sueno pisze:Problem w tej dyskusji polega na tym, że ty nienawidzisz samochodów i chcesz tą nienawiść zaszczepić u innych.
Skąd ten pomysł? Mam samochód (kompakt z silnikiem 2,2 i 140 KM) i nawet sporo nim jeżdżę, tyle że nie używam go do codziennych dojazdów do pracy. Co więcej, bardzo lubię jeździć samochodem i wiele moich wyjazdów rekreacyjnych polega na tym, że jadę sobie "w siną dal". Jeśli sądzisz, że jestem nawiedzonym ekologiem, to się mylisz.
Jednak zdaję sobie równocześnie sprawę z wpływu użytkowania samochodu na środowisko i tego, jak nieładne są miasta budowane "pod samochody". Dlatego nie uważam, że jako kierowcy "należą mi się" szerokie ulice czy że autobusy mają mi zjeżdżać z drogi.
Nie chcę nikomu zaszczepiać nienawiści do motoryzacji, tylko chcę pokazać, że w Polsce przyjmujemy za "naturalne" wiele założeń, które wcale takimi nie są. Taki ekologiczny mainstreaming.
Chodzi o pokazanie, że decyzje podjęte na etapie projektowania mają długofalowe konsekwencje w zakresie kształtowania nawyków komunikacyjnych społeczeństwa. I o uwzględnienie tego przy planowaniu.
Bardzo nieliczne rozwiązania mają same plusy. Każdy projekt (zakładając pewną elementarną poprawność) jest poza tym grą o sumie zerowej. Dlatego budowanie kolejnych pasów ruchu w mieście (albo zatok przystankowych na ulicach, gdzie ruch powinien być uspokojony) nie jest działaniem a-ideologicznym, obiektywnie słusznym, z którego rezygnacja oznacza świadomą dyskryminację kierowców. Decyzja o budowie takiej infrastruktury jest zawsze decyzją opartą na pewnej ideologii, a ja po prostu chcę pokazać, na czym ona polega.
Tak samo jak napisanie "Urodzi ci się dziecko to inaczej spojrzysz na niektóre sprawy" przejawia Twoje aprioryczne założenie, że każdy będzie kiedyś miał dziecko (i że ja jeszcze dzieci nie mam), tak samo zaprojektowanie infrastruktury korzystnej dla samochodów przejawia pewne założenia co do tego, że model rozwoju miasta oparty na sprawlu jest jedynym możliwym i musimy się mu poddać.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu hasło "zbudujmy drogę ekspresową przez miasto" było postrzegane jako obiektywnie pozytywne. Sprzeciwianie się takiej inicjatywie też byłoby potraktowane jak obiektywna głupota, czy dyskryminowanie kierowców. Teraz jest już choć trochę inaczej - i właśnie o to chodzi.
Według mnie niesłusznie postrzegasz dzisiejszy układ zabudowy i zwyczaje dojazdowe ludzi jako coś "naturalnego", niezmiennego albo wynikającego wyłącznie z ich autonomicznych preferencji. Masz rację, gdy piszesz, że Kielce powinny ułatwiać dojazd mieszkańcom przedmieść, bo skorzystają na tym sklepy. Tyle tylko, że to nie jest układ statyczny, ale dynamiczny i do tego sprzężony zwrotnie. Im bardziej dostosowujesz infrastrukturę do status quo, tym dalej się ono odsuwa od tego, co możesz obsłużyć komunikacyjnie. Pogłębiają się negatywne trendy i - w rachunku ogólnym - nie uzyskujesz poprawy mimo wydania dużych pieniędzy
Historia rozwoju ludzkości jest historią kształtowania swojego otoczenia. Nie ma powodu, by z tego rezygnować akurat przy budowaniu infrastruktury komunikacyjnej.
@bender
Ani ja, ani ZM nie używamy przemocy, nie działamy bezprawnie, nie wywołujemy strachu u ludności cywilnej. Albo przepraszasz za ekoterroryzm, albo sobie daj spokój.