MPK Kielce
Moderatorzy: Nowak, Autor, sueno, Daniel, CKfan, AR
- GooDek_238
- Posty: 329
- Rejestracja: 13 stycznia 2011, o 18:55
- Lokalizacja: Kielce
Prezes MPK: Nie jesteśmy na skraju bankructwa
Nieoczekiwany zwrot w sprawie kondycji kieleckiego MPK. - Nie jesteśmy na skraju bankructwa - zapewnia prezes spółki. Co innego dzień wcześniej mówił nam Bogdan Latosiński, szef zakładowej "Solidarności" i członek rady nadzorczej
W piątek informowaliśmy w "Gazecie" o piśmie, jakie związkowcy z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji wystosowali do prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, a którego kopia wisi w zajezdni autobusowej przy ul. Jagiellońskiej. To prośba o pomoc, bo spółce grozi bankructwo, m.in. z uwagi na bardzo wysokie ceny paliwa.
- Nadal musimy wywiązywać się z umowy zawartej z miastem w 2007 roku, która zakłada wymianę taboru. Ale taka sytuacja ekonomiczna może doprowadzić do bankructwa naszej firmy, bo jeżeli zabraknie nam na spłatę leasingów, będziemy musieli oddać autobusy - tłumaczył "Gazecie" Bogdan Latosiński. Jako jeden z pomysłów na ratowanie MPK wskazywał ponowne przejęcie spółki przez miasto.
- Jest ciężko, bo paliwo bardzo podrożało i nie rekompensuje tego waloryzacja stawki za kilometr, ale na pewno nie jesteśmy na skraju bankructwa - zapewnia Elżbieta Śreniawska, prezes MPK. Pisma związkowców nie chce komentować. - Jestem na urlopie i nie widziałam go - tłumaczy. Przyznaje jednak, że atmosfera w zakładzie jest nie najlepsza, bo prywatyzując MPK po strajku w 2007 roku, spółka pracownicza podpisała pakiet prywatyzacyjny, który zakładał podwyżki. - Niestety, nie wystarcza na nie - przyznaje prezes Śreniawska. Twierdzi, że MPK ma różne pomysły na poprawę kondycji. - Część z nich musiałaby się odbyć kosztem pasażerów, np. moglibyśmy zrezygnować z wymiany taboru, bo nawet płacenie kar byłoby tańsze niż zakup autobusów, ale tego nie chcemy. Zastanawiamy się nad wystąpieniem na drogę sądową w sprawie stawki za kilometr. Poza tym cały czas pracujemy nad pozyskaniem środków zewnętrznych - mówi Śreniawska.
Źródło: Gazeta Kielce
Nieoczekiwany zwrot w sprawie kondycji kieleckiego MPK. - Nie jesteśmy na skraju bankructwa - zapewnia prezes spółki. Co innego dzień wcześniej mówił nam Bogdan Latosiński, szef zakładowej "Solidarności" i członek rady nadzorczej
W piątek informowaliśmy w "Gazecie" o piśmie, jakie związkowcy z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji wystosowali do prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, a którego kopia wisi w zajezdni autobusowej przy ul. Jagiellońskiej. To prośba o pomoc, bo spółce grozi bankructwo, m.in. z uwagi na bardzo wysokie ceny paliwa.
- Nadal musimy wywiązywać się z umowy zawartej z miastem w 2007 roku, która zakłada wymianę taboru. Ale taka sytuacja ekonomiczna może doprowadzić do bankructwa naszej firmy, bo jeżeli zabraknie nam na spłatę leasingów, będziemy musieli oddać autobusy - tłumaczył "Gazecie" Bogdan Latosiński. Jako jeden z pomysłów na ratowanie MPK wskazywał ponowne przejęcie spółki przez miasto.
- Jest ciężko, bo paliwo bardzo podrożało i nie rekompensuje tego waloryzacja stawki za kilometr, ale na pewno nie jesteśmy na skraju bankructwa - zapewnia Elżbieta Śreniawska, prezes MPK. Pisma związkowców nie chce komentować. - Jestem na urlopie i nie widziałam go - tłumaczy. Przyznaje jednak, że atmosfera w zakładzie jest nie najlepsza, bo prywatyzując MPK po strajku w 2007 roku, spółka pracownicza podpisała pakiet prywatyzacyjny, który zakładał podwyżki. - Niestety, nie wystarcza na nie - przyznaje prezes Śreniawska. Twierdzi, że MPK ma różne pomysły na poprawę kondycji. - Część z nich musiałaby się odbyć kosztem pasażerów, np. moglibyśmy zrezygnować z wymiany taboru, bo nawet płacenie kar byłoby tańsze niż zakup autobusów, ale tego nie chcemy. Zastanawiamy się nad wystąpieniem na drogę sądową w sprawie stawki za kilometr. Poza tym cały czas pracujemy nad pozyskaniem środków zewnętrznych - mówi Śreniawska.
