Walka o drogę S7
Moderatorzy: Nowak, Autor, sueno, Daniel, Sirek1, MeehoweCK, Masmix
-
- Ranga: Kierownik budowy ;)
- Posty: 534
- Rejestracja: 28 sierpnia 2006, o 17:41
- Lokalizacja: Kielce
Wspólna obrona "siódemki". Zabrakło Krakowa
Ziemowit Nowak
"Ten standard infrastruktury komunikacyjnej napotkać można dziś jedynie w ekstremalnie niedorozwiniętych bananowych republikach afrykańskich" - tak krajową "siódemkę" opisują autorzy petycji podpisanej wczoraj przez przedstawicieli województw świętokrzyskiego i mazowieckiego. Z Krakowa na spotkanie do Kielc nikt nie przyjechał.
Inicjatorami spotkania przedstawicieli trzech województw w sprawie rozbudowy drogi nr 7 do standardu ekspresówki byli internauci, działacze stowarzyszenia Obiady Czwartkowe i portalu Kieleckie Inwestycje. Kilkadziesiąt osób spotkało się w sali konferencyjnej Targów Kielce. - Powinniśmy mówić jednym głosem, nie dzieląc tej drogi na odcinki - powiedział prezydent Radomia Andrzej Kosztowniak.
Wojciech Lubawski, prezydent Kielc, zauważył, że brak dobrej komunikacji ze stolicą i południem kraju jeszcze pogrąża i tak już zacofany cywilizacyjnie region. Jednocześnie dodał, że jego zdaniem w najbliższej perspektywie muszą się znaleźć pieniądze na tę inwestycję, bo za dużo już w nią zainwestowano, aby zmarnować te środki.
- Cały czas optujemy za tym, żeby zbliżyć miasta Radom i Kielce - zapewnił Leszek Rejmer, radny sejmiku mazowieckiego.
Zabrakło zaproszonych gości z Krakowa i Małopolski. Na spotkanie przybyli natomiast świętokrzyscy parlamentarzyści oraz przedstawiciele samorządów dwóch województw. Wszyscy podpisali petycję do rządu, w której domagają się przyspieszenia, a nie opóźniania rozbudowy "siódemki", co ostatnio ogłosił minister infrastruktury Cezary Grabarczyk.
"My, mieszkańcy województw: małopolskiego, mazowieckiego i świętokrzyskiego domagamy się spełnienia przez rząd naszego kraju obietnic dotyczących budowy wszystkich pierwotnie planowanych elementów drogi ekspresowej S7 na odcinku Radom - Kielce - Kraków" - czytamy w petycji. Barwnie opisuje ona stan niektórych fragmentów "siódemki", która "w wielu miejscach wygląda jak wiejska szosa poprzecinana niekończącymi się koleinami. Ten standard infrastruktury komunikacyjnej napotkać można dziś jedynie w ekstremalnie niedorozwiniętych bananowych republikach afrykańskich i południowoamerykańskich".
Petycja wylicza też poczynione już wydatki. "Inwestycja ta jest niezbędna dla rozwoju aglomeracji krakowskiej. Istotnym faktem jest wydatkowanie do tej pory kilkunastu milionów złotych z budżetu miasta Krakowa na przygotowanie inwestycji związanych z S7, które w sytuacji odstąpienia od budowy trzeba będzie uznać za zmarnowane".
"Nie chcemy, by rozwój terenów dotkniętych strukturalnym bezrobociem i dalece posuniętym niedorozwojem infrastruktury był wstrzymywany niezrozumiałymi decyzjami Warszawy i urzędów centralnych" - kończy się petycja.
Szefowa Platformy Obywatelskiej w Świętokrzyskiem posłanka Marzena Okła-Drewnowicz odczytała odpowiedź na interpelację w sprawie wstrzymania rozbudowy "siódemki", jaką dostała kilka dni temu. "Kryzys gospodarczy wymusił szczególną ostrożność w dysponowaniu finansami publicznymi. W związku z tym poziom finansowania dróg określony do roku 2013 został dostosowany do aktualnych możliwości systemu finansów publicznych" - tłumaczy Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury.
Anegdotą podsumował spotkanie były dyrektor kieleckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i były prezydent Kielc Włodzimierz Stępień: - Kiedyś na podobnym spotkaniu, kiedy padał śnieg, zaproponowałem, żebyśmy wszyscy wzięli łopaty i odśnieżyli kawałek drogi. Byłoby więcej pożytku.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
To jeszcze TVN Warszawa, od 2.28:
http://www.tvnwarszawa.pl/stolica,news, ... 50656.html
http://www.tvnwarszawa.pl/stolica,news, ... 50656.html
Żółć i czerwień w naszych sercach aż po życia kres!!!
