Przewoźnicy w innych miastach
Moderatorzy: Nowak, Autor, sueno, Daniel, CKfan, AR
-
- Ranga: Kierownik budowy ;)
- Posty: 838
- Rejestracja: 28 lipca 2008, o 11:16
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Komisja komunikacji we wrocławskiej radzie miejskiej szacuje, że co drugi pasażer nie płaci za przejazd. We Wrocławiu jest zaledwie 23 kontrolerów biletów na ponad 500 tysięcy pasażerów MPK, którzy co dzień jeżdżą tramwajami i autobusami. Przez to, że jest ich tak mało, wiele osób nie kasuje biletów. Katowice miały podobny problem, ale znalazły sposób na gapowiczów.
Pasażerowie górnośląskich autobusów powinni siadać przednimi drzwiami i pokazywać bilet kierowcy
Magda Nogaj: Jak przy małej liczbie kontrolerów można nakłonić pasażerów, by kasowali bilety?
Roman Urbańczyk, prezes Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego: - Znaleźliśmy sprytne rozwiązanie do walki z gapowiczami. Zaangażowaliśmy kierowców MPK do kontrolowania biletów. To sprawdza się w Londynie i wielu innych miastach Europy. Zarządziliśmy, że pasażerowie mogą wsiadać do krótkich autobusów wyłącznie pierwszymi drzwiami. Muszą na oczach kierowcy skasować bilet lub pokazać, że mają miesięczny. Oczywiście na początku były z tym problemy, bo panie noszą zwykle bilety w swoich przepastnych torebkach, a panowie gdzieś w portfelach. Jednak po czasie wszyscy się nauczyli, że muszą je mieć pod ręką i teraz wszystko idzie sprawnie.
Takie sprawdzanie biletów zajmuje sporo czasu. Autobusy się przez to nie spóźniają?
- Kursują normalnie, bo w godzinach szczytu, gdy jest wielu pasażerów, kierowca jest zwolniony z kontrolowania. Także gdy widzi wiele osób na przystanku, otwiera wszystkie drzwi. Trzeba zachować rozsądek w tym sprawdzaniu pasażerów, bo przecież mamy ich przewozić, a nie szykanować.
Ale jak udało wam się ich przekonać, by wsiadali pierwszymi drzwiami?
- Podjeżdżając na przystanek, kierowca najpierw otwiera przednie drzwi, a dopiero po chwili pozostałe, by pasażerowie mogli wysiąść. Oczywiście zdarzają się spryciarze, którzy chcą ominąć kontrolę i wsiadają drugimi drzwiami. Bywało, że kierowca odmawiał wtedy dalszej jazdy, dopóki ten ktoś nie kupi biletu, ale to rzadkie sytuacje.
Mamy nadzieję, że z czasem presja pozostałych pasażerów wyeliminuje tych, którzy chcą jechać na gapę. Na Zachodzie tak już się stało. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Będąc w Berlinie, kupiłem bilet kilkudniowy, ale wsiadłem drugimi drzwiami. Pasażerowie spojrzeli na mnie tak, że zacząłem się zastanawiać, czy jestem brudny, czy może rozdarłem kurtkę. Oni uważają jazdę na gapę za przestępstwo jak każde inne. Tylko u nas to wciąż powód do chwały. Tymczasem tacy ludzie oszukują własne państwo. Przez nich muszą drożeć bilety, bo trzeba więcej dopłacać do komunikacji miejskiej. Wszyscy pozostali muszą więc płacić za to, że oni jeżdżą za darmo.
Pomysł z pierwszymi drzwiami nie wyeliminował jednak kontrolerów?
- Mamy ponad stu, którzy pracują na umowę-zlecenie, oraz 40 zatrudnionych na etatach, ale to ci najlepsi, którzy szkolą innych. Kontrolerzy mają za zadanie wyłapać pasażerów, którzy ominęli kontrolę u kierowcy. Poza tym sprawdzają bilety w tramwajach i autobusach przegubowych.
We Wrocławiu jest mało kontrolerów, bo m.in. nikt ponoć nie chce takiej pracy. Jak wy rekrutujecie swoich?
- U nas to też niepopularny zawód. Dlatego zatrudniliśmy część kontrolerów w ramach prac interwencyjnych. Podjęliśmy współpracę z 14 powiatowymi urzędami pracy. Oni przysyłają nam bezrobotnych, którzy spełniają nasze oczekiwania. Sprawdzamy, czy mają odpowiednie predyspozycje psychiczne. To nie mogą być ludzie porywczy czy konfliktowi. Jeśli któregoś zatrudniamy, urząd pracy dopłaca do jego pensji. Dzięki temu możemy mieć ich tak wielu.
Jaki efekt przyniósł pomysł z pierwszymi drzwiami?
- Rozwiązanie to wprowadziliśmy najpierw w Sosnowcu, potem Katowicach, a ostatnio także w Gliwicach. W tych miastach znacznie wzrosła sprzedaż biletów, u kierowców aż o 130 procent.
