umówić się u niego w domu, a ten ma ciągle jakoś dziwnie problem ze spotkaniem w takim czasie, chociaż niby cały dzień wolny w domu siedzi. I co może zrobić pracownik? Wydać decyzję odmowną? A skądże? Po co ma sobie psuć nerwy, skoro zaraz jego przełożony nakaże mu zmienić tę decyzję, bo się zainteresowany na pewno poskarży. Dlaczego nie można wydać decyzji odmownej i niech sobie organ odwoławczy rozstrzyga, czy MOPR miał rację czy nie? Wskazywane wyżej urzędy robią tak cały czas, sprawy trafiają do sądów, kończą się różnie, ale wiadomo przynajmniej, że nie ma tam rozdawnictwa na żywioł.
I zasadnicze pytanie brzmi - skąd taka różnica w podejściu? Przecież czarno na białym widać, że to ma charakter systemowy i stanowi działanie celowe.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,60,13426 ... _mias.html

Z mojej wiedzy wynika, że faktycznie bardzo niewiele się od klientów opieki społecznej wymaga. Takie narzędzie jak kontrakty społeczne jest bardzo rzadko stosowane, a jeżeli już, to niekoniecznie zgodnie z zasadami. Symptomatyczny był ostatni protest przeciwko zbyt niskiej stawce na obiady (6,80 zł). To, że ci ludzie mogą przyjść zjeść obiad i nie będą głodni to za mało. Im "się należy" lepsze jedzenie za darmo. Tylko czy coś się od nich za to wymaga?
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

sailor_ck
Posty: 69
Rejestracja: 23 czerwca 2009, o 14:41
Lokalizacja: Kielce

Post autor: sailor_ck » 9 kwietnia 2012, o 23:27

Opiekę społeczną robią urzędnicy, dziewczyny po studiach, panie przedszkolanki w świetlicach ...więc, jak to może zadziałać? :) Nie może. Wypłata zasiłków i wydawanie obiadów to wydaje się kres możliwości. Plus może jeszcze napisanie książki :) Tymczasem ekonomia społeczna to naprawdę prosta sprawa, a co najważniejsze skuteczna.

Zdzisław S.
Posty: 231
Rejestracja: 14 lutego 2012, o 08:45
Lokalizacja: Kielce
Kontakt:

Post autor: Zdzisław S. » 9 kwietnia 2012, o 23:37

RZ.
A co ja mały żuczek mogę zrobić? Jest w Wyborczej sporo racji i sporo niewiedzy, jak działa system pomocy.
Podaję link do czasopisma "Problemy Społeczne", gdzie jestem dziennikarzem http://www.av.fr.pl/
W połowie tej strony mniej więcej, jak ktoś będzie zainteresowany, jest "13 postulatów" i zdjęcie, na którym jestem ja z koleżanką w MPiPS w Warszawie. Obok fotki, po prawej stronie, jest 6 linków do artykułów POSTULUJĄCYCH konieczne zmiany z systemie. Powiedzmy, taka odpowiedź na zarzuty Wyborczej. Jeśli Was zainteresują zachęcam do przeczytania.
Od tego czasu minął prawie rok i... NIC.
Sailor_CK,
"Tymczasem ekonomia społeczna to naprawdę prosta sprawa, a co najważniejsze skuteczna." Jakby to było takie oczywiste i proste, to nie mielibyśmy takich problemów, jak mamy.

RZ.
Uzupełniam jeszcze wpis do tej niewiedzy "Tyfusa plamistego". Tak tam napisał:
"Dlaczego nie można wydać decyzji odmownej i niech sobie organ odwoławczy rozstrzyga, czy MOPR miał rację czy nie? Wskazywane wyżej urzędy robią tak cały czas, sprawy trafiają do sądów, kończą się różnie, ale wiadomo przynajmniej, że nie ma tam rozdawnictwa na żywioł".
Otóż tak wcale nie jest. Toż to cała batalia! Często z naszym odwołaniem do wyższych instancji, i często skutecznie, za utrzymaniem decyzji odmownej. W SKO, nie znają się na pomocy społecznej, liczą się oświadczenia klienta (ostatnie reformy uproszczenia ...), nie zdanie pracownika socjalnego. Więc, jak chodzi o rozdawnictwo, to niechże Tyfus plamisty uda się najpierw pogadać do SKO i nie wypisuje głupot na forum Wyborczej!
O konieczności zmian zapisów ustawowych wyżej już pisałem.
Czy to dobrze czy to źle, kto to wie, kto to wie..:)

Awatar użytkownika
RZ
Ranga: Dyrektor budowy ;)
Posty: 3623
Rejestracja: 29 marca 2006, o 20:48

Post autor: RZ » 10 kwietnia 2012, o 00:26

Ekonomia społeczna w Polsce to bardzo nieprosta sprawa - można to zobaczyć na przykładzie doświadczeń z tworzeniem spółdzielni socjalnych. Potrzeba gruntownych zmian systemowych, żeby ekonomia społeczna w Polsce przestała być mikroniszą. W związku ze swoją pracą mam trochę pojęcia o pomocy społecznej w Polsce i regionie, choć nie jest to wprost moja działka.
Nasz MOPR nie jest wcale taki zły - kluby młodzieżowe i kluby seniora, Ośrodek Wsparcia Dziennego dla Osób Chorych na Alzheimera to rzeczy godne najwyższej pochwały. Jednocześnie jednak gigantyczne pieniądze idą na rozmaite formy pomocy (np. zasiłki celowe) niekoniecznie do osób najbardziej potrzebujących. Na cwaniaków idzie spora część budżetu miasta... Nie tylko nie ma skutecznego systemu weryfikacji, ale wręcz wydaje się, że nie ma takiej woli. Jednocześnie pracownicy socjalni są wręcz przywaleni papierami i nawet jeśli chcą, nie mają czasu prawidłowo zająć tymi podopiecznymi, którzy rzeczywiście potrzebują pochylenia się nad nimi. Wielkim minusem w regionie (nie mam wiedzy dotyczącej samych Kielc) jest całkowicie nieefektywne wykorzystywanie środków unijnych z EFS. Różne kursy, szkolenia itd to ogromne pieniądze i znikomy efekt. Wychodzi na to, że za kasę wydaną na jedno zaktywizowanie klienta pomocy społecznej możnaby rozkręcić niezłą firmę dla grupy osób.
Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość (Michał Anioł)

ODPOWIEDZ