Pierwszy to wstawiam
Wyrok ws. synagogi najgorszy z możliwych
ada, wat
29.02.2012 , aktualizacja: 29.02.2012 20:37
Co dalej z budynkiem dawnej synagogi w centrum Kielce? Nieprędko poznamy odpowiedz na to pytanie. Komisja Regulacyjna co prawda zakończyła wczoraj tą sprawę, ale nie uzgodniła stanowiska. A to oznacza, że po 12 latach wszystko zacznie się od początku, tyle, że przed sądem.
- Przede wszystkim uważam, że ta komisja jest niepotrzebna. To jakaś kpina - komentuje prezydent Wojciech Lubawski.
- Komisja zrobiła rzecz najgorszą z możliwych i po prostu odrzuciła od siebie tą sprawę. Teraz proces w sądzie może trwać latami, budynek popadnie w ruinę i obawiam się, że synagoga stanie się pomnikiem nieporozumienie, za który będą obrywały strony najmniej winne czyli miasto i my - mówi Włodzimierz Kac, przewodniczący Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Katowicach
Postępowanie, które miało rozstrzygnąć, do kogo należy kielecka synagoga, toczyło się przed Komisją Regulacyjną ds. Gmin Wyznaniowych Żydowskich działającą przy dawnym MSWiA. O zwrot budynku wystąpiła w 1999 roku Żydowska Gmina Wyznaniowa w Katowicach. Przez całe lata w sprawie jednak nic się nie działo, a temat powrócił, gdy zaczęło być głośno o planach, jakie wobec budynku ma prezydent Kielc Wojciech Lubawski.
Na jego prośbę koncepcję zabudowy synagogi przygotował światowej sławy szwajcarski architekt Peter Zumthor. Ale już nie przygotuje - w lipcu ub. r. prezydent podziękował architektowi za współpracę, bo nie był w stanie podać mu terminu rozpoczęcia ewentualnych prac. Właśnie przez przeciągające się postępowanie przed Komisją Regulacyjną. Nawet niekorzystne dla miasta orzeczenie dawałoby bowiem szansę, że synagoga zostałaby w mieście - przedstawiciele gminy żydowskiej na spotkaniu z prezydentem zadeklarowali, że są gotowi zrezygnować z tzw. zwrotu w naturze, czyli samego budynku. Mało tego, deklarowali nawet, że zadowolą się rekompensatą o wartości tylko samej działki, bez nakładów poniesionych na budynek. I tak mogło się stać bo przepisy przewidują bowiem możliwość zwrotu poprzez nieruchomość zamienną bądź odszkodowanie.
Ale tak się nie stanie. Wydaną w środę decyzją Komisja sporu nie rozstrzygnęła. - Postępowanie zostało zakończone nie uzgodnieniem orzeczenia - poinformowała Katarzyna Świątkowska z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. To oznacza, że nie było jednomyślności wśród członków komisji. - Ale nie dowiemy się z jakich powodów nie podjęli decyzji i jakie argumenty przeważyły, bo "nie uzgodnienie stanowiska" nie wymaga uzasadnienia - mówi rozgoryczony Włodzimierz Kac.
Taki finał sprawy przez Komisję daje teraz Gminie Żydowskiej prawo do ubiegania się o synagogę przed sądem. - Nie możemy się teraz wycofać, choćby dlatego, że ta sprawa ma dla nas znaczenie symboliczne. Ale nawet przypuśćmy, że po latach wygramy tą sprawę przed Sądem Najwyższym to co wtedy? Dostaniemy ruinę w środku miasta z planem zagospodarowania takim, że nie da się tam nic zrobić. A kielczanie będą źli, że to Żydzi nie oddali synagogi i przez nich nie powstało piękne centrum - podkreśla Kac.
Rozgoryczony jest też prezydent Lubawski. - Tyle miesięcy czekaliśmy, zatrzymując pewien proces inwestycyjny i nic. Byłem nawet w Szwajcarii, by poprosić prof. Zumthora o cierpliwość i zaczekanie na decyzję komisji. Już nawet nie chodzi o to, że decyzja nie jest na naszą korzyść. Obojętne, jaka byłaby decyzja, byleby ona była. Nie wiem, co teraz zrobimy. Będę jutro rozmawiał z prawnikami i pytał, czy możemy wykonać jakiś ruch. Ale z tego, co widzę, to najprawdopodobniej musimy czekać na to, co się wydarzy - podkreśla prezydent.
- Urzędnicy z Komisji chyba nie zdają sobie sprawy co hasło Kielce znaczy dla Żydów za granicą, w świat pójdzie teraz sygnał: znowu Kielce - dodaje Włodzimierz Kac.
źródło:
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... iwych.html