70. rocznica likwidacji kieleckiego getta. Żydowski dramat w sercu miasta
Stanisław Białek, Stowarzyszenie im. Jana Karskiego
17.08.2012 , aktualizacja: 17.08.2012 08:50
A A A Drukuj
To była największa zbrodnia w historii Kielc. Między 20 a 24 sierpnia 1942 roku Niemcy zamordowali ponad 20 tysięcy mieszkańców miasta i okolicznych miasteczek. Co dziś wiemy o historii ofiar tamtego dramatu, o dziejach żydowskiej społeczności Kielc?
Przez wieki Żydom nie wolno było osiedlać się w mieście. Sprzeciwiali się temu właściciele Kielc - krakowscy biskupi popierani przez zamożniejszych mieszczan. Ludność uboższa była na ogół przychylna żydowskim kupcom i rzemieślnikom, bo oferowali atrakcyjny towar po korzystnych cenach.
To m.in. dlatego pod względem rozwoju Kielce były daleko w tyle za innymi miastami regionu - Chęcinami, Pińczowem czy Rakowem, które rozkwitały w dużym stopniu dzięki mieszkającym tam wyznawcom judaizmu. Zmiana nastąpiła dopiero w 1862 roku dzięki ukazowi carskiemu przyznającemu Żydom pełną swobodę w wyborze miejsca osiedlenia i prowadzenia działalności gospodarczej.
Nowy etap dziejów miasta
Od tego momentu społeczność żydowska zaczęła się w Kielcach rozwijać szybko. W 1872 roku w mieście zamieszkiwało 505 Żydów, pod koniec wieku było ich już około 3 tysiące. Przybywało sklepów, w 1873 roku Chaskiel Landau wybudował okazałe hale targowe (gmach dzisiejszego Muzeum Zabawek i Zabawy przy placu Wolności). Żydowscy przedsiębiorcy rozwinęli eksploatację surowców naturalnych, z których produkowano materiały budowlane. W branży tej szczególnie wyróżniała się znana i bogata rodzina Zagajskich, właścicieli "Wietrzni".
Nie sposób nie wspomnieć o Michale Goldhaarze, który w 1862 roku przyjechał do Kielc z Warszawy. W jego księgarni przy ul. Dużej można było kupić także gazety, nuty oraz artykuły piśmiennicze. Obok działała czytelnia. Goldhaar był również współzałożycielem pierwszego lokalnego pisma - "Gazety Kieleckiej".
Barwną i znaną w Kielcach postacią był bukinista Icek Chytler. Znali i lubili go kieleccy uczniowie, szanowali nauczyciele. Oprócz książek można było u niego kupić wiele innych, nie mniej przydatnych sztubakom rzeczy. Ponoć na starość często lubił powtarzać: - Żebym to ja wiedział, że ten Składkowski [gen.Felicjan Sławoj-Składkowski, wojskowy i polityk - przyp aut.], co u mnie portki stare kupował, będzie premierem. Żebym to ja wiedział, że ten Stefek Zieromski będzie Zieromski.
Razem, choć osobno
W Kielcach relacje między Polakami a Żydami układały się różnie. Generalnie dominowała postawa obojętności i dystansu, niekiedy przeradzająca się nawet we wzajemną wrogość.
W 1912 roku część Polaków rozpoczęła bojkot żydowskich sklepów. W odpowiedzi Żydzi zaczęli omijać polskie. "Gazeta Kielecka" zarzuciła rabinowi Jerozolimskiemu, że ten popiera kontrakcję. Rabin zaprzeczył, skierował sprawę do sądu i proces wygrał.
Generalnie jednak bojkot nie przyniósł żadnych ekonomicznych następstw. Polacy nadal chętnie zaopatrywali się u Żydów, bo było taniej.
Dramatem zakończyły się wydarzenia z 11 listopada 1918 roku. W teatrze miejskim odbywał się wówczas wiec poświęcony wyborom do krajowego samorządu żydowskiego. Odmówiono modlitwę za odradzające się państwo. Następnie przemowę rozpoczął mecenas Frajzyngier, który nie znał jidysz. - My nie chcemy po polsku! - padły okrzyki z sali.