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... edzie.html
Tak jest w Londynie, Dublinie, w wiekszosci stolic Europy ktore odwiedzalem.
Nie wplywa to jakos wybitnie na opoznienia.
A co zrobic, zeby ulatwic placenie? W Dublinie np. sa specjalne automaty wrzutowe przy kierowcy, gdzie kazdy wrzuca wczesniej wyliczona kwote.
Kierowca nie musi wydawac reszty, kazdy (!) pasazer kupuje bilet - no rewelacja.
Podejrzewam, ze taka inwestycja zwrocilaby sie w miesiac.
Pzdr
A.
Pasażerowie górnośląskich autobusów powinni siadać przednimi drzwiami i pokazywać bilet kierowcy
Magda Nogaj: Jak przy małej liczbie kontrolerów można nakłonić pasażerów, by kasowali bilety?
Roman Urbańczyk, prezes Komunikacyjnego Związku Komunalnego Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego: - Znaleźliśmy sprytne rozwiązanie do walki z gapowiczami. Zaangażowaliśmy kierowców MPK do kontrolowania biletów. To sprawdza się w Londynie i wielu innych miastach Europy. Zarządziliśmy, że pasażerowie mogą wsiadać do krótkich autobusów wyłącznie pierwszymi drzwiami. Muszą na oczach kierowcy skasować bilet lub pokazać, że mają miesięczny. Oczywiście na początku były z tym problemy, bo panie noszą zwykle bilety w swoich przepastnych torebkach, a panowie gdzieś w portfelach. Jednak po czasie wszyscy się nauczyli, że muszą je mieć pod ręką i teraz wszystko idzie sprawnie.
Takie sprawdzanie biletów zajmuje sporo czasu. Autobusy się przez to nie spóźniają?
- Kursują normalnie, bo w godzinach szczytu, gdy jest wielu pasażerów, kierowca jest zwolniony z kontrolowania. Także gdy widzi wiele osób na przystanku, otwiera wszystkie drzwi. Trzeba zachować rozsądek w tym sprawdzaniu pasażerów, bo przecież mamy ich przewozić, a nie szykanować.
Ale jak udało wam się ich przekonać, by wsiadali pierwszymi drzwiami?
- Podjeżdżając na przystanek, kierowca najpierw otwiera przednie drzwi, a dopiero po chwili pozostałe, by pasażerowie mogli wysiąść. Oczywiście zdarzają się spryciarze, którzy chcą ominąć kontrolę i wsiadają drugimi drzwiami. Bywało, że kierowca odmawiał wtedy dalszej jazdy, dopóki ten ktoś nie kupi biletu, ale to rzadkie sytuacje.
Mamy nadzieję, że z czasem presja pozostałych pasażerów wyeliminuje tych, którzy chcą jechać na gapę. Na Zachodzie tak już się stało. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Będąc w Berlinie, kupiłem bilet kilkudniowy, ale wsiadłem drugimi drzwiami. Pasażerowie spojrzeli na mnie tak, że zacząłem się zastanawiać, czy jestem brudny, czy może rozdarłem kurtkę. Oni uważają jazdę na gapę za przestępstwo jak każde inne. Tylko u nas to wciąż powód do chwały. Tymczasem tacy ludzie oszukują własne państwo. Przez nich muszą drożeć bilety, bo trzeba więcej dopłacać do komunikacji miejskiej. Wszyscy pozostali muszą więc płacić za to, że oni jeżdżą za darmo.
Pomysł z pierwszymi drzwiami nie wyeliminował jednak kontrolerów?
- Mamy ponad stu, którzy pracują na umowę-zlecenie, oraz 40 zatrudnionych na etatach, ale to ci najlepsi, którzy szkolą innych. Kontrolerzy mają za zadanie wyłapać pasażerów, którzy ominęli kontrolę u kierowcy. Poza tym sprawdzają bilety w tramwajach i autobusach przegubowych.
We Wrocławiu jest mało kontrolerów, bo m.in. nikt ponoć nie chce takiej pracy. Jak wy rekrutujecie swoich?
- U nas to też niepopularny zawód. Dlatego zatrudniliśmy część kontrolerów w ramach prac interwencyjnych. Podjęliśmy współpracę z 14 powiatowymi urzędami pracy. Oni przysyłają nam bezrobotnych, którzy spełniają nasze oczekiwania. Sprawdzamy, czy mają odpowiednie predyspozycje psychiczne. To nie mogą być ludzie porywczy czy konfliktowi. Jeśli któregoś zatrudniamy, urząd pracy dopłaca do jego pensji. Dzięki temu możemy mieć ich tak wielu.
Jaki efekt przyniósł pomysł z pierwszymi drzwiami?
- Rozwiązanie to wprowadziliśmy najpierw w Sosnowcu, potem Katowicach, a ostatnio także w Gliwicach. W tych miastach znacznie wzrosła sprzedaż biletów, u kierowców aż o 130 procent.
http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751 ... edzie.html
Tak jest w Londynie, Dublinie, w wiekszosci stolic Europy ktore odwiedzalem.