Stępień w tekście Gazety błyszczy intelektem. Ciekawe jaki on ma pomysł na budowę tej drog - jako były prezydent, drogowiec i parlamentarzysta. Bo ja sobie nie przypominam, żeby teraz zdradził publicznie jakikolwiek pomysł w tej sprawie
Nie kłóć się z głupim, bo postronni nie zauważą różnicy - chińskie przysłowie
http://biznes.onet.pl/najpierw-drogi-po ... rasa-detalRząd zabierze pieniądze kolejom, żeby wybudować więcej drogowych tras ekspresowych - zapowiada "Dziennik Gazeta Prawna".
Do swoich preferencji będziemy w przyszłym miesiącu przekonywać Komisję Europejską, aby wydała zgodę na przesuniecie unijnych dotacji z torów na drogi. W grę wchodzi kwota 4,7 mld zł. Ale to nie wszystko – już w grudniu z listy projektów wyleciała modernizacja torów z Poznania do Szczecina. UE dawała na nią aż 3,5 mld złotych.
Żeby te pieniądze nie przepadły – łącznie chodzi o gigantyczną sumę ponad 7 mld zł – rząd chce zmiany inwestycyjnych priorytetów Unii i przesunięcia dotacji z kolei na drogi. Dyplomatyczna ofensywa ma zostać przeprowadzona podczas wyjazdowej sesji Komisji Europejskiej w Warszawie, która jest zaplanowana pod koniec lutego.
Kolejarze, jak dotąd, słabo radzili sobie z wykorzystaniem wsparcia z UE. Istnieje zagrożenie, że te, jakże potrzebne nam środki, przepadną. Zostaną więc wytypowane inwestycje kolejowe, których ukończenie przed upływem ostatecznego terminu wykorzystania funduszy z obecnego budżetu, jest najbardziej zagrożone.
Jeżeli rozmowy z KE zakończą się po myśli rządu, zyskają m.in. takie odcinki jak: S3 Gorzów - Międzyrzecz, S7 Gdańsk - Warszawa, S17 Warszawa - Lublin i południowy wyjazd ze stolicy w kierunku Janek i dalej do Krakowa i Katowic.
Po stronie poszkodowanych będą pasażerowie pociągów na trasach Warszawa - Radom, Warszawa - Poznań, Warszawa - Białystok oraz Siedlce - Terespol.
Koncepcja przesunięcia środków z inwestycji kolejowych na drogowe, pokazuje niekonsekwentną politykę polskich władz, które po grudniowych i styczniowych problemach naszego pasażerskiego transportu kolejowego, obiecywały poprawę sytuacji.
A jedynym, skutecznym sposobem na zmiany jest dofinansowanie PKP - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
- sueno
- Ranga: Dyrektor budowy ;)
- Posty: 4907
- Rejestracja: 31 maja 2006, o 21:56
- Lokalizacja: Świat czerwonego smoka
- Kontakt:
I będziemy musieli zwracać kasę? PKP z niczym sobie nie radzi...
Najlepsza gra w sieci: http://www.reddragon.pl
"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany
"Są fachowcy i nie widzę potrzeby, żeby nauczyciel dyktował, jak ma się budować drogi" - autor znany
- Jezpir
- Ranga: Inspektor nadzoru ;)
- Posty: 1130
- Rejestracja: 7 sierpnia 2007, o 14:24
- Lokalizacja: Kielce, KSM Nord
A danie kasy kolejom, bez zaopatrzenia jej w kadrę menedżerską z prawdziwego zdarzenia też nie było pomysłem celnym.
Inna rzecz, że kolej jest teraz tak rozdrobniona, że oni sami nie wiedzą co jest czyje i w czyich kompetencjach jest podejmowanie niektórych decyzji inwestycyjnych czy remontowych. Ciekawe czyja to zasługa???
Inna rzecz, że kolej jest teraz tak rozdrobniona, że oni sami nie wiedzą co jest czyje i w czyich kompetencjach jest podejmowanie niektórych decyzji inwestycyjnych czy remontowych. Ciekawe czyja to zasługa???
Jeżpir
-
- Ranga: Kierownik budowy ;)
- Posty: 838
- Rejestracja: 28 lipca 2008, o 11:16
- Lokalizacja: Kielce
- Kontakt:
Fajnie, że nas naśladują. Ciekawy jest też dopisek na końcu
Solidarność" z trzech zachodnich województw domaga się od rządu kontynuacji budowy S3 z Gorzowa do Międzyrzecza. Szefowie regionów "S" nie wykluczają również radykalnych nacisków w sprawie ekspresówki
Konferencja Solidarności w sprawie budowy trasy S3.