Źródło: Gazeta Kielce
Hahaha, i co, nie da się? Da się!Elżbieta pisze: moglibyśmy zrezygnować z wymiany taboru, bo nawet płacenie kar byłoby tańsze niż zakup autobusów,
Pozdrawiam wszystkich, którzy wierzyli ślepo, że taka sytuacja jest niemożliwa. Że miasto nie będzie dopłacać do zakładu, a umowa będzie wypełniania. To chyba oczywiste, że spółka szuka oszczędności gdzie się da, i musi odbić się to na pasażerach - szczególnie przy takiej stawce unijnego przetargu. Dało się przewidzieć, ze MPK może kupować używane autobusy,autobusy niskowejsciowe (chyba) lub białoruskie wynalazki - bo może, że nie będzie kasować Ikarusów lub/i próbować wciskać zamiast nich 15-metrowce czy, że autobusy będą stały w nocy na pętlach ( co nie ma miejsca na razie - widocznie obawy o brak miejsca w zajezdni okazały się nieuzasadnione). Możliwości było i ciągle jest dużo. A miasto w tym pomaga (zgoda na SU15, kursy zjazdowe, nienakładanie kar) - jest to jakaś forma dotowania. Natomiast pomysł pani prezes jest zaskakujący w swojej prostocie - przyznam, że na to nie wpadłem w najczarniejszych scenariuszach - to jest genialne - nie kupujmy już autobusów, płaćmy tylko karę. Przetrwamy jakoś do 2018. Umowy miasto przecież nie wypowie, a przynajmniej nie przez długi okres.
Cóż, krytycyzm zawsze w cenie. Boli jedynie, ze miasto bardziej świadomie lub nie- na pewno dało się przewidzieć, gdyby władza nie była krótkowzroczna - skazało nas na taki stan komunikacji aż do 2018 roku. To tylko 6 lat, w ciągu których wiele miast będzie miało w 100% sprywatyzowany rynek przewozowy. Nie mówiąc o 100% niskiej podłogi i klimatyzacji dla pasażerów i innych bajerów - bo to obecnie się dzieje.
Nie wspominając oczywiście o rozwoju komunikacji np. tramwajach itp (który - rozwój - polega u nas na co najmniej półtorakrotnym przepłaceniu za autobusy) - bo to kwestia innych decyzji.
Cóż, cena paliwa przyśpiesza niektóre rozstrzygnięcia i wydaje mi się, że niedługo dojdzie do jakiegoś przesilenia w kwestii organizacji KM w CK. Nie jest tajemnicą dla każdego kto choć trochę orientuje się w tej kwestii, że obecna struktura jest rozdmuchana do granic wytrzymałości i niewydolna a jednocześnie jej koszt jest stanowczo za wysoki. Jeżeli władze miasta się szybko nie obudzą to obawiam się, że pewnego dnia powtórzy się sytuacja z roku 2007, bo MPK stwierdzi, że jednak bardziej im się opłaca nie jeździć po takich stawkach nawet wliczając kary, niż trzymać się podpisanej umowy. Wydaje mi się, że jedynym zabezpieczeniem przed taką sytuacją jest jeszcze groźba zerwania umowy przez miasto, ale nie oszukujmy się, jeżeli związkowcy z MPK mieliby poparcie wyżej postawionych działaczy, posłów, czy też innych kręgów (co w polityce jest możliwe), to zdecydowaliby się na strajk, bo wiedzieliby, że miasto i tak podpisze z nimi później umowę na korzystniejszych warunkach. Skoro więc pan BL mówi otwarcie o pewnych kwestiach, to myślę, że i działania zakulisowe już są prowadzone.
