Targi Kielce liczą na jedną piątą udziału w krajowym rynku
Rozmawiał Ziemowit Nowak
2007-09-30, ostatnia aktualizacja 2007-09-30 19:40
- Na przyszły rok planujemy 45 targów, najwięcej w historii. Jestem przekonany, że po raz pierwszy w historii przekroczymy jedną piątą udziałów w rynku - mówi Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce.
Rozpoczynające się w najbliższy piątek Targi Mody i Wzornictwa Kielce Street Fashion to jedna z ostatnich tegorocznych imprez Targów Kielce. Największe imprezy wystawiennicze kielecka spółka ma już za sobą.
Ziemowit Nowak: Czy Kielcom po raz kolejny uda się ugryźć większy kawałek targowego tortu?
Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce: Dwa lata temu mieliśmy 16 proc. udziału w rynku, teraz 19 proc., myślę - biorąc pod uwagę wyniki ostatnich imprez - że ponad 20 proc. jest w zasięgu ręki. Jestem przekonany, że po raz pierwszy w historii przekroczymy jedną piątą udziałów w rynku. Oczywiście planowaliśmy, że największe imprezy się rozwiną, ale zaskoczył nas wzrost niektórych. Na targach Autostrada po raz pierwszy zabrakło nam powierzchni wystawienniczej. Niektóre targi wzrosły o kilkadziesiąt, nawet o 70 proc. Na przyszły rok planujemy 45 targów, najwięcej w historii. Szybko chcemy przekroczyć 50 imprez rocznie.
A co z miastem? Czy hasło "Kielce miasto targowe" stało się w tym roku bardziej czy mniej aktualne?
- Ja ten slogan propaguję od dawna, bo targi są najważniejszym pozytywnym wyróżnikiem naszego miasta. Wszyscy chwalą Kielce za rozwój. Ale najbardziej brakuje hoteli. Klienci klną, że mieszkają daleko, a jeszcze drogi dojazdowe do miasta rozkopane.
W Polsce mówi się o Targach Kielce?
- Tu jest jeszcze sporo do zrobienia. Ale udało nam się dotrzeć do kilku centralnych mediów, najbardziej przy okazji salonu obronnego. Chyba jeszcze nigdy w historii tej imprezy nie było tak wielu relacji w mediach ogólnopolskich. Jesienią planujemy w całej Polsce kampanię na billboardach. Wykupiliśmy ich 100, myślę, że frapujących w treści.
"Głosuj na Targi Kielce"?
- No nie... nie nawiązujemy do polityki.
Z kim teraz konkurujemy?
- Poznań również się rozwija. Nie wiem jeszcze, jak się mają inne ośrodki targowe. Poddajemy się niezależnemu audytowi, dokładne liczby poznamy wiosną. Trzeci za nami jest Kraków, ale ma 4 proc. udziału. A więc Poznań, Kielce, a potem daleko peleton. Natomiast o targach w krajach sąsiednich myślimy codziennie. Ambicją Kielc jest już nie tylko bycie istotnym ośrodkiem wystawienniczym w Polsce, ale w tej części Europy. I tak już powoli się dzieje. Targi w Kielcach już są na poziomie Pragi i Bratysławy. W Niemczech najbliżej jest Lipsk, ale z infrastrukturą i powierzchnią 100 tys. m kw. to raczej konkurencja dla Poznania niż dla nas.
Rozgląda się Pan za inwestorem strategicznym?
- Nie ma teraz takiej potrzeby. Jeśli chodzi o technologię, w niczym nie ustępujemy konkurencji. Natomiast z kapitałem również damy radę, bo jesteśmy na rządowej liście indykatywnej programu "Polska wschodnia". Dzięki środkom unijnym tak poprawimy infrastrukturę, że wystarczy na najbliższe lata. Kielcom nie jest potrzebny aż tak burzliwy rozwój. Wyobraźmy sobie, że jakiś czarnoksiężnik stawia nam dzisiaj takie hale jak w Poznaniu. Nie mielibyśmy ich czym wypełnić.
Co nas jeszcze czeka w tym roku?
- Po targach mody z pokazami Off Fashion targi Topgum, czyli przemysłu wyrobów gumowych i Gastrotech - wyposażenia gastronomii. Po raz drugi wystawa psów, po raz pierwszy kotów.
Nie pogryzą się?
- Będą oddzielnie. Spokojnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,4534681.html