Dlaczego związek zawodowy przyłącza się do walki o kontynuację budowy drogi? - Mamy w nazwie Solidarność. A tu jest solidarność regionów zachodniej Polski. Wydawałoby się, że związek powinien tylko dbać o prawa pracownicze i walczyć o miejsca pracy. To wszystko jest jednak ze sobą powiązane. Jeśli budowa S3 nie będzie kontynuowana, to zatrzymamy rozwój gospodarczy - tłumaczy Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność w kraju.
Chociaż spotkanie odbyło się w Gorzowie, inicjatorem była Solidarność Pomorza Zachodniego. Paradoksalnie, właśnie zachodniopomorski odcinek S3 jest już gotowy. - Tyle że niedokończenie tej inwestycji oznacza, że ona nie była w ogóle potrzebna. Jako szczecinianie nie umywamy rąk i będziemy do końca razem, aż drogę zbudują. Tylko wtedy będzie spełniać swoją rolę. W innym przypadku nie będzie miejsc pracy, nie będzie rozwoju każdego z regionów - mówi Mieczysław Jurek, szef zachodniopomorskiego regionu "S". - Chcemy pokazać samorządowcom, parlamentarzystom i decydentom, jak należy działać we wspólnej sprawie - dodaje.
Dotychczasowe protesty określił jako pozorne działania, które kończyły się na przyjmowaniu stanowiska, ale tak "aby się nikomu nie narazić". - Te próby były ślamazarne i nieporadne. A my będziemy sprawy pilnować, tym bardziej że zapowiedź przesunięcia pieniędzy z inwestycji kolejowej Szczecin - Poznań na trasę S3 to jakiś koncert życzeń. Zajmowaliśmy się sprawami stoczniowców i mamy już doświadczenie w rozmowach z urzędnikami unijnymi. Dlatego wiemy też, kiedy pewne działania są pozorowane - przekonuje Jurek. - Dotąd ze strony ludzi, którzy powinni się tym zająć, mieliśmy PR-owskie zagrania. Po to tylko, żeby sprawę odfajkować. Nie sądzę, żeby wojewodowie byli tacy odważni i tupnęli ministrowi Grabarczykowi lub premierowi - wtóruje Piotr Duda.
Solidarność, jak zapowiada, nie zamierza sprawy odfajkowywać. Przede wszystkim będzie namawiać różnych przedsiębiorców, samorządowców, wojewodów i marszałków z całej zachodniej Polski, aby zaczęli działać wspólnie. - Nasza inicjatywa pokazuje, że to jest możliwe. Będziemy wspólnie wspierać lokalne protesty przeciw wstrzymaniu S3. Mam nadzieję, że to da efekty. A jeśli nie, to zaczniemy używać innych metod nacisku - zapowiada Maciej Jankowski, szef regionu zielonogórskiego. Jakich? - Zaczynamy od dialogu, ale mogą być też radykalne formy. Dziś jeszcze o tym nie mówimy - dodaje Jarosław Porwich, przewodniczący gorzowskiej "S". Związkowcy zapowiadają też, że będą rozliczać polityków i parlamentarzystów. - Sprawdzimy, czy ulegną dyscyplinie partyjnej, czy też są posłami z regionów, gdzie są ich wyborcy - zapowiada Duda.
Dotychczas zbudowano S3 od Szczecina do Gorzowa, a w budowie jest fragment pomiędzy Międzyrzeczem i węzłem A2 w Jordanowie pod Świebodzinem. Brakuje 37 km odcinka Gorzów - Międzyrzecz. Jego koszt szacowany jest na ok. 1 mld zł. Na początku grudnia Ministerstwo Infrastruktury opublikowało projekt "Programu budowy autostrad i dróg ekspresowych na lata 2011-2015". Resort nie dość, że zrezygnował z budowy ekspresowej drogi na Dolnym Śląsku, to fragment Gorzów - Międzyrzecz umieścił na liście rezerwowej, choć przetarg na budowę fragmentu z Gorzowa miał odbyć się 14 stycznia. Od tego czasu politycy i samorządowcy wszystkich opcji rozpoczęli lobbować za kontynuacją budowy drogi.
Decyzja w sprawie dopisania drogi S3 na listę dróg, których budowa ma być niezwłocznie kontynuowana mogła zapaść na posiedzeniu rządu 18 stycznia. - Dyskusji na ten temat nie było - mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. - Ostateczną decyzję Rada Ministrów podejmie na przełomie stycznia i lutego. Jest duża presja na to by kontynuować budowy dróg S3, ale także S17 i S7.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,898 ... lnie_.html
Solidarność" z trzech zachodnich województw domaga się od rządu kontynuacji budowy S3 z Gorzowa do Międzyrzecza. Szefowie regionów "S" nie wykluczają również radykalnych nacisków w sprawie ekspresówki
Konferencja Solidarności w sprawie budowy trasy S3.
