Tendencje do rozwijania infrastruktury rowerowej to nie jest kwestia arbitralnej mody, tylko wynik "twardych" czynników gospodarczych, które trafnie opisał RZ. To zmienia się paradygmat, a nie "nastaje moda".
Stany zresztą wcale tak nie przodują, już bardziej UK, gdzie chociaż niewiele się robi, to dużo krzyczy oraz oczywiście Hiszpania i Francja.
Zdzisław S. pisze:Opowiadała mi żona właśnie, jak widziała kierowcę autobusu, który popychał zderzakiem rowerzystę.... Jazda na rowerze po mieście i z tego względu bywa niebezpieczna!
To nie jazda na rowerze jest niebezpieczna, tylko kierowcy MPK. Głowę można mieć przytrzaśniętą drzwiami, samochód staranowany, a można się też załapać na
"This is Sparta!", jak staruszek pod Castoramą. Rower niczego tu nie zmienia.
Argumenty o Holandii są całkiem nietrafione:
Zdzisław S. pisze:W Holandii od pokoleń
W Holandii w latach 70-tych na rowerze jeździło tyle osób co w UK (mało), a prawdziwy rozwój infrastruktury to jest kwestia ostatnich 20-tu lat. Porównuję z Anglią, bo my obecnie mamy taki udział ruchu rowerowego, co Anglia, a ze względów oczywistych u nas uwarunkowania w latach 70-tych były całkiem inne.
http://en.wikibooks.org/wiki/Lentis/Bic ... ds#History
Strona 7:
http://www.fietsberaad.nl/library/repos ... ds2009.pdf
http://www.aviewfromthecyclepath.com/20 ... g-for.html
Zdzisław S. pisze:tereny płaskie
http://www.aviewfromthecyclepath.com/20 ... cling.html
http://www.aviewfromthecyclepath.com/20 ... untry.html
... i cytowane tam porównanie:
http://3.bp.blogspot.com/_E-Gmv1JFKtE/S ... stible.jpg
Szwajcaria ma 6%, a Polska 1% (to wiem z innych danych, w tamtej tabelce nie ma). Nie jesteśmy bardziej górzystym krajem niż Szwajcaria.
Zdzisław S. pisze:i odległości duże.
W Holandii jest większa gęstość zaludnienia niż u nas, zazwyczaj słyszy się argumenty odwrotne, że właśnie u nas jest daleko (co też nie jest prawdą, bo w Szwecji są z kolei jeszcze większe odległości i jakoś ludzie jeżdżą więcej niż Polacy).
Niezależnie od tego, czy to moda, czy nie moda - to działa. Przeczytaj sobie o
przykładzie Sewilli, który już tu gdzieś podawałem. W latach 2007 - 2010 zbudowano 120 km DDR i stworzono system rowerów publicznych (takie, jakie mają u nas już Wrocław i Kraków). Dzięki temu udział podróży rowerowych wzrósł z 1% do 6,6% w ciągu tych paru lat. Czyli z poziomu Polski do poziomu Szwajcarii. I to mimo tego, że tam jest gorąco i wcześniej Sewilla uchodziła za region niesprzyjający cyklistom.
To samo widać też we Wrocławiu, gdzie już im udział podróży rowerowych wzrósł do 3%, mimo skromnych (choć widocznych) inwestycji w infrastrukturę.
A tymczasem w Kielcach budujemy sobie ekspresówkę przez miasto i estakady przez centrum. Perełka mądrości z MZD a propos Grunwaldzkiej: "Ze względów bezpieczeństwa uczestników ruchu na skrzyżowaniach bez sygnalizacji świetlnych zostały zaprojektowane jedynie przejścia dla pieszych. Rozwiązanie takie nie stanowi jednak o braku ciągłości w przebiegu ścieżki rowerowej."