Co więc miasto powinno zrobić teraz? Dobre pytanie... Myślę, że wykorzystując sytuację, że MPK jest przyparte do muru i najchętniej zrezygnowałoby z kontraktu unijnego należy zgodzić się na rozwiązanie umowy miasta z MPK na autobusy unijne pod warunkiem, że MPK zgodzi się na rozwiązanie umowy na obsługę linii 1-54, po czym:
- po pierwsze: przygotować całkiem nowy schemat linii KM w Kielcach, zapewniający racjonalne wykorzystanie taboru
- po drugie podzielić to na dwa lub maksymalnie trzy pakiety + osobno linie unijne i ogłosić przetarg. Oczywiście wymagania przetargu muszą być dość wysokie - autobusy nowe niskopodłogowe, w pełni klimatyzowane, pomalowane i oznaczone wg schematu zatwierdzonego przez ZTM itp.
- linie unijne z racji specyfiki nie mogą być zlikwidowane, więc należy je zreorganizować, tak aby wykorzystać maksymalnie możliwości posiadanego taboru.
Co więc miasto powinno zrobić teraz? Dobre pytanie... Myślę, że wykorzystując sytuację, że MPK jest przyparte do muru i najchętniej zrezygnowałoby z kontraktu unijnego należy zgodzić się na rozwiązanie umowy miasta z MPK na autobusy unijne pod warunkiem, że MPK zgodzi się na rozwiązanie umowy na obsługę linii 1-54, po czym:
- po pierwsze: przygotować całkiem nowy schemat linii KM w Kielcach, zapewniający racjonalne wykorzystanie taboru
- po drugie podzielić to na dwa lub maksymalnie trzy pakiety + osobno linie unijne i ogłosić przetarg. Oczywiście wymagania przetargu muszą być dość wysokie - autobusy nowe niskopodłogowe, w pełni klimatyzowane, pomalowane i oznaczone wg schematu zatwierdzonego przez ZTM itp.
- linie unijne z racji specyfiki nie mogą być zlikwidowane, więc należy je zreorganizować, tak aby wykorzystać maksymalnie możliwości posiadanego taboru.
Widzę, że kolega idzie po bandzie... Tak byłoby logicznie, ale niestety rozwiązania skrajne w takim mieście jak Kielce, gdzie ludzie z pewnych kręgów w większości dobrze się znają, nie wchodzą w rachubę. Bądźmy realistami - jeżeli udałoby się wprowadzić drugiego przewoźnika, czyli konkurencję, to byłby duży sukces.kielcekm pisze:Jeśli umowa zostałaby zerwana, to MPK nie powinno mieć możliwości wygrania kolejnego przetargu jako firma niewiarygodna (tak jak niewiarygodna jest pani Śreniawska, która na każdym kroku mocno mija się z prawdą).
Uzupełnię jeszcze o popełnione na szybko obliczenia:
Przy założeniu minimalnej ilości pojazdów (144) i najlepszej dla MPK interpretacji umowy (możliwość płacenia w styczniu kar za nieodpowiednią średnią wieku + za pojazdy z przekroczonym maksymalnym, 20 letnim okresem eksploatacji albo za brak wymaganej ilości pojazdów) to:
Ostatnie Jelcze kasowane dopiero na początku 2016.
Niektóre Ikarusy jeżdżą do końca umowy (31.12.2017).
Minimalne zakupy:
2013 − 8 autobusów maxi
2014 − 6 autobusów maxi + 2 pojazdy mega
2015 − 2 autobusy maxi + 6 pojazdów mega
2016 − 8 autobusów maxi
2017 − 1 autobus maxi + 6 pojazdów mega
Dobrze, że umowa kończy się 31.12.2017, bo gdyby trwała jeszcze przez rok 2018 MPK musiałoby wymienić 6 pojazdów maxi i aż 13 mega.
Przy założeniu minimalnej ilości pojazdów (144) i najlepszej dla MPK interpretacji umowy (możliwość płacenia w styczniu kar za nieodpowiednią średnią wieku + za pojazdy z przekroczonym maksymalnym, 20 letnim okresem eksploatacji albo za brak wymaganej ilości pojazdów) to:
Ostatnie Jelcze kasowane dopiero na początku 2016.
Niektóre Ikarusy jeżdżą do końca umowy (31.12.2017).
Minimalne zakupy:
2013 − 8 autobusów maxi
2014 − 6 autobusów maxi + 2 pojazdy mega
2015 − 2 autobusy maxi + 6 pojazdów mega
2016 − 8 autobusów maxi
2017 − 1 autobus maxi + 6 pojazdów mega
Dobrze, że umowa kończy się 31.12.2017, bo gdyby trwała jeszcze przez rok 2018 MPK musiałoby wymienić 6 pojazdów maxi i aż 13 mega.