Nie wplywa to jakos wybitnie na opoznienia.
A co zrobic, zeby ulatwic placenie? W Dublinie np. sa specjalne automaty wrzutowe przy kierowcy, gdzie kazdy wrzuca wczesniej wyliczona kwote.
Kierowca nie musi wydawac reszty, kazdy (!) pasazer kupuje bilet - no rewelacja.
Podejrzewam, ze taka inwestycja zwrocilaby sie w miesiac.
Pzdr
A.
Cynizm Optymizm i Ironia
Te trzy: z nich zas najwazniejszy jest dystans do samego siebie
Te trzy: z nich zas najwazniejszy jest dystans do samego siebie
http://etransport.pl/wiadomosc,8001,now ... ansku.html
„Wprowadzając do ruchu 45 nowych Solarisów Urbino średnia wieku taboru autobusowego w Gdańsku spadnie zaledwie do 6,7 lat. Oznacza to, że gdańszczanie będą obsługiwani przez najmłodszą flotę autobusową w Polsce, a Ikarusy odejdą do lamusa” – mówi Jerzy Zgliczyński, Prezes Zakładów Komunikacji Miejskiej w Gdańsku Sp. z o.o."
Tylko pogratulować gdańszczanom takich autobusów
„Wprowadzając do ruchu 45 nowych Solarisów Urbino średnia wieku taboru autobusowego w Gdańsku spadnie zaledwie do 6,7 lat. Oznacza to, że gdańszczanie będą obsługiwani przez najmłodszą flotę autobusową w Polsce, a Ikarusy odejdą do lamusa” – mówi Jerzy Zgliczyński, Prezes Zakładów Komunikacji Miejskiej w Gdańsku Sp. z o.o."
Tylko pogratulować gdańszczanom takich autobusów
Waleczne Serce Korona Kielce
- CKfan
- Ranga: Dyrektor budowy ;)
- Posty: 4200
- Rejestracja: 20 grudnia 2005, o 20:56
- Lokalizacja: Kielce os. Jagiellońskie
Nie od października, ale co najmniej od 1,5 roku. Wg mnie to jest głupota, bo w GOPie autobusy są zwykle przeładowane i ciężko jest chodzić po całym autobusie w celu wyjścia z niego. Na dodatek kierowcy i tak sprawdzają wybiórczo, a niektórzy kasują cały czas ten sam bilet.
Sorry, takiego mamy prezydenta...
- Nowak
- Ranga: Inspektor nadzoru ;)
- Posty: 1647
- Rejestracja: 29 maja 2006, o 20:09
- Lokalizacja: Kraków / Kielce
http://miasta.gazeta.pl/trojmiasto/1,35 ... amusa.html
Takie atrakcje są tylko w Kielcach. Tylko u nas można pojeździć nieznanymi w innych miastach markami autobusów. To uboczny efekt oszczędności w kieleckim MPK.
- Ostatnio często jestem w Kielcach. Najpierw chciałem się przejechać ukraińskim uazem, bo Kielce są jedynym polskim miastem, w którym takie autobusy jeżdżą. Potem przetestowałem białoruskiego maza, którego można spotkać w nielicznych miastach. Teraz zamierzam przejechać się tureckim BMC, bo to w Polsce marka niezwykła - opowiada Mateusz Pieróg z Radomia, na co dzień student psychologii.
Co za manipulacja[Naos]
Miłośnicy komunikacji krytycznie oceniają tabor w kieleckim MPK. - Na tle bardzo ładnego miasta, jakim są Kielce, nie wypada ona najlepiej. Skandalem jest też, że dwudrzwiowe używane MAN-y stoją, zamiast wozić pasażerów. Spokojnie mogłyby zastąpić część starych jelczów - twierdzi Pieróg. A kierowcy? Są tacy sami jak wszędzie - kończy.
Takie atrakcje są tylko w Kielcach. Tylko u nas można pojeździć nieznanymi w innych miastach markami autobusów. To uboczny efekt oszczędności w kieleckim MPK.
- Ostatnio często jestem w Kielcach. Najpierw chciałem się przejechać ukraińskim uazem, bo Kielce są jedynym polskim miastem, w którym takie autobusy jeżdżą. Potem przetestowałem białoruskiego maza, którego można spotkać w nielicznych miastach. Teraz zamierzam przejechać się tureckim BMC, bo to w Polsce marka niezwykła - opowiada Mateusz Pieróg z Radomia, na co dzień student psychologii.
Co za manipulacja[Naos]
Miłośnicy komunikacji krytycznie oceniają tabor w kieleckim MPK. - Na tle bardzo ładnego miasta, jakim są Kielce, nie wypada ona najlepiej. Skandalem jest też, że dwudrzwiowe używane MAN-y stoją, zamiast wozić pasażerów. Spokojnie mogłyby zastąpić część starych jelczów - twierdzi Pieróg. A kierowcy? Są tacy sami jak wszędzie - kończy.