Tak powstała pogłoska, że Żydzi nie chcą Polski. Doszło do rozruchów. Zginęło czterech Żydów, wielu pobito, zdemolowano część żydowskich sklepów. Rozwój struktur nowego państwa ostudził nastroje, jednak winni zajść w zasadzie nie ponieśli kary. Skończyło się na kilku paromiesięcznych wyrokach.
Znaczna część XX-lecia międzywojennego to jednak okres względnej poprawności i spokoju. Dobrym tego przykładem jest sprawozdanie starosty kieleckiego dotyczące uroczystości przeniesienia Tory, jaka odbyła się w nocy 26 czerwca 1929 roku: „Pochód składający się z 2000 religijnych Żydów () przeszedł do synagogi, przed którą orkiestra odegrała »Boże coś Polskę «, a następnie () kilka pieśni żydowskich. Przez cały czas uroczystości spokój nigdzie nie został naruszony”. Sporadycznie występujące w latach 30. incydenty antyżydowskie na ogół tłumiła władza.
Mordowali na ulicy
Tuż przed wybuchem II wojny światowej w Kielcach mieszkało prawie 19 tys. Żydów, a wszystkich mieszkańców było 68 tys. Na przełomie 1939 i 1940 roku z zachodnich terenów okupowanej Polski przyjechało kolejne 7 tys. Żydów.
Okupacja niemiecka, podobnie jak w całym kraju, stała się początkiem prawdziwej gehenny żydowskiej ludności, zakończonej niemal całkowitą jej eksterminacją. Już jesienią 1939 roku pojawiły się pierwsze szykany. Konfiskowano majątki Żydów, zmuszano do wycieńczającej, nieludzkiej pracy. Ale najgorsze miało dopiero nadejść wraz z utworzeniem getta 31 marca 1941 roku.
Objęło ono najuboższe dzielnice miasta mniej więcej między dzisiejszym Rynkiem od południa, ulicą Warszawską od wschodu a 1 Maja od zachodu. Mieszkających na tym obszarze Polaków zmuszono do wyprowadzki.
Na ich miejsce przesiedleni zostali Żydzi - w sumie na terenie getta stłoczonych zostało 27 tys. ludzi, w tym około tysiąca przywiezionych w kwietniu 1941 roku z Wiednia.
Cała operacja trwała pięć dni. Getto od reszty miasta oddzielały zasieki z drutu kolczastego i gdzieniegdzie drewniany płot. Nieludzkie warunki życia spowodowały, że w ciągu roku z głodu, chorób i wycieńczenia zmarło około 4 tys. osób.
Dramat pozostałych rozegrał się między 20 a 24 sierpnia 1942 roku. Część zamordowano na kieleckich ulicach, pozostałych w obozie śmierci w Treblince. Końca wojny dożyło jedynie około 200 kieleckich Żydów.
Zagłada getta kieleckiego
Uroczyste obchody 70. rocznicy zagłady getta kieleckiego odbędą się w najbliższy poniedziałek.
O godz. 16. rozpocznie się spotkanie modlitewne przy pomniku Menora przy al. IX Wieków Kielc. Godzinę później w Galerii Fotografii BWA przy ul. Planty 7 wernisaż wystawy Ewy Trafnej "Cisza. Ślady" dedykowanej Żydom zamordowanym w Treblince. A o godz. 18.30. na małej scenie Kieleckiego Centrum Kultury spektakl "Josela Rakowera rozmowa z Bogiem" w wykonaniu Sławomira Hollanda. Wstęp wolny.
Uroczystości organizuje Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. Patronat honorowy objął prof. Władysław Bartoszewski, pełnomocnik premiera Donalda Tuska ds. dialogu międzynarodowego. Uroczystości realizowane są dzięki dotacji Urzędu Miasta Kielce.
Jak przebiegała likwidacja kieleckiego getta, o tych, co zginęli, i tych, którzy przeżyli - czytaj w piątek 24 sierpnia na kieleckich stronach "Gazety Wyborczej".
Więcej...
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262, ... z23mik7i8S
Proponuję oznaczyć miejsce po bramie getta na Bodzentyńskiej czymś takim:
Tylko zamiast "mur" napis "brama".
Co o tym sądzicie?