Mali stracili szybciej. Kłopoty mniejszych galerii handlowych
Kłopoty małych kieleckich galerii handlowych. Chociaż skierowane do różnych klientów, straszą pustymi lokalami.
Chyba najbardziej przygnębiające wrażenie robi Galeria Hossa, stosunkowo nowy obiekt zbudowany przy ul. Żelaznej, pomiędzy dworcami PKP i busów. Ma własny bezpłatny parking i 17 lokali, z których czynnych jest ledwie kilka, a na jednym z nich wisi kartka "Do wynajęcia". - To efekt sąsiedzkiej inwestycji, czyli budowy ul. Żelaznej. Dojście jest bardzo utrudnione, dojazd też, bo trzeba sporo odstać w korkach. Gwałtownie spadła liczba osób korzystających z pobliskiego dworca busów. W takiej sytuacji nawet trudno prowadzić teraz rozmowy z potencjalnymi najemcami - mówi Piotr Wąder, współwłaściciel obiektu. Liczy, że sytuacja poprawi się po zakończeniu budowy. - Pierwotnie planowaliśmy, że nasza inwestycja będzie trwała równolegle do budowy węzła Żelazna, ale ta się opóźniła. Efekt jest taki, że teraz nawet nas nie widać, bo przed wejściem jest wielka hałda ziemi - dodaje Wąder.
W innych obiektach handlowych w tej okolicy jest niewiele lepiej. W niedalekiej Galerii Czarnowska, do której dojście jest dużo łatwiejsze, na drugim piętrze też jest sporo pustych lokali. Parter i pierwsze piętro zajmują przede wszystkim dyskont Biedronka i chiński supermarket. Sporo wolnych lokali jest też w Pasażu Zielonym przy hotelu Łysogóry, który kiedyś mógł się pochwalić kilkunastoma sklepami z górnej półki. - To efekt koniunktury na rynku - mówi Dorota Tuśnio z hotelu Łysogóry.
Z pasażu wyprowadził się m.in. salon Deni Cler. - To były cudowne cztery lata i nadal bardzo dobrze wspominam tamto miejsce. Marka się rozwijała, rosła liczba stałych klientek, z nadmiarem realizowaliśmy plan, a miejsce było bardzo dobre. Gwarantowało klientom anonimowość i dobrze się współpracowało z właścicielem obiektu - zachwala Agnieszka Migoń, właścicielka salonu Deni Cler. Tłumaczy jednak, że salon w pasażu był za mały. - Gdy moja umowa się kończyła, okazało się, że Galeria Echo może zaoferować mi większą powierzchnię - opowiada. Dodaje, że w tym czasie jeszcze kilku innym najemcom kończyły się umowy w Pasażu Zielonym i część z nich przeniosła się do galerii handlowej. - Może wtedy zabrakło jakiejś strategicznej rozmowy ze strony hotelu. Faktem jest, że gdy rezygnowałam z dalszej dzierżawy, nikt o mój lokal nie powalczył, proponując jakieś wyjście. A o nowego najemcę w obecnej sytuacji na rynku wcale nie jest łatwo - komentuje Migoń.
Na tym tle nieźle wypada Galeria Planty, w której niewiele jest wolnych. - Nie dziwię się. To lokal mniej więcej tej samej klasy co galerie Czarnowska i Hossa, ale z bardzo dobrą lokalizacją.
Planty mogą stracić prawdopodobnie dopiero po budowie nowego obiektu kupców przy ul. Paderewskiego, bo wtedy to tam będzie najbliżej parkingu - ocenia Grzegorz Czekaj, dyrektor Galerii Echo. Zaznacza, że Hossa i Czarnowska oraz Pasaż Zielony to kompletnie różne półki. - Nie bez wpływu było otwarcie rozbudowanej Galerii Echo i Korony oraz ogólny kryzys. Na to nałożyły się kłopoty komunikacyjne w związku z inwestycjami - wylicza Czekaj.
Jego zdaniem sytuacja raczej nie poprawi się po otwarciu węzła Żelazna. - Galerii Hossa raczej to nie pomoże, bo po tej inwestycji będzie bardzo odcięta od pozostałej części miasta i może być skazana na likwidację. Dla Pasażu Zielonego może bym widział cień nadziei, ale to nie będzie łatwe. Nie sądzę bowiem, żeby elegancki w założeniu hotel Łysogóry zdecydował się na jakieś obniżenie poziomu - ocenia szef największej w regionie galerii handlowej.
http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255, ... lerii.html