Dlaczego związek zawodowy przyłącza się do walki o kontynuację budowy drogi? - Mamy w nazwie Solidarność. A tu jest solidarność regionów zachodniej Polski. Wydawałoby się, że związek powinien tylko dbać o prawa pracownicze i walczyć o miejsca pracy. To wszystko jest jednak ze sobą powiązane. Jeśli budowa S3 nie będzie kontynuowana, to zatrzymamy rozwój gospodarczy - tłumaczy Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność w kraju.
Chociaż spotkanie odbyło się w Gorzowie, inicjatorem była Solidarność Pomorza Zachodniego. Paradoksalnie, właśnie zachodniopomorski odcinek S3 jest już gotowy. - Tyle że niedokończenie tej inwestycji oznacza, że ona nie była w ogóle potrzebna. Jako szczecinianie nie umywamy rąk i będziemy do końca razem, aż drogę zbudują. Tylko wtedy będzie spełniać swoją rolę. W innym przypadku nie będzie miejsc pracy, nie będzie rozwoju każdego z regionów - mówi Mieczysław Jurek, szef zachodniopomorskiego regionu "S". - Chcemy pokazać samorządowcom, parlamentarzystom i decydentom, jak należy działać we wspólnej sprawie - dodaje.
Dotychczasowe protesty określił jako pozorne działania, które kończyły się na przyjmowaniu stanowiska, ale tak "aby się nikomu nie narazić". - Te próby były ślamazarne i nieporadne. A my będziemy sprawy pilnować, tym bardziej że zapowiedź przesunięcia pieniędzy z inwestycji kolejowej Szczecin - Poznań na trasę S3 to jakiś koncert życzeń. Zajmowaliśmy się sprawami stoczniowców i mamy już doświadczenie w rozmowach z urzędnikami unijnymi. Dlatego wiemy też, kiedy pewne działania są pozorowane - przekonuje Jurek. - Dotąd ze strony ludzi, którzy powinni się tym zająć, mieliśmy PR-owskie zagrania. Po to tylko, żeby sprawę odfajkować. Nie sądzę, żeby wojewodowie byli tacy odważni i tupnęli ministrowi Grabarczykowi lub premierowi - wtóruje Piotr Duda.
Solidarność, jak zapowiada, nie zamierza sprawy odfajkowywać. Przede wszystkim będzie namawiać różnych przedsiębiorców, samorządowców, wojewodów i marszałków z całej zachodniej Polski, aby zaczęli działać wspólnie. - Nasza inicjatywa pokazuje, że to jest możliwe. Będziemy wspólnie wspierać lokalne protesty przeciw wstrzymaniu S3. Mam nadzieję, że to da efekty. A jeśli nie, to zaczniemy używać innych metod nacisku - zapowiada Maciej Jankowski, szef regionu zielonogórskiego. Jakich? - Zaczynamy od dialogu, ale mogą być też radykalne formy. Dziś jeszcze o tym nie mówimy - dodaje Jarosław Porwich, przewodniczący gorzowskiej "S". Związkowcy zapowiadają też, że będą rozliczać polityków i parlamentarzystów. - Sprawdzimy, czy ulegną dyscyplinie partyjnej, czy też są posłami z regionów, gdzie są ich wyborcy - zapowiada Duda.
Dotychczas zbudowano S3 od Szczecina do Gorzowa, a w budowie jest fragment pomiędzy Międzyrzeczem i węzłem A2 w Jordanowie pod Świebodzinem. Brakuje 37 km odcinka Gorzów - Międzyrzecz. Jego koszt szacowany jest na ok. 1 mld zł. Na początku grudnia Ministerstwo Infrastruktury opublikowało projekt "Programu budowy autostrad i dróg ekspresowych na lata 2011-2015". Resort nie dość, że zrezygnował z budowy ekspresowej drogi na Dolnym Śląsku, to fragment Gorzów - Międzyrzecz umieścił na liście rezerwowej, choć przetarg na budowę fragmentu z Gorzowa miał odbyć się 14 stycznia. Od tego czasu politycy i samorządowcy wszystkich opcji rozpoczęli lobbować za kontynuacją budowy drogi.
Decyzja w sprawie dopisania drogi S3 na listę dróg, których budowa ma być niezwłocznie kontynuowana mogła zapaść na posiedzeniu rządu 18 stycznia. - Dyskusji na ten temat nie było - mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. - Ostateczną decyzję Rada Ministrów podejmie na przełomie stycznia i lutego. Jest duża presja na to by kontynuować budowy dróg S3, ale także S17 i S7.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,898 ... lnie_.html
Cynizm Optymizm i Ironia
Te trzy: z nich zas najwazniejszy jest dystans do samego siebie
Te trzy: z nich zas najwazniejszy jest dystans do samego siebie